W miesiąc od uznawanych powszechnie za sfałszowane wyborów prezydenckich w Kenii, których efektem była śmierć ponad tysiąca osób oraz konieczność opuszczenia domów przez ok. 300 tysięcy Kenijczyków, lider opozycji Raila Odinga oraz prezydent Mwai Kibaki zawarli porozumienie. Głównym postanowieniem układu jest powstanie Rządu Jedności Narodowej – nienazwanego tak wprost, ale tak należałoby go nazwać. Premierem zostanie Raila Odinga, przegrany wyborów prezydenckich, a zarazem lider największej partii w parlamencie – tzw. Oranges.
Aby umożliwić Odindze objęcie funkcji premiera, nastąpi rewizja konstytucji (ta poważniejsza nastąpi później, najpierw wprowadzi się przepisy tworzące urząd premiera). Do tej pory ustawa zasadnicza nie przewidywała tego stanowiska. Praktycznie całą władzę wykonawczą dzierżył prezydent, co było zresztą przyczyną krytyki konstytucji już w ostatniej dekadzie ubiegłego wieku. Stanowiska w rządzie zostaną podzielone wg „siły” poszczególnych partii w parlamencie. Orange Democratic Movement, choć posiada ich najwięcej, w dotychczasowym gabinecie – powołanym przez Kibakiego tuż po zaprzysiężeniu – nie miał żadnego przedstawiciela.
Komentując osiągnięte porozumienie – dużą rolę odegrał tu były Sekretarz Generalny ONZ Kofi Annan – Odinga powiedział: „otwieramy nowy rozdział w naszej historii. Od konfrontacji przechodzimy do kooperacji„. Mwai Kibaki stwierdził natomiast, iż „więcej spraw nas łączy, niż dzieli (…) W Kenii jest wystarczająco dużo miejsca dla nas wszystkich„.
Osiągnięcie porozumienia pomiędzy Kibakim a Odingą należy uznać za bardzo ważne osiągnięcie. Od momentu ogłoszenia wyników wyborów obóz Mwai Kibakiego wysyłał sygnały zniechęcające do podtrzymywania wiary w to, iż uda się szybko i bez większych ofiar zakończyć powstały kryzys. Niespełna tydzień temu pisałem, że perspektywy porozumienia są niewielkie, a Kibaki zdaje się grać na czas. Wydawało się, iż prezydent zamierza wykorzystać pogłębiający się kryzys gospodarczy jako argument za utrzymaniem się przy władzy.
Nie da się w tej chwili dokładnie oszacować poniesionych przez Kenię strat, ale z pewnością wyniosły one więcej niż 1 miliard dolarów. To, co zniszczono przez miesiąc, Kenia może nadrabiać przez lata. Jeśli układ pomiędzy Kibakim a Odingą się utrzyma, będzie to możliwe. Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, iż obaj liderzy nie zapałali nagle do siebie miłością. Z pewnością nienawidzą się tak mocno, jak przedtem. Porozumienie zawarli z rozsądku. Rozwód może nastąpić szybko, kiedy jedna ze stron (stawiałbym na Odingę) stwierdzi, iż druga (Kibaki) nie wywiązuje się z obietnic lub po prostu oszukuje.
I to jest chyba najpoważniejsze niebezpieczeństwo czające się tuż za horyzontem. Porozumienia z rozsądku, w dodatku zawierane pod międzynarodową presją, rzadko cieszą się cechą długotrwałości. Rozwód może być szybki, bolesny i kosztowny.
Piotr Wołejko