11 najważniejszych wydarzeń 2015 roku

Jak zapamiętamy 2015 rok? W zbiorowej pamięci Europejczyków z mijającym rokiem kojarzyć się będą przejmujące obrazki tysięcy imigrantów forsujących Morze Śródziemne bądź lądowe granice państw członkowskich. Wydarzenie to, znajdujące się ciągle w toku, znajdzie się na poniższej liście jedenastu najważniejszych wydarzeń. Większość z nich trudno uznać za pozytywne, choć znajdą się i wyjątki od tej reguły.

Prezentowana lista nie ma charakteru zamkniętego i każdy może swobodnie uzupełniać ją o własne propozycje. Kolejność wydarzeń jest zupełnie przypadkowa.

  1. Dokładnie rok temu zastanawiałem się, jakie „fronty” w polityce zagranicznej obierze amerykański prezydent Barack Obama, by budować swoje „legacy” (spuściznę). Wskazałem kilka potencjalnych frontów, a wśród nich dwa pierwsze punkty niniejszej listy 11. najważniejszych wydarzeń 2015 roku. Pierwszym z nich będzie lipcowy atomowy układ z Iranem. Potencjalnie może stanowić on gamechangerwywracający do góry nogami układ sił na Bliskim Wschodzie, choć oczywiście nie w krótkim, ani w średnim terminie. Dziś obie strony (choć technicznie jest to układ między pięcioma stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz Niemcami, a Iranem) nadal za bardzo sobie nie ufają, a przeciwnicy układu po obu stronach są bardzo silni i mogą podejmować próby jego zdemontowania. Układ z Iranem był jedynym logicznym wyjściem z patowej sytuacji, choć wielu ekspertów przewidywało militarne rozwiązanie problemu, jakim był rozwój irańskiego programu nuklearnego. Wskazywali oni coraz to nowe terminy nieuchronnego bombardowania, które nigdy nie nastąpiło. Aktualnie strony układu budują wzajemne zaufanie.
  2. Drugim potencjalnym „frontem” wskazanym w zeszłorocznym wpisiebyła Kuba. Owszem, polityczne zmiany w tym kraju postępują w wyjątkowo żółwim tempie, lecz trzeba było przyznać wprost – trwające od dekad amerykańskie embargo i polityka izolowania Kuby nie przyniosły spodziewanych rezultatów. Reżim nie ustąpił ani o krok, a rachunek za ten opór płaciły miliony Kubańczyków. Zadziałał tu mechanizm opisany przez Jerzego Urbana w trzech słowach – „władza się wyżywi”. Najpierw reżim Castro żywił Związek Sowiecki, później chavistowska Wenezuela. W obliczu tego faktu, a także rosnących wpływów Chin w Ameryce Łacińskiej, warto było zdobyć się na otwarcie na Kubę. Dla amerykańskiego biznesu to znakomita szansa na ekspansję, a dla Kubańczyków oznacza to rzeczywistą modernizację kraju i poprawę poziomu życia. Sytuacja win-win, jeśli tylko zapomnimy o złym reżimie. Ten jednak uznał, że warto ewoluować i układem ze Stanami Zjednoczonymi pokazał, że jest gotowy na zmiany. Ich tempo trudno dziś oszacować.
  3. Istotnym wydarzeniem, o potencjale gamechangera, jest włączenie się Rosji do syryjskiej wojny domowejpo stronie prezydenta Baszara al-Assada. Wśród wielu prób wyjaśnienia takiej decyzji prezydenta Putina na Zachodzie dominowała hipoteza o chęci wmanewrowania państw zachodnich do wspólnego z Rosją sojuszu przeciwko Państwu Islamskiemu/ISIS, za cenę ustępstw w sprawie rosyjskiej aneksji Krymu i zaboru Donbasu. Jeśli taki był rzeczywisty (oprócz obrony sojusznika w osobie Assada) cel Putina, to Turcy dość szybko wygasili taką możliwość, zestrzeliwując rosyjski samolot bojowy, który rzekomo naruszył turecką przestrzeń powietrzną. Tym samym Rosjanie ponieśli też pierwsze poważniejsze straty w wojnie w obronie Assada, a jeśli ich zaangażowanie ma wpłynąć na wynik wojny – utrzymać kontrolę Assada nad przynajmniej częścią terytorium Syrii, to kolejnych strat nie da się uniknąć. Czy Rosjanie są gotowi je ponosić? Tym bardziej, iż rozbiór Ukrainy nie odbył się bez poważnych strat w ludziach i sprzęcie.
