W wieku 81 lat zmarł John McCain, wieloletni senator z Arizony i były kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta (wybory z 2008 r.). Przyjaciel Polski, której atlantyckie dążenia mocno wspierał. Jak mało kto rozumiał, że po upadku ZSRR, Rosja nie pogodzi się z utratą swojego dominium w Europie Środkowo-Wschodniej. Przez lata McCain wyrobił sobie także opinię tzw. mavericka, człowieka niezależnego i idącego pod prąd swojej partii i własnym wyborcom – gdy, w jego ocenie, tak właśnie należało postępować.
Dziś, gdy populizm włada nie tylko umysłami milionów wyborców, ale także korytarzami władzy Wolnego Świata, tacy ludzie jak John McCain – przywiązani do podstawowych wartości, otwarci na współpracę z przeciwnikami politycznymi, gotowi iść w poprzek dominujących trendów – są potrzebni bardziej, niż kiedykolwiek. McCain był jedną z najbardziej wyrazistych postaci sprzeciwiających się trybalizacji polityki. Dlatego też stał się czołowym przeciwnikiem Donalda Trumpa w szeregach Republikanów.
Oczywiście, John McCain nie był pozbawiony wad. W tym poważnych. Jak każdy. Nierzadko zdarzało mu się mylić niezależność własnych poglądów ze ślepym uporem (jak było chociażby w przypadku wojny w Iraku, nawet lata po tym, gdy jej bezsensowność była niepodważalna). Podkreślenia wymaga jednak to, że dokonując politycznych wyborów, McCain nie kierował się cynizmem, a swoimi przekonaniami. I starał się ich wiernie trzymać. Można było się z nim nie zgadzać, lecz nie można było go nie szanować.
Gdy 10 lat temu John McCain zdobył republikańską nominację na kandydata na urząd prezydenta USA, Blog Dyplomacja miał mniej niż dwa lata. Pisałem wówczas znacznie częściej, a amerykańska kampania prezydencka bardzo mnie pasjonowała. John McCain był wówczas „moim kandydatem”. Jeśli macie czas, to polecam dwa wpisy z tamtego okresu: Głos na McBamę oraz Prawdziwa przyczyna porażki McCaina.
Senatorze, będzie Pana bardzo brakowało. Z racji choroby brakowało Pana w ostatnich miesiącach, jednak starał się Pan w kluczowych sprawach zabrać głos. Ze świecą szukać kogoś, kto mógłby Pana zastąpić. Wielu kolegów senatorów, którzy też wyrażają sprzeciw wobec polityki oraz zachowań prezydenta Trumpa nie będzie ubiegało się o reelekcję. To nie jest właściwa droga postępowania – to schodzenie z pola walki w sytuacji, która wymaga podjęcia działań ze zdwojoną energią. Nie można ustępować wtedy, gdy ma się wewnętrzne przekonanie o posiadaniu racji. Pan tak nie robił, za co należy się najwyższy szacunek.
Piotr Wołejko