Dokładnie rok temu (20 stycznia 2017 r.) Donald J. Trump został zaprzysiężony na 45. prezydenta USA. Początek prezydentury nie był dobry. Napisana przez alt-prawicowych doradców Bannona i Millera mowa inauguracyjna była skrajnie agresywna i negatywna, a prezydent i jego doradcy przez pierwszy tydzień po zaprzysiężeniu byli skupieni na promowaniu fejkowej wiadomości o rzekomo rekordowej liczbie Amerykanów oczekujących Trumpa na ulicach Waszyngtonu. Na rocznicę przejęcia Białego Domu na prezydenta Trumpa spadła książka „Fire and Fury„, która opisuje chaos i dezorganizację panującą w jego administracji. Jak to u mistrza Hitchcocka, najpierw było wielkie bum, a później napięcie tylko rosło. Jak można ocenić pierwszy rok najbardziej niekonwencjonalnej prezydentury od dekad? Jakie są osiągnięcia Trumpa? W jakich obszarach ponosił porażki?
Porażki Trumpa
- Idealnie na rocznicę objęcia urzędu otrzymuje government shutdown, czyli zamknięcie niektórych urzędów, agend i instytucji federalnych z powodu nieuchwalenia budżetu. To kompromitujące dla Trumpa, gdy cały rząd (Biały Dom, obie izby Kongresu) znajduje się pod kontrolą tej samej partii.
- Jedną z pierwszych decyzji prezydenta Trumpa było wycofanie Ameryki z podpisanego jeszcze przez Baracka Obamę Partnerstwa Transpacyficznego (TPP). Układ ten miał związać 12 państw, w tym m.in. Kanadę, Australię, Japonię, Meksyk, Wietnam i Singapur. Trump argumentował, że wielostronne umowy handlowe działają na szkodę USA i lepiej wykorzystywać silną pozycję Ameryki w bilateralnych negocjacjach. Niestety, dzisiejszy system globalnego handlu tak nie działa, a USA utraciły świetną okazję do formowania reguł handlu w obszarze Pacyfiku. Do tego wystawiły do wiatru licznych sojuszników z tego regionu. Kraje te postanowiły jednak kontynuować współpracę w ramach TPP – stając w opozycji do Chin.
- Praktyczne zerwanie relacji z Meksykiem. Kwestia muru na granicy amerykańsko-meksykańskiej jest gorąca do dziś, Trump chce wymusić na Kongresie zgodę na finansowanie budowy muru – zapewniając przy tym, że Meksyk i tak za niego kiedyś zapłaci. Kilka dni po objęciu urzędu przez Trumpa odwołano wizytę meksykańskiego prezydenta w Białym Domu. Trwają renegocjacje NAFTA, północnoamerykańskiego porozumienia o wolnym handlu, nastawione na to, by Ameryka nie miała wysokiego deficytu w wymianie handlowej z Meksykiem. Postępy są umiarkowane, a kontynentowi grozi zerwanie NAFTA, które Trump – choć używał tego sformułowania także wobec wielu innych umów – nazwał najgorszym w historii (worst deal ever). Ataki na wolny handel doprowadziły do dość groteskowej sytuacji, gdy to Chiny podczas szczytu ekonomicznego w Davos rok temu zapowiadały obronę swobodnego handlu w skali globalnej.
- Chaos w Białym Domu i administracji trwa w najlepsze. Ludzie przychodzą i odchodzą, różne frakcje prowadzą ze sobą wojnę w mediach – istny festiwal przecieków. Prezydent prowadzi otwartą wojnę ze swoim ex-szefem kampanii i ex-glównym strategiem w Białym Domu, Stevem Bannonem. Poparcie dla Trumpa jest rekordowo niskie w tym momencie prezydentury.
