Zaledwie kilkanaście godzin oczekiwania i poznamy wyniki prawyborów w stanie New Hampshire. Ma w nich wziąć udział 400-500 tys. mieszkańców – prawie dwa razy więcej niż cztery lata temu, a zarazem niemalże połowa ludności stanu. Po sejmikach w Iowa, diametralnie zmieniła się sytuacja u Demokratów – Barack Obama uzyskał tzw. momentum i wyrósł na prawdziwego rywala dla Hillary Clinton. Mniejszy wpływ wywarły wyniki pierwszych głosowań wyborców na Republikanów. W zasadzie tylko Mitt Romney ma się czego obawiać, gdyż wydał fortunę na kampanię w dwóch pierwszych głosujących stanach, a może dwukrotnie zająć drugie miejsce.
Spójrzmy na sondaże. Ich dynamika, zwłaszcza po Iowa, wskazuje, iż Barack Obama ma rzeczywiste szanse na odniesienie kolejnego zwycięstwa. Niektóre badania dają mu nawet dwucyfrową przewagę. W tej chwili zagłosowałoby na niego 37-38 procent mieszkańców New Hampshire. Niedawna liderka wszystkich sondaży – Hillary Clinton – zajmuje silną drugą pozycję z ok. 30-procentowym poparciem. Jednak w jej przypadku drugie miejsce to klęska, tym bardziej po trzeciej pozycji w Iowa. Drugie zwycięstwo Obamy może wzmocnić go na tyle, że już nikt nie zatrzyma go w drodze po partyjną nominację – a kto wie, czy nawet aż do Białego Domu.
Po stronie Republikanów mamy większą różnorodność i – niezależnie od wyników w New Hampshire – gwarancję walki przynajmniej do 5 lutego, kiedy obędą się prawybory w 24 stanach. Sukces w Iowa pozwolił odbić się od dna byłemu gubernatorowi Arkansas Mike’owi Huckabee, ale nadal zajmuje on trzecie miejsce i legitymuje się nikłym poparciem. Walka o zwycięstwo rozegra się – tu sondaże są zgodne – pomiędzy senatorem z Arizony Johnem McCainem a ex-gubernatorem Massachusetts Mittem Romneyem. Ten ostatni, Mormon, prowadził przez wiele tygodni praktycznie niezagrożony, a McCain oscylował wokół 10-procentowego poparcia. W szczytowym okresie miał prawie 20-punktową przewagę nad McCainem. Jednak od połowy grudnia poparcie weterana z Wietnamu zaczęło błyskawicznie rosnąć i – zależnie od sondażu – McCain prowadzi różnicą 1-9 procent. Niektóre badania wskazują nawet na prowadzenie Romneya. Wyścig o zwycięstwo w New Hampshire będzie równie pasjonujący w łonie obu partii.
Co sukces w NH może dać poszczególnym kandydatom? Obama zyska mir cudownego dziecka, polityka zdolnego pokonywać najtwardszych rywali. Znowu znajdzie się na ustach całej Ameryki i całego świata, co na pewno przełoży się na wzrost poparcia. Każdy sukces w prawyborach to najlepsza droga do pozyskiwania nowych wyborców. Clinton walczy „o życie”. Kolejna porażka nie skruszy twardej byłej pierwszej damy, ale spowoduje, że coraz więcej osób zacznie wątpić w jej szanse. Być może ona sama straci wiarę w ostateczne zwycięstwo. Kto by się tego spodziewał jeszcze 3-4 tygodnie temu?! John Edwards najpewniej zajmie trzecią lokatę i wycofa się z wyścigu, licząc na stworzenie tandemu z Obamą. Ostatnia debata Demokratów może wskazywać na zarys takiego układu, gdyż były partner Johna Kerry’ego w walce o Biały Dom wspierał młodego senatora z Illinois.
Wyniki z New Hampshire niewiele wyjaśnią u Republikanów. Celowo wspomniałem o kluczowej dacie 5 lutego, gdyż dopiero wtedy na poważnie do gry wkroczy front-runnerRudy Giuliani. Jego taktyka zakłada skupienie się na później głosujących stanach i odpuszczeniu sobie tych kilku pierwszych, najczęściej niewielkich. Giuliani z pewnością liczy także na to, że jego konkurenci nawzajem się troszeczkę „powyżynają”, a przynajmniej mocno poranią. Wyniki z NH najbardziej mogą uderzyć w Romneya, który z front-runnera i liczącego się kandydata zdaje się staczać do drugiej ligi. Druga porażka sprawnego menedżera może być początkiem końca jego kampanii. O tym, że pieniądze szczęścia nie dają przekonuje się natomiast w jej trakcie John McCain. Zbieranie funduszy idzie mu średnio, natomiast przyciąganie wyborców dużo lepiej. Mimo praktycznego braku udziału w kampanii w Iowa, senator z Arizony zajął dobre trzecie miejsce, a w New Hampshire – na co wskazują znaki na ziemi i niebie – zwycięży. Może przekuć ten sukces w dobre wyniki z Michigan, Południowej Karolinie czy w Nevadzie. republikański – były burmistrz Nowego Jorku
Kto wygra w New Hampshire? Będę tym razem mało oryginalny i przychylę się do wskazań sondażowych – Obama i McCain. Nie jestem tylko do końca przekonany, czy badania nie przeszacowują Baracka Obamy, który już dwukrotnie w ostatnich miesiącach zbliżał się do Hillary Clinton, jeśli chodzi o poparcie, a następnie tracił dystans. Jeśli przewaga Obamy nad Clinton nie wyniesie więcej jak 3-5 procent, wyścig demokratyczny nadal będzie bardzo wyrównany. McCain nawet po wygranej nie będzie faworytem w pozostałych stanach, choć umocni się w trójce front-runnerów – wraz z Giulianim i Romneyem. Cokolwiek się nie stanie, nie będziemy o wiele bogatsi, jeśli chodzi o wiedzę. Dopiero tzw. superwtorek 5 lutego zdecyduje, kto odpada, a kto walczy dalej. Wszystkie wcześniejsze głosowania to zaledwie wskazania.
Piotr Wołejko