Ogromna wrzawa towarzyszy postawieniu przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze (Internatinal Criminal Court) zarzutów ludobójstwa, zbrodni przeciwko ludzkości oraz zbrodni wojennych prezydentowi Sudanu Omarowi al Bashirowi. Przewodnicząca Unii Afrykańskiej (AU) Tanzania apeluje o wycofanie nakazu aresztowania sudańskiego przywódcy, co wywołuje oburzenie na Zachodzie.
Najpierw kilka słów o MTK: trybunał powstał w 2002 roku jako stały sąd właściwy do sądzenia osób, które popełniły najpoważniejsze, w ocenie społeczności międzynarodowej, przestępstwa – jak ludobójstwo, zbrodnie przeciwko ludzkości czy zbrodnie wojenne. Obecnie 106 państw uznało jurysdykcję trybunału, przystępując do traktatu – Statutu Rzymskiego.
MTK zajmuje się tylko „najgorszymi z najgorszych” i tylko w sytuacji, gdy sądy danego państwa nie zajmują się daną sprawą. Jurysdykcji trybunału nie podlegają obywatele państw, które nie są stroną traktatu ustanawiającego MTK. Do tej pory stroną umowy nie są m.in. Stany Zjednoczone, Rosja, Chiny, Indie czy praktycznie wszystkie państwa arabskie. Jurysdykcję MTK uznają natomiast prawie wszystkie kraje Ameryki Południowej, Europy oraz kilkadziesiąt państw afrykańskich i zaledwie kilka azjatyckich. Ponad połowę budżetu zapewnia Unia Europejska, a ok. jednej czwartej Japonia.
Zarzuty i nakaz aresztowania Omara al Bashira nie powinny nikogo dziwić. Człowiek ten rządzi Sudanem od 1989 roku. Przyjrzyjmy się bliżej sylwetce człowieka, którego Time umieszcza w pierwszej piątce najgorszych dyktatorów, licząc od zakończenia II wojny światowej, a który odpowiada – zdaniem Time’a – za przynajmniej 2,5 miliona ofiar wojen domowych oraz zmuszenie 7 milionów osób do opuszczenia swych domów.
Urodzony 1 stycznia 1944 roku Bashir w 1967 roku ukończył akademię wojskową jako pilot, a od 1969 roku służył w jednostkach spadochronowych. Walczył przeciwko rebelii ludności Południowego Sudanu, która wybuchła ponownie w 1983 roku. Sześć lat później Omar al Bashir, popierany przez islamskich fundamentalistów Hassana al Turabiego przeprowadził zamach stanu, obalając chwiejny demokratyczny rząd Sadiqa al Mahdiego. Bashir szybko wprowadził rządy czysto dyktatorskie, obalając lub rozwiązując instytucje, zakazując istnienia opozycji oraz wolnej prasy. Sam objął jednocześnie stanowisko szefa państwa, premiera, zwierzchnika sił zbrojnych i ministra obrony, stanął także na czele Rady Dowództwa Rewolucyjnego dla Ocalenia Narodu (Revolutionary Command Council for National Salvation). Wkrótce objął także urząd prezydenta, a w 1996 roku nawet „wygrał wybory” prezydenckie.
Rządy Bashira skupiały się głównie na kontynuowaniu bezwzględnej walki z Południowym Sudanem oraz islamizacji kraju. Podziały etniczno-religijne pogłębiły się tak znacznie, że jedność kraju stała się fikcją. Twarda rozprawa z siłami Południa – SPLM/A (Sudan Peoples’ Liberation Movement/Army) pod przywództwem Johna Garanga oraz NDA (National Democratic Alliance) była brutalna i skoncentrowana na przejęciu, znajdujących się głównie na Południu, złóż ropy naftowej.
To właśnie ropa naftowa stanowi o sile Bashira i jego reżimu. Dochody z ropy, eksploatowanej głównie przez Chińczyków i eksportowanej do Państwa Środka, pozwalają Bashirowi nie tylko na utrzymywanie się przy władzy czy kontynuowanie czystek etnicznych (południe kraju, Darfur), ale także dostatnie życie oraz transformację stolicy kraju, Chartumu, w nowoczesną metropolię. W zamian za tanią ropę Bashir otrzymuje od Pekinu pieniądze, broń, a także ochronę na arenie międzynarodowej.
Prezydent Bashir lubi władzę i nie lubi się nią dzielić. Kiedy Hassan al Turabi i jego islamistyczna partia zbytnio urośli w siłę, Bashir po prostu rozwiązał parlament (którego przewodniczącym był Turabi), wprowadził stan wyjątkowy, zawiesił konstytucję, a samego Turabiego aresztował, a na pewien czas nawet uwięził. Islamiści przestali być potrzebni Bashirowi w 1999 roku – od tego czasu rządzi już całkowicie samodzielnie. Z okazji dziesiątej rocznicy zamachu stanu, który wyniósł go do władzy, przyznał sobie medal.
Omar al Bashir to przywódca bezwzględny, nie posiadający skrupułów i bardzo skuteczny. Kiedy wojna Południem, trwająca już drugą dekadę, nie mogła być przez żadną ze stron wygrana, Bashir przystał na porozumienie pokojowe, w myśl którego powstał rząd jedności narodowej (John Garang z SPLM/A został wiceprezydentem), a o swej przyszłości (niepodległość albo autonomia w ramach zjednoczonego Sudanu) Południe zadecyduje w referendum, które ma odbyć się w 2011 roku. Istnieją jednak poważne wątpliwości, czy postanowienia te zostaną dotrzymane, gdyż na Południu znajduje się większość sudańskich złóż ropy.
Jest to problem jutra, a problem dnia dzisiejszego to kwestia pól naftowych, które znajdują się na granicy pomiędzy Sudanem a Południem. Chartum robi wszystko, aby jak najwięcej ropy zatrzymać dla siebie. Doprowadziło to nawet do kryzysu politycznego i wycofania się z udziału w rządzie jedności narodowej przedstawicieli południa. Z przygranicznego miasteczka Abyei uciekło ponad 100 tysięcy mieszkańców, przepędzonych przez rządowych żołnierzy oraz islamskie bojówki.
Wracając do zarzutów, jakie Bashirowi postawił Międzynarodowy Trybunał Karny oraz nakazu aresztowania wystawionego za sudańskim dyktatorem należy stwierdzić, że nic Omarowi al Bashirowi nie grozi. Pomijając fakt, że nie opuszcza on zbyt często swojego kraju, należy nadmienić, iż działanie MTK ma wydźwięk czysto symboliczny. Szans na osądzenie Bashira nie ma żadnych, gdyż nie tylko musiałby nastąpić upadek rządu w Chartumie, ale Bashir musiałby jeszcze do Hagi dotrzeć. Wysoce wątpliwe wydaje się, aby przyjaciele Bashira z państw arabskich wydali swojego ziomka.
Tymczasem należy przychylić się do oceny Time’a, który uznał Omara al Bashira za jednego z najbardziej krwawych, bezwzględnych i brutalnych dyktatorów – winnego śmierci i cierpieniom milionów. Niestety, ale Bashir najpewniej nie doczeka się sprawiedliwości za życia, podobnie jak chociażby Robert Mugabe z Zimbabwe, który rządzi krajem o 10 lat dłużej od Bashira.
Piotr Wołejko