Konstytucja Stanów Zjednoczonych obowiązuje, w praktycznie niezmienionej formie, od 1789 roku. Od ponad dwustu lat stanowi podstawę ustroju demokratycznego – kopiowanego czy zapożyczanego przez inne narody i państwa. Dwa wieki obowiązywania i zaledwie 27 poprawek; ostatnia przyjęta w 1992 roku. Apologeci tekstu pochodzącego z XVIII wieku gloryfikują wartość dzieła ojców założycieli. Krytycy natomiast zauważają, że czasy nieco się zmieniły i warto dostosować konstytucję do wymogów XXI wieku.
Ciekawym i z pewnością wartym rozważenia głosem w debacie o stanie amerykańskiej konstytucji jest książka autorstwa profesora Larry’ego Sabato z Uniwersytetu w Wirginii, dyrektora Centre for Politics, pt. A More Perfect Constitution. Sabato, jest wybitnym politologiem i specjalistą od amerykańskiej sceny politycznej. Jak możemy przeczytać w Wikipedii, w 2004 roku przewidział poprawnie 525 z 530 wyników wyborów do Izby i Senatu. W 2006 roku pomylił się zaledwie o jeden mandat, który Demokraci uzyskali w Izbie Reprezentantów – Sabato obstawiał 29, a Demokraci zdobyli 30 miejsc.
Jakie są propozycje profesora z Wirginii? Przede wszystkim opowiada się on za zdecydowaną demokratyzacją Senatu. Obecnie bowiem każdy stan posiada swoich dwóch przedstawicieli w tym gremium, co sprawia, że słabo zaludnione, rolnicze stany są nadreprezentowane. Jeśli 26 stanów zdecyduje się coś poprzeć, albo czemuś sprzeciwić, decyzja taka będzie nie do podważenia. Tymczasem, w skrajnym oczywiście przypadku, większość 26 stanów może stanowić reprezentację zaledwie 17% Amerykanów.
W ogóle Sabato proponuje dość rewolucyjne zmiany jeśli chodzi o wszelkie wybory. Jego zdaniem kadencje deputowanych w Izbie Reprezentantów są zbyt krótkie – 2 lata – a samych reprezentatów jest po prostu za mało. Mają w związku z tym słabszy kontakt z wyborcami, a z powodu krótkiej kadencji muszą nieustannie prowadzić kampanię wyborczą. Sabato zauważa także problem braku dostępu świeżej krwi do niższej izby legislatury – większość wyborów wygrywają kandydaci, którzy sprawowali mandat w kończącej się kadencji.
Kolejna kwestia to okręgi wyborcze, a zwłaszcza tzw. gerrymandering – czyli manipulowanie granicami okręgów w taki sposób, aby uzyskać korzystny rozkład głosów. Spowodowało to stworzenie wielu okręgów, w których dominacja Republikanów bądź Demokratów jest w zasadzie niepodważalna. Stąd propozycja podwojenia (nawet z małym hakiem) liczby członków Izby Reprezentantów – oznaczałoby to stworzenie wielu nowych, mniejszych okręgów.
Sabato wydłużyłby także kadencję prezydenta do lat 6, z możliwym wydłużeniem o dwa lata – przy jednoczesnym ograniczeniu liczby kadencji do zaledwie jednej. Dzięki temu prezydent miałby więcej czasu na spokojne działanie, choć w sumie nadal pozostawałby u władzy przez maksymalnie osiem lat. Zmiany miałyby dotknąć także tzw. primaries, czyli pratyjne prawybory. Wydłużają one kampanię prezydencką, która de facto trwa już od prawie roku, choć wybory odbywają się w listopadzie roku przyszłego. Sabato proponuje, aby o kolejności tradycyjnych prawyborów w stanach decydowała loteria, a nie stanowe legislatury. I tak, np. 3 i 8 stycznia odbędą się prawybory w Iowa i New Hampshire – demokratyczni i republikańscy kandydaci walczą na całego, gdyż wyniki uzyskane w tych dwóch stanach mogą praktycznie zdecydować o tym, kto zostanie oficjalnym kandydatem obu partii. Rok prowadzenia kampanii i dziesiątki milionów dolarów mogą szybko pójść w zapomnienie.
Poważną zmianę szykuje Sabato Sądowi Najwyższemu – sędziowie musieliby odchodzić na emeryturę po osiągnięciu wymaganego wieku, a nie – jak dzisiaj – pracować aż do śmierci. Z naszego punktu widzenia, taka zmiana wydaje się marginalna. Jednak dla Ameryki byłaby to prawdziwa rewolucja. Zwłaszcza patrząc na amerykański system prawa i rolę Sądu Najwyższego.
Więcej o książce Larry’ego Sabato i jego propozycjach w The Economist. Konkluzja rozważań jest natomiast taka, iż wiele razy myślano o zmianach w konstytucji, ale ich przeprowadzenie jest bardzo trudnym i żmudnym procesem. I może dobrze, gdyż stabilność ustawy zasadniczej to podstawa zdrowego stanu ustroju, a więc i państwa.
Więcej: Tekst konstytucji Stanów Zjednoczonych
Piotr Wołejko