Niespełna dwa tygodnie temu na polecenie zimbaweańskiego dyktatora Roberta Mugabe policja i siły bezpieczeństwa rozpędziły pokojowe demonstracje opozycji, a jej liderów aresztowano i pobito. Lider opozycyjnej partii MDC (Movement for Democratic Change) Morgan Tsvangirai wylądował w szpitalu z licznymi obrażeniami, w tym wewnętrznymi. W odpowiedzi na brutalne działania podległych Mugabe sił ambasadorzy – głównie państw zachodnich – ostro zaprotestowali i wezwali prezydenta Zimbabwe do zaprzestania prześladowań opozycji. Brytyjski premier Tony Blair wezwał natomiast kraje Unii Europejskiej oraz państwa afrykańskie do zwiększenia presji na Mugabe, której celem jest pozbawienie go władzy.
Dyktator nie przejął się za bardzo „gadaniną” Zachodu i zapowiedział, że wszyscy ambasadorowie, którzy będą krytykować jego władzę i działania zostaną „wykopani” z kraju. W wywiadzie dla telewizji CNN ambasador Zimbabwe w USA stwierdził, że zgodnie z Konwencją Wiedeńską „dotyczącą relacji dyplomatycznych (…) dyplomata nie może i nie powinien ingerować w wewnętrzne sprawy kraju go goszczącego.” Jakby tego było mało, Mugabe wystosował własny apel do krajów afrykańskich, w których wezwał je do wspomożenia Zimbabwe w walce z Zachodem i imperialistami. Jako swoich głównych wrogów Mugabe uznał Amerykanów i Brytyjczyków.
Na słowa dyktatora odpowiedziała już Angola, która wyśle wkrótce do Zimbabwe liczącą 2,500 członków paramilitarną milicję, zwaną „nindżami” (z powodu czarnego, od stóp do głów, ubioru) – znaną ze swej brutalności i bezwzględności. Mieszkańcy Angoli z przerażeniem wspominają działania milicji, która stanowi przyboczną gwardię utrzymującego się przy władzy od 1979 roku prezydenta Jose Eduardo dos Santosa. „Wsparcie” z Angoli ma wspomóc zimbabweańską policję i siły bezpieczeństwa w walce z opozycją i demonstrantami. Oczywiste jest, że reżim Mugabe rozprawi się ze swoimi przeciwnikami siłowo. Poleje się krew.
Jak długo jeszcze świat będzie patrzył na cierpienie mieszkańców Zimbabwe? Niegdyś jeden z najbogatszych krajów kontynentu, spichlerz Afryki, dziś jest pogrążony w nędzy. Większość mieszkańców głoduje, szerzy się korupcja, a inflacja sięga 1600%.
Piotr Wołejko