  4. Rok 2015 rozpoczął się i niemalże zakończył w sposób tragiczny we Francji, gdzie w styczniu radykalni islamiści zaatakowali redakcję satyrycznego czasopisma Charlie Hebdo, mordując kilkanaście osób, w tym kilku karykaturzystów. W połowie listopadamiał miejsce drugi poważny atak terrorystyczny w wykonaniu radykalnych islamistów – tym razem w kilku lokalizacjach, w tym w okolicach stadionu, na którym odbywał się mecz Francuzów z Niemcami, zabili oni ponad 100 osób, a wiele setek ranili. Francja wprowadziła stan wyjątkowy i wezwała europejskich sojuszników do pomocy w oparciu o traktat ustanawiający UE. Zamachy w Paryżu wzmocniły również głosy wzywające do…
  5. … demontażu strefy Schengen, przynajmniej w formie, w jakiej znamy ją dziś. Populistyczne hasło ponownego wprowadzenia kontroli granicznych, jako remedium na problemy z imigrantami (o czym w punkcie 6.) oraz bezpieczeństwem, zostało podchwycone przez wielu polityków z tzw. mainstreamu. Pogląd ten, choć zupełnie pozbawiony logicznych podstaw, jest podzielany przez sporą część Europejczyków, wśród których obawy przed obcymi wzmaga z jednej strony polityczny populizm, a z drugiej medialny przekaz oparty na strachu i rozbudzaniu negatywnych emocji.
  6. Skoro już przy emocjach jesteśmy, to zdecydowanie największe emocje rozbudziła kwestia uchodźców uciekających z Bliskiego Wschodu i napierających na Unię Europejską. W tym roku drogę do Europy pokonał zapewne ponad milion osób, a potencjalnych chętnych jest kilkakrotnie więcej. Pod naporem uchodźców ugina się Grecja – to na jej wyspy z Turcji przedostają się tysiące uchodźców dziennie – oraz Włochy (tu docierają głównie imigranci z Libii). Skala problemu przytłoczyła państwa członkowskie oraz Unię Europejską, tworząc kolejny kryzys w Europie. Nawet w Polsce, która nie była, nie jest i bardzo wątpliwe, by kiedykolwiek była, celem ucieczki uchodźców z Bliskiego Wschodu, przez wiele tygodni trwała mniej bądź bardziej gorąca dyskusja na temat ewentualnego przyjmowania przybyszów. Unijny mechanizm odgórnego przydziału tzw. kwot, czyli podziału ok. 150 tys. uchodźców pomiędzy państwa członkowskie, wzbudził sprzeciw wielu państw, a niczego lepszego dotychczas nie wymyślono. Większość uchodźców skierowało się ku Niemcom, ale nie można zostawiać ich z tym wyzwaniem. Pytanie o to, czy fala uchodźców nie była przez kogoś/coś inspirowana i ilu spośród nich to faktyczni uchodźcy, ilu to imigranci ekonomiczni, a ilu to potencjalni zamachowcy spod znaku Al-Kaidy bądź Państwa Islamskiego/ISIS pozostaje jak najbardziej otwarte.
  7. Tymczasem Państwo Islamskiekrzepnie i, mimo nalotów prowadzonych przez zachodnią koalicję, utrzymuje z grubsza kontrolę nad zdobytym uprzednio terytorium. Straty na północy Syrii dotyczą głównie ziem kurdyjskich i zostały powetowane zdobyczami terenów rdzennie sunnickich. Liczne okrucieństwa ISIS nie wzbudzały już aż tak wielkich emocji, a niszczenie zabytków antycznych cywilizacji (jak w Palmyrze), również spowszedniało. Mimo włączenia się Rosji do gry w Syrii (patrz pkt. 3), ISIS nadal nie wydaje się zagrożone rozbiciem. Wręcz przeciwnie, nadal przyciąga tysiące zwolenników do Syrii i Iraku, jest zdolne do przeprowadzania oraz inspirowania ataków w różnych częściach świata (w tym na Zachodzie), a w internetowej propagandzie zajmuje miejsce w absolutnym topie. Może powinniśmy popatrzeć na Państwo Islamskie/ISIS jako byt długoterminowy, a nie efemerydę?
  8. O ile Państwo Islamskie zdaje się przechodzić z formy bytu wirtualnego do rzeczywistości, to pokój w Ziemi Świętej podąża w przeciwnym kierunku. W marcowych wyborach zwyciężył bowiem Likud premiera Beniamina Netanjahu, któremu udało się sformować prawicowo-religijną koalicję rządową. Sukces Netanjahu oznacza, że żadnego pokoju ani ustępstw na rzecz Palestyńczyków nie będzie – Izrael najbardziej interesuje utrzymanie status quo. A jak wygląda ten status quo z perspektywy palestyńskiej? Beznadziejnie – życie w biedzie i brak perspektyw, które prowadzą do radykalizacji oraz desperacji. Od wielu miesięcy dochodzi do ataków na izraelskie siły porządkowe oraz cywilów, a strona żydowska (w tym cywile!) nie pozostają dłużni. Ba, niejednokrotnie to oni są stroną atakującą i prowokującą palestyńską odpowiedź. Do trzeciej intifadyna razie nie doszło, lecz nawet przy tak znaczącej dysproporcji sił na korzyści Izraela nie można wykluczać, że w pewnym momencie poziom desperacji i frustracji będzie u Palestyńczyków tak wysoki, że jedna iskra wywoła potężną eksplozję. Izrael zapewne zdławi rebelię żelazną pięścią, nie licząc się z konsekwencjami, co z kolei tylko wzmocni spiralę nienawiści i jeszcze bardziej oddali perspektywy jakiegokolwiek porozumienia.
