Prognoza na 2017 rok

Podsumowań zapewne mamy już po dziurki w nosie. Ile można analizować sukces Brexitu i Trumpa, wojnę w Syrii, kryzys migracyjny, problemy włoskich banków czy chińskiego sektora stalowego? Ile można zajmować się pokojem w Kolumbii, przedłużającą się wojną narkotykową w Meksyku czy upadkiem prezydent Brazylii? O tych wydarzeniach czytaliście już niejednokrotnie, także na Blogu Dyplomacja. Bardziej w cenie powinna być prognoza na 2017 rok. Co nas czeka? Na co się przygotować?

Najprostszą odpowiedzią na powyższe pytanie wydaje się słynna wypowiedź ówczesnego sekretarza obrony USA Donalda Rumsfelda. Dobrze myślicie, ta o rzeczach, o których wiemy, że o nich wiemy, o tych rzeczach, o których wiemy, że o nich nie wiemy oraz o rzeczach, o których nie wiemy, że o nich nie wiemy. I zazwyczaj najciekawsze są te ostatnie, chociaż najczęściej słyszymy o tych pierwszych. Dlatego nie będę rozwodził się nad początkiem prezydentury Donalda Trumpa – najlepiej będzie, powtarzając za świetnym duetem komentatorów ligi angielskiej z nc+, usiąść wygodnie w fotelu i zapiąć pasy. Trump będzie niekonwencjonalnym prezydentem i dobrze radzę już dziś wyzbyć się zwyczaju dziwienia się na okoliczność jego kolejnych wypowiedzi bądź działań. Będzie ciekawie, co podobno – według Chińczyków – stanowi przekleństwo. Nie wiem, jak mógłbym kogokolwiek pocieszyć. Gdy staram się wyczyścić kartę Trumpa i dać mu szansę, ten wyśle kolejnego tweeta i wszystko sypie się jak domek z kart.

Kryształowa kula

Zatem pocieram kryształową kulę, którą zdemontowałem z żyrandola i – choć równie dobrze mógłbym ssać brudnego palca – oto, co widzę. Z rzeczy oczywistych, czyli pierwszej grupy Rumsfelda – wybory prezydenckie we Francji wygrywa Fillon, a parlamentarne w Niemczech Angela Merkel. Marine Le Pen wprowadza do parlamentu sporą grupę deputowanych, a zwycięscy Republikanie przejmują część jej postulatów. W Niemczech Alternatywa dla Niemiec nie zdobywa takiego poparcia, jak spodziewa się dzisiaj większość analityków. Sondaże okazują się przeszacowane. Angela Merkel, podobnie jak Fillon, przejmuje część retoryki populistów, ale – jak to ona potrafi – rozwadnia ją. We Włoszech Beppe Grillo jest o włos od zwycięstwa w przyspieszonych wyborach, ale słabe efekty rządów burmistrzów wywodzących się z jego ugrupowania zrażają część potencjalnego elektoratu. Wynik wyborczy Ruchu Pięciu Gwiazd osiągnie peak i od tego momentu zacznie się zjazd.

Wróble ćwierkają, że przewodniczący Xi wcale nie zamierza żegnać się z przywództwem ChRL, tylko będzie szykował sobie kolejną „kadencję”. Sytuacja gospodarcza może zmusić go jednak do porzucenia tych planów, gdyż „Czerwony Ponzi” (jak to ujmuje David Stockman) ma poważne problemy – moce produkcyjne w wielu sektorach są o wiele zbyt duże, skala przeinwestowania jest ogromna. Kolejne bailouty i pakiety stymulacyjne tylko odkładają krach w czasie. Problemy wewnętrzne mogą sprawić, że Pekin będzie jeszcze bardziej asertywny w polityce zagranicznej, co będzie antagonizowało jego sąsiadów, a także ograniczy – i tak niewielkie – szanse Trumpa na wynegocjowanie „dealu” handlowego. Trump mógłby podjąć działania jednostronne, próbując wykorzystać trudną sytuację Chin, lecz relacje gospodarcze są tak skomplikowane i głębokie, że każdy cios może spotkać się z równie bolesnym odwetem. Miliarderzy z gabinetu Trumpa nie pozwolą na drastyczne kroki w tym obszarze, gdyż groziłoby im zostanie milionerami.

