Wyścig o Biały Dom 2012 (I): Kampanię Republikanów definiują debaty

Maraton debat, szybkie wzloty i upadki polityków, oraz desperackie poszukiwanie  alternatywy dla „nieuniknionej” kandydatury Mitta Romneya  – to jak do tej pory najkrótsze możliwe podsumowanie wyścigu o nominację w Partii Republikańskiej.

Październik to dobry moment na pierwsze podsumowania wyścigu o nominację Partii Republikańskiej. W tym sezonie politycznym w USA to właśnie na prawej stronie sceny politycznej będą dziać się  – i dzieją się – najważniejsze rzeczy.  W Partii Demokratycznej prezydent Obama nie musi obawiać się, inaczej niż Carter w 1980 roku, konkurentów do nominacji, ale to akurat jest jego najmniejszy problem.

Aż do pierwszych prawdziwych prawyborów – które odbędą się najprawdopodobniej 3 stycznia 2012 roku w Iowa – trwa okres tzw. invisible primary, w którym kandydaci  i kandydatki walczą o pieniądze, poparcie ważnych postaci w partii, względy aktywistów i uwagę mediów.

W tym roku ten okres ma dwie ważne cechy charakterystyczne. Po pierwsze, kariery potencjalnych kandydatów do nominacji zaczynają się i kończą szybciej niż kiedykolwiek, także ze względu na przeniesienie dużej sfery aktywności politycznej do internetu. Tzw. „gwiazdą tygodnia” byli już m.in. ekscentryczny miliarder Donald Trump, ulubienica Tea Party Michele Bachmann, a teraz jest nim były CEO sieci pizzerii Godfather’s Pizza, Herman Cain. Oni wszyscy w ciągu tego roku zyskiwali uwagę aktywistów i mediów, zdobywali duże poparcie w sondażach, by  później spektakularnie spaść z piedestału. Cain obecnie znajduje się w fazie środkowej tego cyklu.

Drugą cechą charakterystyczną kampanii prezydenckiej po stronie Republikanów jest desperackie poszukiwanie przez establishment GOP (Grand Old Party, tradycyjna nazwa Partii Republikańskiej), zwłaszcza elity w Waszyngtonie –  nie tylko partyjnych działaczy, ale także konserwatywnych komentatorów – alternatywy dla Mitta Rommneya. Romney, były gubernator Massachusetts startuje po raz drugi w prawyborach, i jak do tej pory utrzymuje stabilne poparcie i status frontrunnera. Jednak ma wiele słabości – na przykład jako gubernator wprowadził w stanie Massachusetts program opieki zdrowotnej, który jest łudząco podobny pod względem mechanizmów do wprowadzonej później przez Obamę reformy ubezpieczeń zdrowotnych w całym kraju.

Co więcej, Romney w czasie wielu lat kariery politycznej zmieniał zdanie w zasadzie na każdy ważny dla Republikanów temat, zyskując miano tzw. flip-floppera. Witryna „Which Mitt” (Który Mitt?) przygotowana przez DNC (Democratic National Committee – Krajowy Komitet Partii Demokratycznej) to zaledwie drobna próbka tego co szykują Demokraci na wypadek sukcesu Romneya. Zaś Tea Party nie darzy Romneya – mówiąc oględnie – dużym szacunkiem.  Jednak wszyscy politycy, którzy byli za taką alternatywę uznawani  – Mitch Daniels, Chris Christie – sukcesywnie odmawiali startu. Establishment nie ma w tym momencie praktycznie wyboru.

Romney ma jedną ogromną zaletę – ma dużo doświadczenia politycznego.  To widać szczególnie w czasie debat, które zdefiniowały praktycznie kształt kampanii do tej pory – z braku innych wydarzeń jest to dość naturalne. W debatach Romney radzi sobie świetnie, w przeciwieństwie do jego najpoważniejszego konkurenta, gubernatora Teksasu Ricka Perry’ego. On właśnie miał być idealną alternatywą dla Romneya – przyciągającą zarówno establishment jak i aktywistów Tea Party.  Ale Perry w kolejnych debatach wypadał fatalnie. We wczorajszym starciu w New Hampshire był praktycznie niewidoczny na tle Caina i Romneya.

Ale do pierwszych prawyborów jeszcze dużo czasu. Perry ma dobre wyniki w fundraisingu, a jego spoty wyborcze przygotowuje niezwykle utalentowany Lucas Baiano. Oto próbka jego twórczości.   Perry może liczyć na to, że za pomocą wzmożonej kampanii negatywnej uda mu się zniszczyć Romneya. Można spodziewać się wykorzystywania przez niego na dużą skalę faktu, że Romney jest mormonem – faktu który budzi niepokój u części „bazy” Republikanów.

W najbliższym miesiącu możemy spodziewać się wyklarowania się sytuacji w której to Perry i Romney rozstrzygną między sobą kwestię nominacji. Ale w USA prawdziwa kampania jeszcze się nawet nie zaczęła.

Michał Kolanko*

 

*Michał Kolanko – reporter portalu wPolityce.pl, bloger (blog Spinroom) i komentator, członek zespołu USA 2008

Share Button