- Fiasko inicjatyw legislacyjnych prezydenta i jego partii. Niebywałe, jak kontrolując wszystkie dźwignie władzy (Biały Dom, Izba Reprezentantów, Senat) można zmarnować cały rok. Fakt, że w Białym Domu nie ma praktycznie specjalistów od legislacji ani ludzi mających pojęcie o tworzeniu prawa, a zadanie to zostało w dużej mierze scedowane na spikera Izby Paula Ryana i lidera większości senackiej Mitcha McConnella, w niczym nie ratuje prezydenta. Szczególnie bolesne były klęski kolejnych głosowań w sprawie wyrzucenia do kosza i zastąpienia reformy ubezpieczeń zdrowotnych prezydenta Obamy, znane pod hasłem repeal & replace Obamacare. Jedyny sukces legislacyjny to uchwalenie reformy podatkowej, która zmniejszy obciążenia firm (skutkuje także opodatkowaniem części zagranicznych przychodów, co przekłada się na doniesienia o wielomiliardowych wpłatach od takich przedsiębiorstw jak Apple czy JP Morgan) oraz obywateli. Ustawa ta może jednak wyjść prezydentowi i jego partii na… złe, gdyż zdecydowanie większe korzyści odniosą z niej najbogatsi. Dla zwykłego wyborcy Trumpa z tej obniżki niewiele skapnie.
- Korea Północna i jej programy atomowy oraz rakietowy. Prezydent Trump szybko mógł przekonać się, że wpisy na Twitterze nie mają mocy sprawczej i jego zapowiedzi o tym, że Kim Dzong Un nie będzie posiadał możliwości uderzenia w USA rakietami z głowicami jądrowymi nie ziściły się. Korea Północna „dawała czadu” jak nigdy dotąd, prowadząc test za testem, by radośnie ogłosić, że bez problemu może zmieść z powierzchni planety Los Angeles. Na koniec nastąpiła licytacja na to, który z przywódców ma bardziej skuteczny, większy i działający przycisk atomowy na swoim biurku.
- Syria i wojna domowa, w której inicjatywę przejęła Rosja i jej sojusznik Assad. Udało się co prawda zniszczyć „kalifat” utworzony przez ISIS/Państwo Islamskie, lecz jednocześnie Rosjanie umocnili swoją pozycję na Bliskim Wschodzie. Co gorsze, bardzo złe są także relacje USA z Turcją, która właśnie dziś postanowiła zaatakować Kurdów, wspieranych dotychczas przez Amerykanów.
- Zapowiedź wycofania się USA z porozumienia klimatycznego zawartego w Paryżu w 2015 roku. Trump uważa, że ocieplenie klimatu to bujda na resorach. Nawet jeśli wpływ człowieka na widoczne gołym okiem zmiany, w tym występujące coraz częściej anomalie w postaci bardzo silnych huraganów, okresów suszy i pożarów, czy śnieżyc i fali mrozów, jest ograniczony, to rezygnacja z udziału we wspólnym mitygowaniu zjawiska szkodzącemu wszystkim jest zupełnie nieuzasadniona. Pozornie zaoszczędzone środki trzeba będzie wydać na pokrycie strat wywołanych przez katastrofy naturalne.
- Śledztwo Roberta Muellera w sprawie ingerencji Rosji w kampanię wyborczą z 2016 r. oraz ew. współpracy Rosjan z ludźmi z kampanii Trumpa. Wyrzucenie dyrektora FBI Jamesa Comey’a nie przysłużyło się Trumpowi, gdyż w efekcie tej decyzji powołano Muellera i jego zespół. Cały czas wychodzą na jaw rozmaite niepokojące wieści dotyczące ludzi z otoczenia Trumpa, a dochodzenie jest niczym rak toczący administrację. Liczne rozmowy ludzi Trumpa z Rosjanami, w tym byłego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Mike’a Flynna oraz jego syna czy zięcia Jareda Kushnera rzucają cień na prezydenturę Trumpa.
- Wyprawy golfowe Trumpa. Prezydent spędził mniej więcej 1/3 czasu swojej prezydentury odpoczywając. Oczywiście ktoś taki jak prezydent USA zawsze musi być „pod telefonem”, ale żaden z dotychczasowych prezydentów nie poświęcał na odpoczynek tak wiele czasu. Do tego Trump upodobał sobie loty na Florydę, do własnej posiadłości Mar-a-Lago.