W wyborach prezydenckich w Iranie najpewniej ponownie zwycięży Hassan Rouhani. Generalnie sprawdził się jako bardziej sympatyczna twarz na arenie międzynarodowej, a po części także wewnętrznej. Jeśli jednak administracja Trumpa podejmie kroki wymierzone w Iran, podważając na przykład układ atomowy zawarty przez Obamę, nie można wykluczyć powrotu na stanowisko prezydenta twardogłowego konserwatysty ze stajni najwyższego przywódcy Alego Chamenei.

Rozgrywka w Syrii będzie trwać. Turcja i Rosja będą miały liczne problemy z porozumieniem się z racji wykluczających się interesów oraz potrzeb prezydenta Erdogana, który bardziej od czegokolwiek innego pragnie więcej władzy. I jest gotów dokonać każdą woltę, byle tylko osiągnąć ten cel. Rosjanie nadal będą wspierać wojska Assada, lecz ten ostatni wcale nie będzie kwapił się z atakowaniem terytoriów opanowanych przez Państwo Islamskie/ISIS. Śrubę dokręci za to opozycji, która znajdzie się pod jeszcze większą presją. Może to spowodować, że wspierające ją państwa regionu oraz prywatni donatorzy skierują się ku ISIS, nie mając żadnej alternatywy, a nie mogąc pozwolić sobie na odpuszczenie Assadowi. Prezydent Trump przekona się, że bez wysłania amerykańskich żołnierzy na pustynie Syrii i Iraku nie może za bardzo zaszkodzić ISIS.

Ciągle nierozwiązany kryzys migracyjny będzie stanowił miecz Damoklesa wiszący nad strefą Schengen, którą politycy z radością by dziś rozmontowali. Jeśli do tego dojdzie, chociażby poprzez wprowadzenie tymczasowych kontroli granicznych, wina spadnie na Unię Europejską, a ta ma już wystarczająco kiepską prasę.

Na koniec Brexit, który – nawet jeśli uda się wreszcie uruchomić procedurę traktatową – będzie bardzo trudny i wywoła liczne komplikacje, głównie w Londynie. Już za kilka dni może okazać się, że zgoda parlamentu jest jednak potrzebna rządowi, a to będzie zwiastowało burzliwą debatę w Izbie Gmin i może doprowadzić do rozłamu w szeregach partyjnych. Sytuację utrudnia to, że liderzy kampanii na rzecz Brexitu usunęli się w cień bądź przeszli do drugiego szeregu, przez co za dyscyplinę Brexitowców zdają się odpowiadać głównie tabloidy. Tymczasem przewaga głosów w referendum na rzecz Brexitu była niewielka, a moc głosowania – jedynie doradcza.

A co, jeśli powyższe prognozy okażą się błędne?

Część prognoz opiera się na tym, co zawiodło wyborców przy Trumpie i Brexicie, czyli na zdrowym rozsądku. Na przekonaniu, że ludzie nie będą sami sobie szkodzić, a gniew ustąpi miejsca faktom. Jeśli prognozy okażą się błędne, winna będzie oczywiście brudna kryształowa kula 😉 A zupełnie serio – dobrze wiemy, że prognozowanie to raczej zabawa i rozrywka, nawet jeśli staramy się zachować powagę i bazować na analizie. Niemniej jednak zachęcam każdego do podjęcia wysiłku przygotowania własnego zestawu prognoz, zapisania ich na kartce i sprawdzenia się za rok.

Piotr Wołejko

Share Button