Wszyscy, którzy liczą na powtórkę tytanicznych zmagań z 2008 roku mogą się rozczarować, jeśli chodzi o prawybory GOP. Wszystko bowiem wskazuje na to, że prawybory skończą się zanim na dobre się rozpoczęły.
Przyczyny są dość oczywiste. Po minimalnym sukcesie (albo minimalnej porażce, chodzi dosłownie o kilka głosów) w Iowa i przekonywującym zwycięstwie w New Hampshire, Mitt Romney jest w doskonałej sytuacji. Ma szansę, by zakończyć walkę o nominację już w styczniu – po głosowaniu na Florydzie.
Wcześniej, bo już w najbliższą sobotę, czeka go test w Karolinie Południowej. Jeśli wygra tutaj, jego droga do koronacji na Florydzie będzie już ustalona. Jeśli przegra, wiele zależy od tego z kim przegra i w jakim stylu. Jednak najnowsze sondaże pokazują, iż szansę na zwycięstwo, acz niewielką, ma w zasadzie tylko były spiker Izby Reprezentantów Newt Gingrich. Mimo bardzo ostrych ataków, Mitt Romney utrzymuje jednak około 10-procentową przewagę.
Z czego wynika cała ta sytuacja? Trzeba cofnąć się do grudnia 2011 roku. Wtedy też Gingrich miał swój „moment” – tryumfował w sondażach, zwłaszcza w kluczowym stanie Iowa. Ale wtedy też do gry wkroczył Super PAC, teoretycznie niezależna organizacja polityczna, która może zbierać nieograniczone w żaden sposób pieniądze, popierający Romneya. Za pomocą milionów dolarów przeznaczonych na negatywne spoty marsz Gingricha do zwycięstwa w Iowa został powstrzymany. Tymczasem sztab Romneya emitował w Iowa tylko pozytywne klipy mające zachęcić do głosowania na byłego gubernatora Massachusetts.
Co więcej, doradcy Romneya dzięki swoim doświadczeniom z 2008 roku, gdy walczył on o zwycięstwo z Huckabeem, dysponowali ogromną ilością informacji o potencjalnych uczestnikach caucuses (sejmików) w Iowa. Dzięki skomplikowanemu i wyrafinowanemu programowi „namierzającemu” potencjalnych głosujących, Romney po cichu zbudował w Iowa maszynę, które musiała w noc caucuses dać mu co najmniej dobry wynik. A ponieważ Gingrich nie potrafił stworzyć i nie miał pieniędzy na emisję przekonującej odpowiedzi na zalew negatywnych spotów SuperPACa Romneya, jego notowania w Iowa znacząco się pogorszyły.
Ta sytuacja została wykorzystana przez Ricka Santorum – kandydata który niemal zamieszkał w Iowa, prowadził tam kampanię non stop, a którego specyficzny rodzaj konserwatywnego populizmu trafił w tym stanie na podatny grunt. W ten sposób w Iowa Gingrich nie mógł zbudować momentum, które pozwoliłoby mu na zebranie wystarczającej ilości pieniędzy by skutecznie walczyć w New Hampshire, i dalszych stanach.
Teraz wszystko zależy od Płd. Karoliny. Jeśli Romney wygra – niezależnie od tego czy 1 głosem czy też znaczącą przewagą – walka o nominację będzie praktycznie rozstrzygnięta. Jeśli przegra, da to szansę jednemu z jego konkurentów. Pod warunkiem że będzie to Gingrich, albo Rick Perry, i pod warunkiem że ich zwycięstwo będzie przygniatające. Tylko oni są w stanie zjednoczyć konserwatystów – mających duże wątpliwości co do Romneya – w opozycji przeciwko niemu.
Jednak szanse na taki rozwój wypadków są minimalne. Wszystko wskazuje na to, że czeka nas wiele miesięcy zmagań Romney-Obama. A najnowszy sondaż Public Policy Polling daje urzędującemu prezydentowi na starcie tej kampanii 5 punktów procentowych przewagi.
Michał Kolanko*
*Michał Kolanko – bloger (blog Spinroom) i komentator, członek zespołu USA 2008, specjalizuje się w tematyce wykorzystania nowych technologii w polityce, głównie amerykańskiej, lecz nie tylko.
Wcześniejsze artykuły z cyklu Wyścig o Biały Dom 2012:
- Kampanię Republikanów definiują debaty (12 października 2011 r.)
- Czy Romney jest nieunikniony? (13 listopada 2011 r.)
- Iowa. Pierwsza krew (14 grudnia 2011 r.)