- Aktywność Trumpa na Twitterze. Nieustanne, codzienne tłity Trumpa, w których najczęściej atakuje rozmaite instytucje oraz ludzi, posługując się językiem nieprzystającym do godności urzędu, który piastuje, stały się obiektem kpin na całym świecie. Niby zapewnia mu to kontakt ze swoimi wyborcami i pozwala dotrzeć do nich wprost, bez zniekształceń przekazu przez media. Niestety, co przystoi barwnemu biznesmenowi czy aspirującemu politykowi, nijak nie pasuje do de facto najważniejszej osoby na świecie.
Sukcesy Trumpa
- Wycofanie się z kampanijnej krytyki NATO, realizacja posunięć przygotowanych przez administrację Obamy i rozwijanie własnych inicjatyw. To szczególnie ważne dla Polski, która liczyła – i otrzymała to – na zwiększenie obecności NATO na własnym terytorium. Przy okazji Trump kontynuuje wysiłki Obamy, by zmobilizować sojuszników do zwiększenia nakładów na obronność. Czas pokaże, czy perswazja Trumpa będzie bardziej skuteczna.
- Pokonanie ISIS/Państwa Islamskiego. W dużej mierze jest to efekt rosyjskiego wsparcia dla reżimu Assada, lecz amerykańskie bomby i wsparcie dla Kurdów, a także dane wywiadowcze i działania sił specjalnych również przyczyniły się do rozbicia „kalifatu”.
- Potwierdzenie oczywistego faktu, iż Jerozolima jest stolicą Izraela. Spotkało się to z, w dużej mierze pełną hipokryzji, krytyką międzynarodową, która nie była uzasadniona. Czy decyzja ta utrudnia, czy ułatwia proces pokojowy między Izraelem a Palestyńczykami, to kwestia do dyskusji. W zasadzie żaden proces pokojowy aktualnie nie ma miejsca, a Izrael wziął Palestyńczyków na przeczekanie. Zapowiedź Trumpa, że jego zięć Jared Kushner doprowadzi do przełomu, pozostają niespełnione. I nic nie wskazuje na to, by sytuacja ta miała ulec zmianie.
- Zapowiedź ograniczenia wsparcia wojskowego dla Pakistanu. Jeden z pierwszych tłitów prezydenta w 2018 roku przyniósł kilka gorzkich słów prawdy dla Islamabadu. Pakistan nie ma wiele na swoją obronę – jego wsparcie dla radykalnych ugrupowań islamistycznych, w tym terrorystów, jest dobrze znane i opisane, a paranoiczny strach przed Indiami nie może robić za wymówkę dla popierania sił, które powinno się jak najszybciej zniszczyć.
- Ułożenie relacji z Chinami. A być może tylko z ich przywódcą Xi Jinpingiem. W każdym razie z zapowiadanych w trakcie kampanii wojen handlowych z Chinami niewiele wynikło. Chiny są potrzebne Trumpowi do wywierania nacisku na Koreę Północną i mimo publicznego wyrażania niezadowolenia z tego, że Pekin robi za mało, Ameryka musi liczyć na Chińczyków. Alternatywą jest atak na reżim w Pjongjangu.
Listy najpewniej nie są kompletne, lecz te punkty najbardziej zapadły mi w pamięć. Jeśli nie nastąpi istotna zmiana, to w listopadowych wyborach do Kongresu sukces mogą odnieść Demokraci. Jeśli zdobędą większość w Izbie, będą mogli wszcząć przeciwko Trumpowi procedurę impeachmentu. Jednak bardziej należałoby się spodziewać rzucania mu kłód pod nogi w postaci obstrukcji legislacyjnej, wzorem Republikanów, którzy jak tylko mogli utrudniali życie Barackowi Obamie. Na pewno do 20 stycznia 2019 r. dowiemy się sporo od Roberta Muellera, który mało mówi, lecz aktywnie działa. Prezydent Trump zapewne doprowadzi do zerwania układu atomowego z Iranem, ale to już temat na osobny wpis.
Piotr Wołejko