Silvio Berlusconi tryumfalnie powraca do władzy i szykuje się do objęcia fotela premiera już po raz trzeci. Jego prawicowe ugrupowanie odniosło wyraźne zwycięstwo nad lewicowym blokiem, na czele którego stoi były burmistrz Rzymu Walter Veltroni. W niedzielę wyborczą pisałem, że zwycięstwo Berlusconiego nie sprawi, iż Italia powstanie z kolan. Wybory przyniosły jednak kilka istotnych zmian, które – choć wiosny nie czynią – stanowią swego rodzaju jaskółki zwiastujące pozytywną zmianę. O tych zmianach, a także o wynikach wyborów (i ich przyczynach) napisała na swoim blogu moja serdeczna przyjaciółka Paulina Sałek – na co dzień mieszkająca w Italii. Uzyskawszy zgodę Autorki zamieszczam poniżej cały jej wpis, a wszystkim czytelnikom gorąco polecam bloga Pauliny, zatytułowanego włoska robota. Oto powyborcza analiza przepisana z zaprzyjaźnionego bloga:
Przede wszystkim warto podkreślić, że Berlusconi zapewni Włochom względną stabilność polityczną, najprawdopodobniej na najbliższe 5 lat. Włoskie media i obserwatorzy zgodnie podkreślają, iż jest to wielka szansa dla zmęczonego narodu, a także dla samych polityków, żeby przeprowadzić modernizację i niezbędne reformy. Niektórzy politolodzy obwieścili radośnie koniec II Republiki zwiastując nadejście III, a to za sprawą oczyszczenia sceny politycznej i zredukowania liczby partii obecnych w obu Izbach. Należy także zwrócić uwagę na fakt, że Silvio Berlusconi został wybrany po raz trzeci. Włoscy wyborcy opierają się na własnych doświadczeniach i przemyśleniach, które mają swoje w źródło w różnych aspektach historycznych, gospodarczych i społecznych i, być może, warto im zaufać.
Spróbujmy więc przyjrzeć się dokładniej nowej sytuacji i wyciągnąć wnioski:
1) Strategia użytecznego głosu przyniosła efekty, głównie dzięki systemowi wyborczemu, który właściwie zakłada oddzielne systemy dla Parlamentu i dla Senatu. Dla porządku wyjaśnijmy kilka głównych kwestii:
a) Parlament (Camera dei Deputati): 630 mandatów
-
premio di maggioranza w liczbie 50 mandatów dla ugrupowania lub koalicji, która zdobędzie większą liczbę głosów(nawet o 1), ale NIE zdecydowaną większość tj. 54% głosów, które pozwoliłoby na zdobycie 340 mandatów;
-
próg wyborczy dla pojedynczych list i partii- 4%, dla koalicji- 10%;
-
PDL- 276 mandaty(38,4%), MPA- 8 mandatów(1,2%), Liga Północna- 60 mandatów(6,3%);
-
PD- 217 mandatów(33,9%), IDV- 29 mandatów(5%);
-
inne partie: partie mniejszości narodowych- 4 mandaty(0,5%), UDC- 36 mandatów(5,5%).
b) Senat (Senato): 315 mandatów
-
próg wyborczy-20% dla koalicji, 8% dla pojedynczych partii, ale w skali regionalnej a nie ogólnokrajowej (nawet jeśli partia zdobędzie w perspektywie ogólnokrajowej mniej niż 8%, jak UDC, ma więc szansę na własnych reprezentantów w Senacie);
-
PDL- 147 mandatów(38,3%), MPA- 2 mandaty(1%), Liga Północna- 25 mandatów(5,6%);
-
PD- 118 mandatów(33%), IDV- 14 mandatów(5,2%);
-
inne partie: partie mniejszości narodowych- 6 mandatów(0,4%), UDC- 3 mandaty(5,7%).
Biorąc pod uwagę system wyborczy wielu tych, którzy chcieli głosować np. na La Destra zdecydowało się oddać głos na PDL, aby zapobiec wygraniu i zdobyciu przez PD premio di maggioranza w Parlamencie i w Senacie. I odwrotnie 🙂 M.in. w takim stanie rzeczy należy upatrywać słabe wyniki mniejszych ugrupowań.
2) Instytucja exit-poll we Włoszech zupełnie się nie sprawdza. W 2006 roku dawano, w wyborach do Parlamentu, 5-procentową przewagę koalicji Prodiego, a tym czasem skończyło się na 0,065% ( 24755 głosów). Tym razem między dwoma największymi blokami przewidywano różnicę 1-2%, a w rzeczywistości wyniosła ona 9,27%. Instytuty obciążają winą samych Włochów, którzy nie chcą brać udziału w badaniu lub zwyczajnie oszukują. Rzuca to cień na wiele innych badań statystycznych przeprowadzanych wśród mieszkańców Italii 🙂
3) Yes we can w wersji włoskiej okazało się dużo mniej chwytliwe niż przewidywano. Na PD zaciążyła dosyć boleśnie porażka rządu Prodiego i obecność w szeregach ugrupowania 17 byłych ministrów.
