„Mocarstwa osiągnęły wczoraj porozumienie w sprawie kolejnych sankcji przeciw Iranowi, który mimo grudniowego nakazu ONZ nie wstrzymał wzbogacania uranu. Już we wtorek sprawa stanie na obradach Rady Bezpieczeństwa i w ciągu kilku dni zostanie przegłosowana. Nie będzie z tym problemu, bo stali członkowie Rady z prawem weta – USA, Rosja, Chiny, Wielka Brytania i Francja – uzgodniły wczoraj (przy udziale Niemiec) wspólny projekt rezolucji. Iran zostanie objęty zakazem eksportu broni, a zagraniczne aktywa firm i osób związanych z irańskim programem atomowym i rakietowym zostaną zamrożone. Niektórzy urzędnicy i biznesmeni z Iranu nie będą mogli podróżować po świecie. Rezolucja wezwie też państwa i instytucje do nieudzielania Teheranowi pożyczek i pomocy finansowej (ale będzie to tylko sugestia, nie nakaz).” – czytamy dziś w Gazecie Wyborczej.
Czy zamieszanie wokół irańskiego programu nuklearnego jest uzasadnione? Iran powołuje się na prawo do rozwijania pokojowych technologii nuklearnych oraz przypomina, iż jest sygnatariuszem układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT). Tymczasem Stany Zjednoczone są przekonane, że Teheran gorączkowo przygotowuje się do wyprodukowania wystarczającej ilości wzbogaconego uranu, aby stworzyć bombę atomową. Wskazuje przy tym na współpracę irańsko-pakistańską i niejasną rolę ojca pakistańskiej bomby jądrowej Abdula Qadera Khana oraz na wsparcie techniczne (dla Iranu) ze strony ChRL.
W wywiadzie dla włoskiej gazety La Repubblica minister spraw zagranicznych Iranu Manoucher Mottaki powiedział: „Wzbogacanie uranu i możliwe wstrzymanie tego procesu to bardzo ważna sprawa dla Iranu. Jesteśmy gotowi do dalszych rozmów, ale nie poddamy naszego fundamentalnego prawa” i dodał: „To cena, której nie jesteśmy gotowi ponieść„. Mottaki powiedział także, iż „Prezydent Ahmadineżad może udać się do siedziby Narodów Zjednoczonych, aby wyjaśnić stanowisko Iranu w sprawie programu nuklearnego i zapobiec przyjęciu nowej rezolucji, która przyczyni się do zwiększenia niesprawiedliwiej politycznej presji„.
W podobnym tonie wypowiada się irański ambasador w Indonezji Behrouz Kamalvandi, który podkreśla: „ONZ została stworzona, aby wyrażać interesy wszystkich państw” a „Stany Zjednoczone używały organizacji wielokrotnie do legitymizowania swoich politycznych interesów„. Przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Zagranicznych w Madżlesie (irańskim parlamencie) Alaeddin Boroujerdi stwierdził kategorycznie, że „kolejna rezolucja przeciwko Iranowi nie będzie miała żadnego wpływu na decyzję państwa [w sprawie wzbogacania uranu]”. Boroujerdi odrzucił przy tym spekulacje dotyczące możliwego ataku amerykańskiego na irańskie instalacje nuklearne: „Jeśli USA popełnią błąd, spotkają się ze stanowczą odpowiedzią Iranu. (…) Stany Zjednoczone są świadome potencjału irańskiego bardziej niż inne kraje.” Jednocześnie szef komisji zapewnił, że „Iran akceptuje negocjacje bez żadnych wstępnych warunków dotyczących zawieszenia wzbogacania uranu„. Skrytykował on także Rosjan za niewypełnianie zobowiązań i dwumiesięczne spóźnienie w dostarczeniu paliwa do elektrowni w Bushehr. – „Madżles negatywnie ocenia atmosferę wokół ukończenia budowy elektrowni w Bushehr. Negatywny obraz relacji irańsko-rosyjskich nie będzie korzystny dla Moskwy„.
Ostro o możliwości nałożenia nowych sankcji przez Radę Bezpieczeństwa ONZ wypowiedział się również ajatollah Mohammad Emami Kashani (podczas piątkowych modłów w Teheranie): „W tej sprawie nawet przyjęcie 10 innych rezolucji nawet nie draśnie naszego kraju.” Kashani w dosadnych słowach skrytykował pięciu stałych członków RB ONZ oraz Niemcy, czyli grupę mocarstw próbujących rozwiązać problem irańskiego programu nuklearnego. Zapewnił również, że „Iran jest zjednoczony i zgodnym państwem posiadającym mądry naród” a przeciwnicy chcą osłabić państwo oraz uczynić uszczerbek jego prestiżowi. „Wierzymy, że nie ustąpimy z naszej pozycji, która jasno mówi, że mamy niezbywalne prawo do energii atomowej„.
Piotr Wołejko