Wybory, na które patrzy cały świat

Rok 2016 został zdefiniowany przez dwa głosowania – referendum w sprawie Brexitu, które niewielką przewagą głosów przyniosło werdykt nakazujący politykom rozpoczęcie procesu wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, a także wybór Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych. W dużej mierze oba te wyniki były efektem fali populizmu i niezadowolenia z aktualnego stanu rzeczy, a wszystko było polane sosem fake news. Rok 2017 przynosi inne istotne wybory, na które należy zwrócić uwagę.

Francja

Już 23 kwietnia do urn pójdą Francuzi. Pierwsza tura wyborów prezydenckich jest, według sondaży, niesamowicie zacięta. Nikt nie powinien wygrać jej w sposób zdecydowany, a czworo kandydatów ma szansę na przejście do drugiej tury – choć oczywiście uda się to tylko dwóm osobom. Na dziś wydaje się, że będą to kandydatka Frontu Narodowego Marine Le Pen oraz Emmanuel Macron, stojący na czele centrowego ruchu En Marche! Jednak nie można przekreślać szans reprezentującego tradycyjną prawicę Francois Fillona oraz, to już niespodzianka, skrajnie lewicowego  polityka Jean-Luca Melenchona. O ile sondaże nie dają jasnej wykładni co do tego, kto z tej czwórki znajdzie się w drugiej turze – zaplanowanej na 7 maja – to każdy z kandydatów wyraźnie pokonuje w niej Marine Le Pen.

Iran

Kilka dni po pierwszej turze wyborów we Francji poznamy oficjalną listę kandydatów dopuszczonych do ubiegania się o stanowisko prezydenta Iranu. W teorii największe szanse na reelekcję ma obecnie urzędujący, w miarę umiarkowany, Hassan Rouhani. Na jego korzyść przemawia zawarcie układu atomowego z USA oraz pozostałymi pięcioma mocarstwami. Jednocześnie bardzo silne są nastroje antyzachodnie – mowa oczywiście o elitach władzy. Czy najwyższy przywódca Ali Chamenei zdecyduje, że już czas na roszadę i można Rouhaniego schować do kapelusza, wyjmując w zamian konserwatystę? Do gry próbuje wrócić też były prezydent Mahmud Ahmadineżad, lecz podobno czyni to wbrew intencjom najwyższego przywódcy, co kiepsko wróży jego szansom na udział w wyborach. Wybory odbędą się 19 maja.

Wielka Brytania

W dniu wczorajszym z kolei niczym grom z jasnego nieba pojawiła się zapowiedź brytyjskiej premier Theresy May dotycząca zwołania przedterminowych wyborów parlamentarnych na 8 czerwca br. Zgodnie z obowiązującą od 2011 r ustawą wybory miały odbywać się co pięć lat, a obecna kadencja upływała dopiero w 2020 r. Premier May próbuje zdyskontować wysokie poparcie dla swojej partii oraz kryzys w głównej partii opozycyjnej – Partii Pracy, zdobywając silny mandat przed negocjacjami z UE w sprawie Brexitu. Sukces w wyborach mogą odnieść Liberalni Demokracji, którzy jako jedyna partia głównego nurtu są nastawieni euroentuzjastycznie, kanalizując sprzeciw wobec twardego Brexitu, jaki oferuje Brytyjczykom premier May.

Niemcy

Na koniec września z kolei zaplanowane są wybory parlamentarne w Niemczech. Angela Merkel walczy o czwartą kadencję na stanowisku kanclerza, a po piętach jej chadeckiej koalicji CDU-CSU depczą socjaldemokraci, na czele których stanął były szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz. Efekt Schulza w postaci nagłego wzrostu poparcia dla SPD jest widoczny, ale ostatnimi tygodniami uległ zahamowaniu. CDU wygrało wybory lokalne w jednym z landów, wyraźnie pokonując SPD. Angela Merkel zmieniła nieco ton w kwestii uchodźców, przejmując część argumentów krytyków dotychczasowego postępowania rządu w Berlinie, zdając sobie sprawę z istotności tej kwestii dla społeczeństwa. Istotne jest to, że zdecydowanie osłabła Alternatywa dla Niemiec (AfD), populistyczny amalgamat przeciwników imigracji, Unii Europejskiej etc. Na taki rozwój wypadków zwracałem uwagę w prognozach na 2017 r., które pozwoliłem sobie poczynić na przełomie 2016 i 2017 r.

Prognozy

Co z tego wszystkiego wynika? We Francji niczego nie można przewidzieć. Dopiero wyniki pierwszej tury pozwolą stawiać bardziej daleko idące prognozy. Rosyjskie zaangażowanie w kompromitowanie Macrona nie powiodło się, natomiast sympatyzujący z Moskwą kandydaci – Le Pen i Fillon – w drugiej turze, o ile się w niej znajdą, ponoszą porażkę – z wyjątkiem sytuacji, gdy staną naprzeciw siebie, wtedy wygrywa Fillon. W Iranie także lepiej wstrzymać się z prognozowaniem do oficjalnego ogłoszenia listy kandydatów, lecz można stawiać dolary przeciw orzechom, że Hassan Rouhani zdobędzie reelekcję i jeśli układ atomowy zacznie upadać, inicjatywa w tej kwestii wyjdzie z Białego Domu, a nie z Teheranu. W brytyjskich wyborach Torysi pod przywództwem premier May odniosą zwycięstwo, pytanie tylko jaka będzie jego skala. Istotniejsze wydaje się to, jak bardzo rozsypią się Labourzyści, którzy są skonfliktowani wewnętrznie i coraz bardziej odrywają się od elektoratu. W przypadku Niemiec wszystko wskazuje na kolejną kadencję Angeli Merkel jako kanclerza Niemiec, nie można wykluczyć że ponownie w ramach „wielkiej koalicji” z socjaldemokratami. Martin Schulz na stanowisku wicekanclerza i szefa MSZ?

A jakie są Wasze typy?

Piotr Wołejko

Share Button