  9. W ubiegłym roku sukces wyborczy odniósł nie tylko Beniamin Netanjahu, lecz również wenezuelska opozycja. Przez półtorej dekady wydawało się to niemożliwe – Hugo Chavez, jego charyzma, pochodzące ze sprzedaży ropy naftowej ogromne pieniądze, a także w pełni kontrolowane struktury państwa, praktycznie wykluczały zwycięstwo opozycji. Jednak gdy Chaveza zabrakło, ropa znacząco potaniała, a struktury państwa próchniały z powodu gigantycznej korupcji i nadużyć chavistów, opozycja odniosła miażdżące zwycięstwo. Dysponuje w jednoizbowym parlamencie większością umożliwiającą nie tylko zmiany w konstytucji, lecz także przeprowadzenie procedury odwołania prezydenta Maduro już w przyszłym roku. Nic więc dziwnego, że ustępująca chavistowska większość postanowiła nominować 13 spośród 15 sędziów Sądu Najwyższego, a więc instytucji mogącej blokować poczynania większości parlamentarnej, a prezydent Maduro rozważa rządzenie z pominięciem legislatywy. Należy z wielką uwagą przyglądać się rozwojowi sytuacji, gdyż – jak mawiają starzy pokerzyści – karty są w grze.
  10. Wybory o dużym znaczeniu miały miejsce także we Francji. Na początku grudnia odbyły się wybory na szczeblu regionalnym, w pierwszej rundzie których duży sukces odniósł skrajnie prawicowy Front Narodowy. Co prawda zwycięstwo w 6 regionach w pierwszej rundzie nie przełożyło się na zwycięstwo w żadnym z regionów w drugiej rundzie, to jednak sygnał płynący od wyborców jest jednoznaczny – Front Narodowy przestał być partią z drugiego szeregu, ma realne i duże poparcie, a wkrótce może wprowadzić do Pałacu Elizejskiego swojego prezydenta. A może nim być liderka ugrupowania Marine Le Pen. W dalszej perspektywie nie można wykluczyć podobnego rozwoju zdarzeń w sąsiednich Niemczech, które współdzielą szereg problemów z Francją. Tam w roli Frontu Narodowego może wystąpić ugrupowanie Alternatywa dla Niemiec (AfD) bądź inna siła, wyrosła chociażby z rosnącego w siłę ruchu PEGIDA.
  11. Na koniec przenosimy się do Azji, gdzie trwa potencjalnie bardzo niebezpieczna gra pomiędzy Chinami z jednej, a Japonią, Republiką Korei, państwami ASEAN oraz Stanami Zjednoczonymi z drugiej strony. Mowa oczywiście o prowadzeniu przez Pekin polityki faktów dokonanych na Morzu Południowochińskim, gdzie Chińczycy w iście ekspresowym tempie tworzą sztuczne wyspy (de facto mini bazy wojskowe z lotniskami) na niezamieszkałych skałach czy rafach koralowych. W ten sposób „ugruntowują” swoje roszczenia do kontroli zdecydowanej większości obszaru Morza Południowochińskiego, a zatem także wszelkich zasobów morskich oraz podmorskich. Amerykanie w październiku powiedzieli sprawdzam, wysyłając niszczyciel na wody, do których pretensje rości sobie Pekin. Jak można było przewidzieć, niszczyciel swobodnie przepłynął przez sporne wody, choć Chińczycy poważnie się zezłościliJest jasne, że nikt poza USA nie odważyłby się na takie posunięcie. Filipiny, z którymi Chiny spierają się o niektóre wyspy i strefę ekonomiczną na morzu, wytoczyły przeciwko Pekinowi działa prawne, kierując sprawę do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze. ASEAN jak ognia unika twardych deklaracji w temacie sporu wielu swoich członków z Chinami, lecz czy można unikać takich deklaracji w nieskończoność? Dynamika konfliktu narasta, a Chiny są w nim praktycznie całkowicie osamotnione. Co nie oznacza, że zejdą z kursu, który obrało kierownictwo z Xi Jinpingiem na czele.

