Najbliżsi sprzymierzeńcy i przeciwnicy reżimu syryjskiego (II)

Czytaj część pierwszą artykułu, gdzie opisano sojuszników i przeciwników reżimu Baszara Asada

Państwa jak do tej pory „neutralne”

Irak

Niejako pomiędzy dwoma obozami są też kraje, które nie chcą, bądź nie mogą, jednoznacznie opowiedzieć się po żadnej ze stron konfliktu. Pierwszym z nich jest Irak. Wydawać by się mogło, iż kraj rządzony po upadku sunnickiego reżimu Saddama Husajna przez większość szyicką, mógłby sympatyzować ze stroną rządową, jednak sytuacja nie jest taka prosta. Początkowo oficjalnie wspierający rząd Asada Irak, w miarę przedłużania i zaostrzania się walk, apelował do obu stron o zaprzestanie przemocy. Z całą więc pewnością stwierdzić należy, iż Irak oficjalnie nie wspiera Damaszku.

Na uwagę zasługuje jednak kilka szczegółów. Wraz z rozwojem konfliktu społeczność międzynarodowa zaczęła podejmować coraz bardziej zdecydowane kroki, czego przykładem było między innymi  zawieszenie Syrii w prawach członka Ligi Arabskiej. Warto zwrócić uwagę, iż podczas głosowanie w tej kwestii Irak nie potępił jednoznacznie Asada, poprzestając jedynie na wstrzymaniu się od głosu. Poza tym ,Irak zezwala na przelatywanie nad swoim terytorium  samolotom transportowym zmierzającym do Syrii, w tym samolotom irańskim czy północno-koreańskim.

W chwili obecnej, jak to ujął iracki rząd, „Irak nie chce służyć za tranzytowy korytarz dla żadnej ze stron konfliktu”, jednak jeszcze pod koniec września nie przeprowadzano żadnych kontroli samolotów przelatujących w irackiej przestrzeni powietrznej. Kontrole samolotów wobec których zachodzić może podejrzenie o transportowanie broni do Syrii wprowadzono dopiero po wyrażeniu zatroskania przez amerykańskich Senatorów, a konkretnie przez Johna Kerry’ego, czy aby „pomoc materialna płynąca ze Stanów Zjednoczonych do ich sojuszników jest adekwatna w stosunku do ich poczynań”.

Na dość ostrożne poczynania irackiego rządu wpływ ma również obecność wojsk amerykańskich oraz dość silna mniejszość sunnicka sympatyzująca z syryjskimi rebeliantami, która na pewno również daje o sobie znać.

Liban

Ostatnim elementem układanki, na którego ewentualne wsparcie mogłaby liczyć któraś ze stron konfliktu jest Liban. Stosunki między tymi państwami są bardzo trudne i złożone. Dość powiedzieć, że Syria okupowała Liban przez blisko 30 lat, aż do roku 2005, kiedy to w wyniku tzw. „cedrowej rewolucji” Liban odzyskał niepodległość. Wzajemnie uznanie się na forum międzynarodowym i nawiązanie stosunków dyplomatycznych między oboma państwami nastąpiło dopiero w roku 2008. Z drugiej strony rząd w Damaszku utrzymuje przyjazne stosunki z Hezbollahem, który w Libanie niemalże stworzył państwo w państwie.

Rząd w Bejrucie raczej dystansuje się do obecnego konfliktu w Syrii, niemniej jednak od kilku tygodni wśród ludności libańskiej można zaobserwować, że coś jest na rzeczy. Coraz częściej przy granicy pomiędzy Libanem i Syrią  dochodzi do starć pomiędzy uchodźcami i żołnierzami syryjskimi. Aby do starć takich mogło dojść wydaje się logicznym, że uchodźcom ktoś musiał udzielić wcześniejszego wsparcia.

Coraz wyraźniej rysują się też antagonizmy pomiędzy ajatollahami z północy Libanu sympatyzującymi z reżimem Asada, a duchownymi szyickimi sympatyzującymi z rebeliantami. Zdarzają się również porwania syryjskich uchodźców przez libańskich szyitów, dążących do uwolnienia swoich krewnych,  zatrzymanych przez siły Wolnej Armii Syrii. Ostatnim, najbardziej spektakularnym wydarzeniem jest aresztowanie Michela Samaha, byłego libańskiego ministra do spraw informacji ściśle związanego z Asadem, podejrzanego o przygotowywanie zamachów na polecenie Damaszku.

Podsumowanie

Każdy konflikt, ten syryjski również, jest skomplikowany i złożony. Już sama jego klasyfikacja nastręcza problemów. Określenie „wojna domowa”, mimo iż w mediach obecne jest niemal od początku konfliktu, na forum ONZ nastąpiło stosunkowo niedawno, bo w czerwcu br. Rząd syryjski nomenklatury takiej nie chce jednak zaakceptować, bo to oznaczałoby uznanie rebeliantów za „powstańców” lub nawet „stronę wojującą”, z pełnymi tego skutkami prawnymi, a nie jak dotąd, za przestępców i terrorystów. Strona antyrządowa również nie zgadza się z tą klasyfikacją, bo to oznaczałoby moralne zrównanie stron konfliktu.

Oprócz sąsiadów Syrii istnieje oczywiście wiele innych czynników mających wpływ na rozwój konfliktu i jego ewentualne zakończenie. Do tych najważniejszych należą postawa USA, Chin, Rosji czy Unii Europejskiej oraz fakt napływania coraz większej ilości ochotników wywodzących się z fundamentalistycznych organizacji islamskich, wspierających rebelię. Mając na uwadze znaczenie tych czynników nie możemy jednak zapominać o Turcji, Iranie czy Hezbollahu. Każdy z tych graczy ma swoje interesy, a dotychczas nikt nie zdecydował się na ich minimalizację. Konflikt trwa w najlepsze i niestety próżno szukać zwiastunów jego pokojowego zażegnania.

Adam Dąbrowski – początkujący bloger, z wykształcenia prawnik, fan międzynarodowego prawa publicznego, czytelnik bloga Dyplomacja.

Share Button