Wszystko jasne. Kampania prezydencka trwa już od kilku dni, a nie było wiadomo, kto jest tzw. frontrunnerem. Dziś wszystko się wyjaśniło. Teoretycznie wyglądało to tak, że Jedna Rosja po namyśle zdecydowała, iż jej kandydatem będzie pierwszy wicepremier, szef zarządu Gazpromu i były szef prezydenckiej kancelarii – Dimitrij Miedwiediew (na zdjęciu jeszcze za plecami Władimira Putina). Poinformowany o tym radosnym fakcie prezydent Putin gorąco poparł kandydata na swojego następcę. Szkoda, że wyglądało to zupełnie inaczej.
Jakkolwiek by jednak nie było, nie będzie żadnych innych Dymitrów, którzy staną na drodze Miedwiediewowi. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zostanie uzurpatorem, a żadna licząca się siła w Rosji takowego nie poprze. Niepozorny prawnik z Petersburga został niniejszym mianowany wice-carem. Od dziś to on będzie coraz częściej brylował w mediach, zwłaszcza w telewizji. Kremlowska machina ma ok. 3 miesięcy na wypromowanie Dimitrija – chodzi o to, aby był jak najbardziej rozpoznawalny. Zapewne w promocję Miedwiediewa włączy się Putin, który będzie przedstawiał go jako kontynuatora swojej polityki, dziedzica myśli politycznej.
Jak został wybrany Miedwiediew? Wskazał go Putin po konsultacji ze swoimi współpracownikami. Następnie, dla zachowania pozorów, wskazała go Jedna Rosja, a Putin ochoczo poparł. Mogliśmy usłyszeć, że z Dimitrijem współpracował od 17 lat etc… Dlaczego akurat on? Ciężko powiedzieć, dlaczego on, a nie np. Siergiej Iwanow. Tylko ta dwójka się poważnie liczyła, a pozostali – jak wskazywany przez niektorych Wiktor Zubkow, zagadkowy nowy premier – byli wysuwani jako zmyłka taktyczna. Dla mnie różnice między Iwanowem a Miedwiediewem są bardzo niewielkie. Obaj, wbrew temu, co się mówi, mają podobne poglądy i są – co najważniejsze – lojalnymi przedstawicielami opcji rządzącej.
Jeśli cokolwiek może być dla Zachodu miłe, to fakt, iż Miedwiediew zdaje się być bardziej ogładzony od Iwanowa. Tzn. myśli podobnie, ale umie to ubrać w bardziej eleganckie, tudzież umiarkowane słowa. Tak jak Putin z początku kadencji. Jednak z czasem mu to minie, o ile oczywiście będzie prezydentem przez całą, bądź nawet dwie kadencje. Jedyny problem Miedwiediewa to jego młody wiek. Plus dla kremlowskiego klanu, bo będzie bardziej sterowalny. Minus, bo młody i jeśli – jak Putin – częściowo się usamodzielni, znowu pojawi się problem sukcesji. Ale o to nie ma się co martwić. Póki co będziemy mogli obserwować spektakl pt. Carewicz Miedwiediew.
Piotr Wołejko