Wyścig o Biały Dom 2012 (III): Iowa. Pierwsza krew

Iowa to stan który co najmniej od lat 70. jest kluczowym punktem na politycznej mapie Stanów Zjednoczonych. Ale mimo tego, że w tym cyklu wyborczym uwaga mediów i opinii publicznej skierowana jest tylko na GOP, nadal nie ma pewności kto wygra 3 stycznia 2012 r.

W zasadzie tylko jedno jest pewne – któryś z obecnych kandydatów 3 stycznia będzie zwycięzcą. Pół żartem, pół serio można powiedzieć że reguły caucuses uniemożliwiają remis. Na ten moment sytuacja jest bardziej niż skomplikowana. Tak jak pisałem w poprzednim tekście na łamach Dyplomacji, Mitt Romney zyskał wreszcie godnego siebie rywala, Newta Gingricha, byłego spikera Izby Reprezentantów – polityka z wieloletnim doświadczeniem, wieloma wadami, ale też wieloma istotnymi zaletami.

Gingrich zyskał w ostatnim miesiącu we wszystkich stanach, a w Iowa stał się faworytem sondaży. Romney miał zawsze problem z Iowa i jest sztab przez wiele miesięcy nie chciał angażować tam sił i środków, ale w końcu postanowił jednak grać w tym stanie o zwycięstwo. Gingrich szybko wysforował się na czoło sondaży w tym stanie, mimo jego licznych stwierdzeń i zachowań odbiegających od konserwatywnej ortodoksji. Dla chrześcijańskich aktywistów jego rozwody, niewierność małżeńska okazują się jednak łatwiejsze do „przełknięcia” niż Romney z całym jego bagażem flip-flopów na temat aborcji.

Ale i Gingrich ma się kogo obowiać. W najnowszym sondażu Public Policy Polling gwałtownie traci poparcie na rzecz… Rona Paula. To właśnie Paul może okazać się niespodziewanym zwycięzcą kampanii w Iowa. Ma znakomitą strategię, dobrą organizację, bardzo oddanych zwolenników i wolontariuszy, no i prowadzi brutalną kampanię telewizyjną przeciwko Gingrichowi. Wystarczy spojrzeć na jego ostatni spot negatywny w Iowa, „Selling Access”, w którym Gingrich oskarżany jest o wszystko co najgorsze – w tym spocie odmalowano go jako lobbystę, hipokrytę, waszyngtońskiego politykiera i kłamcę w jednym. Ron Paul nie jest w tym roku ciekawostką jak 2008 roku. W Iowa gra żeby wygrać.

Paul jest też najlepszym sojusznikiem Romneya. Jeśli Paul wygra w Iowa, to zastopuje impet (momentum) Gingricha. W New Hampshire Romney jest pewniakiem. Później czek nas Płd. Karolina i Floryda. W sytuacji, w której Gingrich traci blask gwiazdy, te stany mogą trafić do każdego.

Jeśli jednak Gingrich wygra w Iowa, to dostanie wiatr w żagle. Może zbliżyć się do Romneya w New Hampshire i wygrać w Płd. Karolinie i na Florydzie. Wtedy wyścig zmieni się w długotrwałą wojnę na wyczerpanie. Ale do Iowa zostały jeszcze ponad dwa tygodnie. W obecnym środowisku medialnym jedno wydarzenie, nawet jeden dobry spot mogą zmienić bardzo dużo.

Michał Kolanko*

 

*Michał Kolanko – bloger (blog Spinroom) i komentator, członek zespołu USA 2008, specjalizuje się w tematyce wykorzystania nowych technologii w polityce, głównie amerykańskiej, lecz nie tylko. 

 

Wcześniejsze artykuły z cyklu Wyścig o Biały Dom 2012:

Share Button