Wojna z terrorem, która była reakcją na zamachy z 11 września 2001 roku i wydarzenia, które nastąpiły w odpowiedzi na amerykańskie poczynania, przyniosły śmierć setek tysięcy osób. W zdecydowanej większości byli to cywile: afgańscy, iraccy, ale również hiszpańscy czy brytyjscy. Głównym teatrem batalii z terroryzmem stał się nikomu nieznany Afganistan. Kraj, który trzy dekady wcześniej próbował podbić Związek Radziecki, ale przeszkodzili mu w tym bohaterscy mudżahedini finansowani, szkoleni i zbrojeni przez Stany Zjednoczone, Arabię Saudyjską i Pakistan. W dziesiątym roku trwania wojny w Afganistanie Amerykanie przyznają otwarcie, że zaatakowali nie to państwo, które powinni.
Nie ma sukcesu w Afganistanie, bez sukcesu w Pakistanie
Gdy gen. Mike Mullen, szef Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, czyli najwyższy rangą amerykański wojskowy mówi, iż Pakistan stanowi epicentrum globalnego terroryzmu, a sprawą absolutnie krytyczną jest zlikwidowanie bezpiecznych przystani [dla terrorystów] w Pakistanie, trudno o odmienną od powyższej konstatację. Nie możemy odnieść sukcesu w Afganistanie bez tego [czyli likwidacji pakistańskich kryjówek terrorystów] – dodaje gen. Mullen. Zapewnia przy tym jednocześnie, iż jest przekonany, że pakistańska armia wie, co powinna zrobić, aby wyeliminować zagrożenie.
My także to wiemy. Ba, wiemy również, że jest bardzo mało prawdopodobne, aby Pakistańczycy zechcieli zrobić porządek z rozmaitymi ugrupowaniami, organizacjami i sieciami terrorystycznymi działającymi na terytorium Islamskiej Republiki Pakistanu. Wiemy również, dlaczego nie robią porządku z Północnym Wazyrystanem, uważanym za siedzibę przywództwa ugrupowań odpowiedzialnych za rebelię w Afganistanie.
Pakistańczycy, a konkretnie wojsko i służby specjalne ISI, postrzegają interes narodowy własnego kraju odmiennie od Stanów Zjednoczonych czy Zachodu. Głównym zagrożeniem nie jest dla nich islamski terroryzm (chociaż liczba ataków, w tym na cele wojskowe, na terytorium Pakistanu systematycznie rośnie), tylko sąsiednie Indie. Głównym przedmiotem sporu z większym sąsiadem jest prowincja Kaszmir, o którą kłótnia trwa od momentu powstania niepodległych Indii i Pakistanu. Afganistan stanowi dla Pakistanu „strategiczną głębię”, niezbędną przy wybuchu wojny z Indiami.
Stąd kluczowe dla Pakistanu, którym przez większą część okresu niepodległości rządziło wojsko, jest utrzymanie kontroli nad Afganistanem. Taką kontrolę w czasach posowieckich zapewniał reżim talibów. Gdy nieuchronnie zbliża się termin wycofania zachodnich wojsk z Afganistanu pakistańska armia i ISI coraz mocniej skłaniają się ku swoim dawnym sojusznikom. Wspierają różne grupy talibów i rebeliantów, stoją w kontrze do indyjskiego otwarcia na Afganistan.
Państwo w stanie upadłości
Chociaż Pakistan posiada broń nuklearną i jedną z większych armii na świecie, de facto jest państwem w stanie upadłości. Nie jest to upadłość ogłoszona wszem i wobec. Można ją natomiast stwierdzić obserwując wydarzenia w tym kraju, a także najbliższych (acz czasem skrywanych) sojuszników najważniejszej instytucji Pakistanu – armii. Wspomnianymi przyjaciółmi są organizacje takie jak Lashkar e-Taiba, odpowiedzialna za zamachy w Mumbaju z 2008 roku, w efekcie których zginęło blisko 200 osób, a Pakistan stanął na krawędzi wojny z Indiami.
Nie mogąc liczyć na Pakistańczyków w kwestii zwalczania terrorystów, Amerykanie muszą radzić sobie sami. Przeprowadzają liczne operacje (za zgodą, ale także bez zgody władz w Islamabadzie) na terytorium Pakistanu, wykorzystując zarówno siły specjalne, jak i samoloty bezzałogowe. Operacje te nie są jednak w stanie rozbić wspieranego z Pakistanu afgańskiego ruchu oporu. Inwazji na Pakistan nie będzie i nigdy nie mogło być o niej na poważnie mowy. Kraj ten musi sam poradzić sobie z problemem, który stworzył. Islamiści coraz bardziej dają o sobie znać i destabilizują kruche struktury pakistańskiego państwa.
Bez uporządkowania sytuacji wewnętrznej Pakistanu kraj ten nadal będzie rozsadnikiem niestabilności w regionie. Główna trudność polega na tym, iż bez rozwiązania kwestii przynależności Kaszmiru Pakistan raczej nie wyzbędzie się panicznego strachu przed Indiami. A to właśnie ten strach, obawa przed potężniejszym sąsiadem sprawiła, iż Islamabad postawił na asymetryczne środki walki z przeciwnikiem, w tym na ugrupowania terrorystyczne.
Być może określenie Pakistanu mianem epicentrum globalnego terroryzmu to pewna przesada (a co z Jemenem, z którego wywodziły się ostatnie próby zamachów terrorystycznych w USA?), jednak Islamabad ma poważne kłopoty z postawą wobec terrorystów.
Piotr Wołejko