Lista partii dopuszczonych do udziału w wyborach do Dumy, które odbędą się na początku grudnia, została zamknięta. Centralna Komisja Wyborcza zarejestrowała jedenaście – spośród czternastu – ugrupowań. Trzy z nich zostały zarejestrowane automatycznie, gdyż posiadają już swoich deputowanych. Przywilej ten przypadł w udziale Jednej Rosji, Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (Żyrinowski) oraz komunistom. Pozostałe partie musiały złożyć w depozycie 60 milionów rubli – m.in. Sprawiedliwa Rosja, Jabłoko, Sojusz Sił Prawicowych albo zebrać wymaganą liczbę podpisów – m.in. Partia Demokratyczna, Partia Agrarna.
Rejestracja przebiegła spokojnie i – co z pewnością zaskoczyło wielu obserwatorów – bezproblemowo dla tzw. sił demokratycznych. Jabłoko i SPS wezmą więc udział w wyborach. Jednak szanse na przekroczenie 7-procentowej klauzuli zaporowej, tzw. progu wyborczego, są w obu przypadkach niewielkie. Trzy partie, które zostały w procesie rejestracji odrzucone, mogą w ciągu 10 dni złożyć zażalenie do Sądu Najwyższego.
Wiemy już dokładnie kto wystartuje, wiemy też – mniej więcej – jakie będą wyniki. Z ogromną przewagą wygra Jedna Rosja, której listę będzie otwierał urzędujący prezydent Władimir Putin. Na drugim miejscu kremlowscy technolodzy polityczni chcieliby widzieć Sprawiedliwą Rosję – kanapową partię utworzoną, aby odebrać poparcie komunistom. Nie jestem jednak przekonany, czy rzeczywiście KPRF zostanie zepchnięta na trzecie miejsce. Raczej nie w tych wyborach.
Ciekawą praktyką jest wysyłanie przez CKW zaproszeń do głosowania. Liczba uprawnionych wynosi ok. 107 milionów, a zaproszeń trzeba wysłać dwa razy tyle. Najpierw CKW zaprosi wyborców do sprawdzenia, czy znajdują się na listach uprawnionych do głosowania w swoich obwodowych komisjach, a następnie – na dzień przed wyborami – tradycyjnie zaprosi Rosjan do głosowania. Działanie kosztowne, ciekawe jak z jego efektywnością.
Piotr Wołejko