Niepodległość Kosowa, jakkolwiek byśmy jej nie oceniali, może stanowić początek procesu zmian granic na Bałkanach. Na gruzach dawnej Jugosławii powstaje kolejne państwo – nie wiadomo, czy ostatnie. Parlament Republiki Serbskiej (jednej z dwóch części Bośni i Hercegowiny) przegłosował uchwałę de facto wzywającą do przeprowadzenia referendum ws. secesji serbskiej części BiH. Krok ten może stanowić przyczynek do bardzo poważnych zmian terytorialno-politycznych w regionie.
Bośnia i Hercegowina to sztuczny twór powstały na mocy porozumienia z Dayton. Państwo składa się z dwóch bytów – Federacji Bośni i Hercegowiny oraz Republiki Serbskiej. BiH do dziś nie jest do końca suwerenna – od 1995 roku wysiłki partii politycznych koordynuje Wysoki Przedstawiciel ONZ dla Bośni i Hercegowiny. Mandat przedstawiciela, którym obecnie jest Miroslav Lajcak, przedłużono do 30 czerwca 2008 roku. Wcześniej funkcję tą pełnił m.in. Lord Paddy Ashdown. Toczył on ciężkie boje, zwłaszcza z Serbami, o zachowanie integralności Bośni i Hercegowiny.
Napisałem sztuczny twór, gdyż tak naprawdę nikt nie jest z jego istnienia zadowolony. Podziały polityczne przebiegają wzdłuż linii etniczno-wyznaniowych, co oznacza, iż Serbowie znajdują się w permanentnej opozycji wobec Chorwatów oraz Bośniaków (muzułmanów). Gdyby nie twarda postawa wysokich przedstawicieli ONZ, BiH już dawno przestałaby istnieć. Wiele wskazuje na to, że po niepodległości Kosowa zbliża się także koniec istnienia Bośni i Hercegowiny w obecnym kształcie.
Secesja Republiki Serbskiej – i późniejsze przyłączenie się do Serbii – to bardzo prawdopodobna sytuacja. Szczerze mówiąc, sądzę, iż jest to bardzo dobre rozwiązanie. Opuszczenie przez RS Bośni i Hercegowiny z pewnością ułatwi życie Chorwatom i Bośniakom. Wiele rozwiązań było do tej pory blokowanych przez Serbów, którzy nie pogodzili się z separacją od swoich krajanów w Serbii.
Procesy reorganizacji terytorialno-politycznej, które mogą nastąpić na Bałkanach po ogłoszeniu niepodległości przez Kosowo, mogą – wbrew powszechnemu mniemaniu – przysłużyć się całemu regionowi. Co więcej, może to nastąpić w sposób absolutnie pokojowy lub w bardzo niewielkim stopniu przy użyciu przemocy. Dla niektórych będzie to zwykłe bajanie, ale przyłączenie się Republiki Serbskiej oraz północnej części Kosowa do Serbii, a nawet samego Kosowa do Albanii, należy uznać za korzystne – długoterminowo – rozwiązanie. Znikną sztuczne byty państwowe, narzucone przez nierozumiejących miejscowych realiów obcych. Powstaną w miarę jednolite etnicznie i religijnie państwa.
Dla Europy zapewne takie ruchy będą trudne do zrozumienia. W epoce Unii Europejskiej zanika poczucie wspólnoty narodowej, wypierane przez wspólnotę kontynentalną, europejską. Państwa narodowe zdają się odchodzić do lamusa, a tryumfy święci pojęcie supranational – ponadnarodowy. Tymczasem na Bałkanach bardzo widoczne są procesy narodowe, nacjonalistyczne. Stąd niestabilność BiH oraz niepokoje w Kosowie (a swego czasu także w Macedonii). Dużą rolę odgrywa w tym także świeża pamięć ostatniej dekady XX wieku, pełnej przemocy, gwałtów, czystek etnicznych. Albańczycy nie chcą żyć „pod batem” Belgradu, a Serbowie „pod batem” Prisztiny.
Przez wieki Bałkany były w sposób sztuczny zjednoczone pod jednolitą władzą – czy to Imperium Ottomańskiego, czy to Austro-Węgier, czy to Jugosławii. Narody bałkańskie pozbawione były suwerenności. Stąd dążenie do państwa narodowego, w którym np. Albańczycy będą decydować o swoich sprawach. Europa musi zrozumieć, że twory na wzór Bośni i Hercegowiny – ponadnarodowe – nie mogą zakorzenić się na Bałkanach. Nie można pominąć etapu państw narodowych i od razu przejść na etap ponadnarodowy. Zresztą, Europa potrzebowała do tego dwóch krwawych wojen oraz dekad zażartej rywalizacji.
Paradoksalnie, na Bałkanach wszystko może odbyć się teraz w dość pokojowych warunkach. Pełna przemocy ostatnia dekada XX wieku mogła być katalizatorem, który nauczył Serbów, Chorwatów, Bośniaków i Albańczyków tego, co Europę nauczyła I czy II wojna światowa. Kto wie zresztą, czy interwencja zachodnich mocarstw w sprawy bałkańskie nie była niepotrzebna, czy nie przeszkodziła wykrystalizowaniu się tego, co krystalizuje się teraz. Nie powinniśmy w tym raczej przeszkadzać. Uszanujmy prawo narodów do samostanowienia (skoro już uszanowaliśmy prawo Kosowa do niepodległości).
Piotr Wołejko