Wieczorny przegląd prasy – 17.01.2007 r.

Rz

Kuba bez Fidela to temat, który skupił moją uwagę podczas czytania „Rzeczpospolitej„. W wywiadzie dla „Rz” Frank Calzon, dyrektor waszyngtońskiego Ośrodka na Rzecz Wolnej Kuby przedstawił swoją wizję rozwoju zdarzeń po odejściu lidera rewolucji Fidela Castro, który rządzi Kubą od 1959 roku. Wiele jego sądów uznałbym za dość daleko idące i optymistyczne. Oczywiście nie opierając się na wiarygodnych danych – gdyż o takowe bardzo trudno – nie można wypowiadać się autorytatywnie. Jednak sądzę, że Calzon troszeczkę koloryzuje, gdy mówi o konieczności szybkiego oddania władzy przez brata Fidela – Raula Castro. Wątpliwy byłby też okrągły stół, przy którym oprócz rządzących zasiedliby opozycjoniści, wojsko i Kościół. Kuba wcale nie musi się demokratyzować, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę potężnego sojusznika Hawany – Wenezuelę. Strata Kuby – ojczyzny rewolucji – byłaby dla Hugo Chaveza policzkiem i poważnym ciosem propagandowym. Dlatego można się spodziewać wspierania finansowego i politycznego reżimu nawet po śmierci Fidela.

Gazeta Wyborcza

Przegląd wyjątkowo ciekawych artykułów i doniesień w dzisiejszej „Gazecie” zacznę od dwóch informacji z Rosji. Pierwsza dotyczy nowej ustawy, która ma w ciągu kilku miesięcy całkowicie wyeliminować osoby bez rosyjskiego paszportu z sektora handlu. Oznacza to, że wszyscy handlarze z państw Kaukazu oraz Azjaci (głównie Chińczycy) będą musieli opuścić Rosję, a – w myśl ustawy – handel wróci w ręce Rosjan. Jak to wygląda w rzeczywistości? Rosjanie nie chcą pracować tak ciężko za naprawdę marne pieniądze, a skoro nikt nie zastąpi imigrantów – wzrosną ceny. Nowa ustawa bije rekordy absurdu – dla nas, ale jest to powód do zastanowienia dla Zachodu. Ustawa bowiem odzwierciedla rosnący w Rosji nacjonalizm, ksenofobię i niechęć do obcych. Najgorsze jest to, że te negatywne zjawiska są przez rządzących podsycane, prowokowane i wykorzystywane. Tymczasem alarmy o brunatnieniu Rosji pojawiały się już kilka lat temu. A teraz sytuacja nie jest ani trochę lepsza.

Druga informacja z Rosji to sprzedaż zestawów rakiet Tor-M1 Iranowi. Dumny jest z tego wicepremier i minister obrony Siergiej Iwanow. Amerykanie cieszą się mniej – mówiąc otwarcie, muszą być wściekli. „Rosjanie sprzedali 29 stanowisk rakiet przeciwlotniczych Tor-M1. Mogą być wykorzystane np. w przypadku, gdyby Izrael czy USA prewencyjnie zaatakowały irańskie laboratoria atomowe ukryte w podziemnych laboratoriach. Media podają, że Izrael trenuje już taki nalot.” A Rosja inkasuje 1 mld $ za budowę elektrowni atomowej w Bushehr i kolejne miliony za zestawy rakietowe.

Jeszcze dwa interesujące artykuły z „Gazety”, które jednak przybliżę w dużym skrócie. Otóż Barack Obama uwierzył w to, że może być pierwszym czarnoskórym prezydentem USA i ogłosił, że zamierza powołać prezydencki komitet wyborczy. Sam Obama będzie podróżował po kraju, a w drugim tygodniu lutego zdecyduje, czy ma wystarczająco duże poparcie (oraz wsparcie finansowe), aby oficjalnie ogłosić swój start w wyścigu do Białego Domu. Pisze o tym Marcin Gadziński. Drugi niezwykle ciekawy tekst, autorstwa Wojciecha Jagielskiego, traktuje o zbliżających się ciężkich walkach w Afganistanie. Jak przewiduje Jagielski wiosna będzie w tym kraju bardzo krwawa, a talibowie dadzą się mocno we znaki wojskom NATO, w tym i ponad 1000 polskich żołnierzy. Dowódcy kontyngentu natowskiego narzekają tymczasem na braki: żołnierzy, helikopterów, samolotów, logistyki, wywiadowców… długo można by wymieniać. W dodatku Amerykanie coraz głośniej zaczynają krytykować Pakistan, który nie robi nic (poza nielicznymi działaniami pod publikę), aby zlikwidować kryjówki talibów na swojej zachodniej granicy – Waziristanie, Terytoriach Plemiennych. Zapraszam do lektury.

Dziennik

Tymczasem w „Dzienniku” można przeczytać o tym, że „Izrael chce pokoju z Syrią” – a negocjacje toczą się od 2004 roku. Nagrałem o tym materiał dla „Dyplomacji do słuchania” (17 grudnia), a także pisałem 22 grudnia na podstawie informacji podanych przez The Jerusalem Post. Układ między Tel Awiwem a Damaszkiem miałby opierać się na kilku punktach, z których najważniejsze są: oddanie przez Izrael Wzgórz Golan, które zostałyby następnie zdemilitaryzowane; utrzymanie przez Izrael kontroli nad rzeką Jordan oraz Jeziorem Tyberiadzkim – największymi i praktycznie jedynymi źródłami słodkiej wody dla Izraela; zaprzestaniu wspierania przez Syrię Hamasu i innych organizacji palestyńskich; zerwaniu współpracy z Hezbollahem przez Damaszek. Dla wielu jest to szansa na zawarcie trwałego pokoju. Inni krytykują (zwłaszcza wojskowi i byli wojskowi), gdyż Wzgórza Golan to kluczowy punkt strategiczny w regionie. Pozwala powstrzymać ewentualną ofensywę syryjską, a także utrudnia ostrzał terytorium Izraela. Czy Tel Awiw jest gotowy oddać kontrolę nad Wzgórzami Golan w zamian za pokój? Wypada też spytać, czy Syria przyjmie izraelskie warunki, które są dość twarde i dla Damaszku – tak myślę – w tej chwili mało korzystne. Jednak jakieś rozmowy muszą się toczyć, skoro informacje na ten temat obiegają co kilka tygodni światowe media.

Na koniec odsyłam zainteresowanych do zapoznania się z notką biograficzną na temat Nicolasa Sarkozy’ego, którą przygotował Jakub Kumoch. Sprawdźmy kim tak naprawdę jest „Sarko”.

Share Button