 

Do powyższej listy należałoby w zasadzie dopisać zeszłoroczny punkt o spadających cenach ropy, lecz aktualnie trend ten wydaje się niepodważalny. Gdyby jednak taki punkt dodać, lista liczyłaby dwanaście pozycji, a podobno nieparzyste wyliczanki lepiej się klikają – tak twierdzą mędrcy social mediów 🙂 Jednocześnie warto dodać, że niskie ceny ropy nie spowodowały katastrofy gospodarczej w żadnym państwie, które w dużej mierze zależy od sprzedaży tego surowca. Rosja nadal trzyma się mocno, Arabia Saudyjska pokryła deficyt środkami z funduszy rezerwowych, Nigeria stoi na nogach, a Wenezuela – choć ledwo dyszy – nadal trwa. Producenci ani myślą ograniczać wydobycie, Iran jest na prostej drodze do zwiększania wydobycia, a więc podaży surowca na światowych rynkach, a Stany Zjednoczone właśnie znoszą zakaz eksportu ropy. Chyba tylko gigantyczna spekulacja finansowa mogłaby w takiej sytuacji spowodować wzrost cen surowca – choć osobiście uważam, że przewidywanie cen surowców to wróżenie z fusów, gdyż ich wycena nie ma większego związku z grą popytu i podaży.

Piotr Wołejko

 

Share Button