Po powrocie z Oxfordu, gdzie jako delegat reprezentujący Nową Zelandię uczestniczyłem w Model United Nations, okoliczności sprawiły, iż zamiast zdać relację z tego, co udało się ustalić, skupiłem się na amerykańskich wyborach prezydenckich. Kurz bitewny opadł, a Barack Obama sposobi się do przeprowadzki do Białego Domu – mogę więc spełnić obietnicę i napisać kilka słów o obradach Disarmament and International Security Committee.
Jak pisałem przed wyjazdem, Nowa Zelandia jest liderem wśród państw zachodnich jeśli chodzi o nieproliferację broni jądrowej. Przy ogromnym poparciu społecznym rząd Nowej Zelandii podjął bowiem decyzję o stworzeniu, wraz z kilkoma państwami Pacyfiku, Strefy Wolnej od Atomu (Nuclear Free Zone), a następnie przyjął ustawę zakazującą okrętom i statkom powietrznym państw trzecich dostępu do nowozelandzkich portów oraz wstępu na terytorium Nowej Zelandii.
Delegaci reprezentujący blisko 60 państw zdecydowali, że tematem dyskusji powinien być temat dotyczący nowych ram dla nieproliferacji broni atomowej. Od samego początku Nowa Zelandia aktywnie uczestniczyła w obradach, wielokrotnie zabierając głos podczas dyskutowania kolejnych kwestii. Wraz z delegatem Kanady przygotowywaliśmy tzw. working papers, zawierające postanowienia, które powinny naszym zdaniem znaleźć się w rezolucji.
Pierwsze pomysły szły oczywiście bardzo daleko i z wielu musieliśmy się wycofać, aby zyskać poparcie większości państw reprezentowanych w komitecie. Pod presją Stanów Zjednoczonych z projektowanej rezolucji usunięto wezwanie wszystkich państw do podpisania i ratyfikowania Comprehensive Test Ban Treaty, traktatu zakazującego przeprowadzania prób jądrowych. Waszyngton jest bardzo niechętny CTBT i zamiast niego co rok wprowadza jednostronne moratorium na wszelkie próby jądrowe.
Zyskawszy poparcie Stanów Zjednoczonych wokół Kanady, Nowej Zelandii i Włoch zgromadziła się spora grupa państw, posiadająca większość w DISEC. Po „naszej stronie” znalazły się także Rosja, Chiny i Wielka Brytania. Z państw „wielkiej piątki” tylko Francja nieugięcie, aż do końca obrad, pozostawała w opozycji i sprzeciwiała się proponowanej przez nas rezolucji.
Choć posiadaliśmy większość, która zapewniała przegłosowanie każdej rezolucji, byliśmy cały czas otwarci na współpracę z blokiem państw arabskich (który przygotował własny projekt rezolucji) oraz państwami, które nie opowiadały się wyraźnie za żadnym z projektów. Nowa Zelandia odegrała istotną rolę w zasypywaniu różnic pomiędzy krajami arabskimi a „obozem” zachodnim, ale przede wszystkim forsowała pomysł włączenia Indii i Pakistanu jako państw posiadających broń jądrową (NWS) do traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT).
Propozycja ta była dyskutowana, z inicjatywy Nowej Zelandii, podczas obrad, a następnie została uwzględniona w projekcie rezolucji przygotowanym przez Kanadę. Pomysłowi sprzeciwiała się Francja, która wzywała Pakistan i Indie do przystąpienia do NPT w charakterze państw nie posiadających broni jądrowej. Dla większości delegatów taka postawa była absurdalna, gdyż jasne jest, iż Pakistan i Indie nie zdecydują się na rozbrojenie, a poświadczanie nieprawdy jest prawnym bezsensem. Pomijam tu fakt, że Pakistan czy Indie nie zamierzają przystępować do NPT w innym charakterze niż jako NWS (Nuclear Weapon State).
Zdrowy rozsądek wskazuje zaś, że lepiej mieć pod kontrolą instalacje nuklearne Pakistanu i Indii, niż utrzymywać stan obecny. Stąd w ostatnich godzinach obrad Nowa Zelandia skupiła się na walce o utrzymanie, choćby w rozwodnionej formie, wezwania, które znajduje się w punkcie drugim rezolucji.
Tuż przed końcem posiedzenia, kiedy mieliśmy głosować nad przyjęciem rezolucji, Iran wraz z krajami arabskimi zgłosił poprawkę do punktu szóstego rezolucji, wzywającą wszystkie kraje bliskowschodnie, aby zobowiązały się do utworzenia na Bliskim Wschodzie strefy wolnej od broni jądrowej (nuclear-weapon-free zone). Poprawka przeszła ogromną większością głosów – przeciw było ledwie kilkanaście na blisko 60 państw, w tym oczywiście Izrael i Stany Zjednoczone.
Tym samym wiele państw, które przygotowywało rezolucję zagłosowało na koniec przeciwko jej przyjęciu. Nowa Zelandia zagłosowała za przyjęciem rezolucji przez Disarmament and International Security Committee, a następnie zagłosowała za przyjęciem rezolucji przez Zgromadzenie Ogólne ONZ. Zgromadzenie zdecydowaną większością głosów przyjęło przedstawioną przez DISEC rezolucję, choć – co słusznie zauważyły Stany Zjednoczone – będzie ona najpewniej kartką papieru, skoro kilka kluczowych państw było przeciwne jej przyjęciu.
Moim zdaniem rezolucja jest nieco rozwodniona i w większości skupia się na powtarzaniu tego, co już istnieje, ale dwa punkty są niezwykle istotne. Pierwsza kwestia to wezwanie konferencji rewizyjnej NPT do rozważenia możliwości poszerzenia grupy państw uznawanych za posiadające broń jądrową (NWS), a druga dotyczy wezwania do wyeliminowania bomb termojądrowych trzeciego stopnia przez państwa, które je posiadają. Tekst rezolucji znajduje się TUTAJ.
Piotr Wołejko