4) Wielki sukces Ligi Północnej (Lega Nord) która z partii regionalnej stała się trzecią siłą polityczną we Włoszech. Taki rezultat jest warty głębszego komentarza. Liga Północna powstała w 1982 dając wyraz niezadowoleniu mieszkańców północnych i, co ważniejsze, bogatszych i lepiej rozwiniętych Włoch i przynosząc odpowiedź na brak reprezentantów politycznych tej części społeczeństwa. Na Ligę Północną głosują różne klasy społeczne, a wynika to z propozycji sposobu rozwiązania większości problemów Północy m.in. przedsiębiorców, którzy czują się pokrzywdzeni przez państwo i system podatkowy, który w ich mniemaniu blokuje dalszy rozwój (ich zdaniem, gdyby podatki pobierane przez państwo trafiały z powrotem na Północ w formie inwestycji itp., ta stałaby się jednym z najbogatszych regionów Europy), dlatego też Liga podkreśla chęć wprowadzenia federalizmu fiskalnego. Ale wśród swoich wyborców ma także robotników (tu dane są jeszcze bardziej zaskakujące, bo ok. 30% wyborców skrajnej lewicy głosowało tym razem na Ligę Północną, partię tendencyjnie prawicową, choć w 1995-96 współrządziła w lewicowym technicznym rządzie Lamberto Diniego), nauczyciele i inni, np. w mieście Sesto San Giovanni powszechnie nazywanym włoskim Stalingradem ugrupowanie otrzymało prawie 11% głosów. Liga Północna porusza także problem bezpieczeństwa, szczególnie odczuwanego na Północy i, co NAJważniejsze i być może stało za dużym sukcesem w tych wyborach, nielegalnej imigracji, z którą dotychczas żaden rząd się skutecznie nie uporał.
5) Równie wielka porażka Lewicy Tęcza (Sinistra Arcobaleno), która początkowo obarczała winą za taki wynik brak sierpa i młota, czyli ich tradycyjnego symbolu. Retoryka śmieszna, bo sierp i młot znalazł swoją, dumną jak sama podkreśliła, reprezentantkę Flavię D’Angeli, która mimo wszystko zdobyła jedynie 0,5% głosów (podobnie zresztą jak drugi sierp i młot, Marco Ferrando). Ale wynik jest w dużej mierze podyktowany tym, że ok. 30% wyborców głosujących na to ugrupowanie tym razem nie zagłosowało wcale (głównie ponieważ w ciągu dwóch lat rządu Prodiego Bertinotti zawiódł oczekiwania). Inne przyczyny to dwie strategie zastosowane przez Waltera Veltroniego: pierwsza to oczywiście strategia użytecznego głosu, a druga to zrzucenie winy za nieskuteczność i nieudolność rządu Romano Prodiego właśnie na Lewicę. Warto również dodać, że ideologia lewicowa przestała być atrakcyjna, byc może dlatego, że zbyt odległa od rzeczywistych problemów kraju. Brak reprezentantów Lewicy w Parlamencie i w Senacie jest dosyć niepokojąca i niezdrowa dla nowej sytuacji politycznej, zwłaszcza, że taka sytuacja nigdy nie miała we Włoszech miejsca.
6) Skromny, ale nie bez znaczenia wynik La Destra, partii prawicowej powstałej kilka miesięcy temu, po tym, jak Sojusz Narodowy (Alleanza Nazionale) zdecydowała się na wstąpienie do PDL i zrezygnowała z własnego symbolu (jak twierdzą reprezentanci Prawicy głównie dla władzy i, co za tym idzie, pieniędzy). Choć byli koledzy wyśmiewają uparcie wynik 2,4%, które otrzymał Francesco Storace i kandydatka na premiera Daniela Santanche’ należy pamiętać, że Gianfranco Fini, lider AN stracił bardzo wiele głosów po tym jak zdecydował się na wstąpienie z PDL do PPE, i według wyborców prawicowych wyrzekł się tradycyjnych prawicowych wartości.
7) Warto też pamiętać o tym, że mamy przed sobą całkiem nowy scenariusz, w którym prezentuje się tylko 6 partii (7 jeśli weźmiemy pod uwagę partie mniejszości narodowych, których obecność w Parlamencie i Senacie jest zagwarantowana przez włoską Konstytucję) wobec 25 w 2006. Co ważniejsze Berlusconi zdobył większość mandatów zarówno w Parlamencie (339 na 316 potrzebnych do uzyskania większości) jak i w Senacie (164 na 158) co, jak napisałam wyżej, zapewne przełoży się na dosyć stabilne i 5-letnie rządy. Najwyraźniej Włosi bardzo zdecydowanie wybrali stabilność.
Czy rządy Berlusconiego okażą się skuteczne nie wiadomo, wiele zależy bowiem od tego jak , mimo wszystko, będzie się układała współpraca między koalicją rządzącą i opozycją i jak opinia publiczna będzie oceniała zachodzące zmiany. Należy podkreślić jednak fakt, że oba bloki przygotowywały od pewnego czasu wyborców na to, że będzie trzeba zacisnąć pasa grzmiąc o dramatycznej i kryzysowej sytuacji gospodarczej, choć jej przyczyn należy upatrywać w dawnych nieodpowiedzialnych decyzjach i skomplikowanej sytuacji wewnętrznej, która trwa od bardzo dawna. Czas pokaże czy nowa sytuacja polityczna pozwoli na przeprowadzenie niezbędnych reform i przyniesie tak potrzebne zmiany.
Paulina Sałek