Świąteczny przegląd prasy – 23.12.06 r.

Gazeta Wyborcza

Ostatni przed Świętami przegląd prasy będzie „lżejszy” niż zwykle. Na początek kontynuacja wątku z wczoraj, dotyczącego Turkmenistanu. Tęgie głowy zastanawiają się, kto zostanie następcą zmarłego prezydenta Saparmurada Nijazowa. Turkmenbasza nie namaścił nikogo na swojego następcę – spekuluje się więc, że zastąpi go jego własny szef ochrony Akmurad Redżepow. Jak pisze Wojciech Jagielski, Redżepow obsadził swoimi ludźmi struktury siłowe w państwie i jest głównym kandydatem na nowego prezydenta. Kandydaci zostaną zresztą wyłonieni przez ludzi rządzących do tej pory w kraju, gdyż opozycyjni przywódcy nie zostali wpuszczeni do kraju – choć chcieli przylecieć do Aszchabadu. Kto położy rękę na turkmeńskim gazie? – pyta Jagielski. Na pewno będzie to swój człowiek.

Największa w historii liczba zgłoszeń od kandydatów chętnych do pracy w CIA napłynęła do siedziby agencji w Langley – 135 tys. Odkąd zmieniły się metody pozyskiwania pracowników a CIA zaczęła prowadzić regularną kampanię promocyjną przy wykorzystaniu profesjonalnej agencji PR, liczba zgłoszeń gwałtownie wzrosła. Nabór musiał zostać zmieniony po 11 września 2001 roku – wtedy prezydent Bush ogłosił, że w ciągu najbliższych lat liczba pracowników Centralnej Agencji Wywiadowczej ma się podwoić. Aplikanci muszą legitymować się wysoką średnią na studiach oraz znajomością języków, najlepiej urdu, pusztuńskiego i arabskiego. Jeśli tą notkę czyta jakiś chętny do wstąpienia w szeregi CIA, to nie ma powodów do radości. Z blisko 135 tys. zgłoszeń agencja wybrała zaledwie 1500. Osoby te czeka teraz 5-8 – letnie szkolenie. Plusem są znacznie większe zarobki i duża liczba bonusów – wszystko po to, by zachęcić najbardziej kreatywne i inteligentne osoby do pracy w CIA.

 

Rzeczpospolita

Papież Benedykt XVI w tradycyjnym przemówieniu do kurii rzymskiej w Sali Klementyńskiej podsumował mijający rok. Najważniejszy wydaje się komentarz papieża dotyczący tendencji demograficznych w Europie i ich przyczyn: „Europa, która nie chce mieć dzieci, sprawia wrażenie znużonej i – jak się wydaje – chce opuścić karty historii”. Ta niepokojąca tendencja narasta i jest jednym z najpoważniejszych wyzwań, przed którymi stoi Stary Kontynent. Jest to istotne nie tylko z punktu widzenia ekonomicznego – choć akurat ten jest najbardziej wymowny, gdyż ekonomia jest nieubłagana i utrzymanie tak dramatycznie niskiego przyrostu naturalnego doprowadzi systemy emerytalne (a więc budżety) do katastrofy. Wg Benedykta XVI spadek liczby ludności wynika z odejścia od wiary i podstawowych wartości. Wszystko zastąpił relatywizm i ślepy multikulturalizm. Papież dodał, że „w naszym totalnie pozytywistycznym świecie Bóg wchodzi w grę jako hipoteza, a nie jako konkretna rzeczywistość”.

Narasta strach przed zamachami terrorystycznymi. Pisałem już na ten temat wcześniej. Najsmutniejsze jest to, że w psychozie strachu – która jest celem terrorystów bardziej niż same ataki – współuczestniczą służby bezpieczeństwa, które ciągle powtarzają o istniejącym zagrożeniu. Tymczasem to zagrożenie jest stałe, ponieważ wojujący islam wypowiedział wojnę Zachodowi, więc nie ma potrzeby ciągłego straszenia ludzi – a jest to tendencja nasilająca się przed każdymi świętami i dłuższym okresem dni wolnych. Wyjątkiem od tej – moim zdaniem słusznej – reguły jest sytuacja, gdy zamachy są praktycznie pewne. Wtedy poinformowanie o nich jest wręcz obligatoryjne.

Dziennik

Francuski premier Dominique de Villepin przez blisko 17 godzin zeznawał w prokuraturze w sprawie afery Clearstream, która miała na celu rzucenie podejrzeń na Nicolasa Sarkozy’ego – głównego kandydata prawicy na prezydenta w wyborach w 2007 roku – dotyczących korupcji. Rozgrywki wewnętrzne w łonie rządzącej prawicy – tak komentują to politolodzy. Główną rolę w tej aferze miał odegrać właśnie de Villepin, który miał nakazać szukanie haków na Sarkozy’ego – popularnego szefa MSZ i przewodniczącego rządzącej partii Unii na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP). Premier wyszedł z przesłuchania zrelaksowany i powiedział, że cieszy się z możliwości złożenia zeznać. Wg komentatorów robi jednak dobrą minę do złej gry, a afera Clearstream zamiast osłabić lub nawet wyeliminować popularnego „Sarko”, tylko dodała mu skrzydeł.

Ostatnia informacja przedświątecznego przeglądu prasy będzie pochodzić oczywiście ze Wschodu. Prezydent Władimir Putin po raz pierwszy od Pomarańczowej Rewolucji i zwycięstwa Wiktora Juszczenki w wyborach prezydenckich w 2004 roku odwiedził Ukrainę. Spotkanie miało jednak charakter kurtuazyjny, a specjaliści podkreślają, że doszło do niego tylko dlatego, że realną władzę odzyskał protegowany Putina – i kontrkandydat Juszczenki w 2004 roku, promowany zresztą usilnie przez Kreml – Wiktor Janukowycz. Ten, jak się go określa, pragmatyczny polityk jest obecnie premierem, a dzięki reformie konstytucyjnej pozycja szefa rządu znacząco się wzmocniła. Spotkanie obu prezydentów nie przyniosło żadnych konkretnych rozstrzygnięć, a komentarz jednego z doradców Putina, mówiący o tym, że przerwa trwała zbyt długo, potwierdza tylko powyższe wywody.

Share Button