Gazeta Wyborcza
Skrótowy dzisiaj przegląd prasy zacznę od doniesień na temat rosyjskiej armii. I nie chodzi mi bynajmniej o kolejną wypowiedź w sprawie amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Jak pisze w „Gazecie” Wacław Radziwinowicz, poborowi z Kaukazu terroryzują rosyjską armię, a ostentacyjne nieświętowanie Dnia Obrońcy Ojczyzny (23 lutego), to najmniejszy problem. Głównym jest fakt, iż poborowi z Kaukazu łączą się w zwarte grupy i praktycznie przejmują kontrolę nad koszarami, w których się znajdują. Nie tylko odmawiają wykonywania prac, czy wychodzenia na apele, ale tworzą coś na kształt mafii – wymuszając pieniądze od reszty poborowych (głównie Rosjan) oraz zmuszając ich do katorżniczej pracy. Niektórzy byli oficerowie i żołnierze otwarcie apelują o powrót do sowieckiej zasady, według której w jednej kompanii mogło znajdować się jednocześnie tylko 3 poborowych z Kaukazu. – „Jeśli jest ich czterech, to stworzą szajkę i zdemoralizują całą kompanię„, mówi emerytowany chorąży.
A propos Rosji, ukraińska Rada Najwyższa odrzuciła kandydaturę Wołodymyra Ohryzko na szefa resortu spraw zagranicznych, gdyż… był antyrosyjski i „podczas jednego z forów ukraińsko-rosyjskich w Kijowie nie spełnił prośby gości z Rosji i uparcie oraz demonstracyjnie posługiwał się językiem ukraińskim„. O kolejnym starciu między prezydentem Juszczenką a premierem Janukowyczem czytajcie tutaj.
„Iran nie tylko nie zrezygnował z programu atomowego, ale nawet go rozbudował – taki wniosek zawiera raport Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, który zostanie dziś przedstawiony Radzie Bezpieczeństwa ONZ.” – możemy przeczytać w „Rzeczpospolitej„. Goszcząca wczoraj w Berlinie sekretarz stanu USA Condoleezza Rice wezwała Iran do bezpośrednich rozmów z Ameryką. Niemcy, Rosja i Chiny także opowiadają się za dialogiem. Według raportu, Iran za pół roku będzie mógł na skalę przemysłową wzbogacać uran (dzięki kaskadom tysięcy wirówek), jednak zbudowanie bomby atomowej zajmie mu od 5 do 10 lat. Tymczasem w kierunku Iranu zmierza drugi amerykański lotniskowiec wraz z grupą bojową.
Od 2012 roku we Francji każdy będzie miał prawo do mieszkania, a jeśli władze nie będą w stanie go zapewnić, będzie mógł domagać się przydziału mieszkania w sądzie. Tak mówi ustawa, która została uchwalona głosami prawicy – a przyczyną jej powstania były happeningi zorganizowane w stolicy kraju, podczas których rozstawiono namioty w centrum miasta. Zapewnienie wszystkim Francuzom mieszkań zapowiada w swoim programie wyborczym Segolene Royal, kandydatka socjalistów. Nie mówi jednak, skąd wziąć na to pieniądze. Rząd też nie za bardzo wie, co bierze na swoje barki. Więcej znajdziecie tutaj.
Dziennik
O aspiracjach Niemiec, które chcą zostać stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ można przeczytać tutaj, dlatego ja zajmę się innym interesującym artykułem. Jak pisze Piotr Czarnowski, Damaszek straszy inwazją – w ostatnim czasie przesunął pod granicę z Izraelem sporą ilość wojsk. Od miesięcy trwają różnorakie przygotowania oraz testy broni, m.in. rakiet Scud. Syryjska marynarka zakupiła od Iranu rakiety, które mogą zagrozić izraelskim okrętom. Jeśli wierzyć doniesieniom z Bliskiego Wschodu, Syria liczy, że w razie konfliktu izraelsko-amerykańsko-irańskiego uda jej się odzyskać Wzgórza Golan. Damaszkowi zdaje się, że zwiększona obecność militarna przy granicy z Izraelem będzie szachować Tel Awiw. Jest to raczej złudne wrażenie, gdyż armia izraelska jest nie tylko o wiele lepiej wyszkolona, lecz także o niebo lepiej wyposażona. O ile Bashar al-Asad jest przy zdrowych zmysłach, co można śmiało założyć, nie szykuje się on do ataku na Izrael. Działania te wyglądają na przesuwanie plastikowych żołnierzyków na makiecie regionu. W tej chwili uwaga wszystkich skoncentrowana jest na irańskim programie nuklearnym, a Syria – jako sojusznik Iranu – próbuje pokazać swoją siłę. Warto pamiętać, że w przypadku walki regularnych oddziałów wojskowych Izraelscy żołnierze będą zdecydowanie skuteczniejsi niż w walce z bojownikami Hezbollahu. Damaszek na pewno o tym wie.