Głównym newsem z pierwszego dnia szczytu klimatycznego odbywającego się w stolicy Danii okazało się szokujące doniesienie o zaledwie pięciu napędzanych silnikiem elektrycznym limuzynach, którymi poruszają się po Kopenhadze decydenci z całego świata. Na ponad tysiąc samochodów ledwie pięć jest ekologicznych!
Ciekawe, czy na cały okres szczytu jego uczestnicy, w sumie kilkanaście tysięcy osób, otrzymali plastikowe kubeczki wielokrotnego użycia, aby ograniczyć zużycie plastiku. Zagadką pozostaje także kwestia zbilansowania emisji powstałych w wyniku wykorzystania kilkuset samolotów przez polityków, naukowców, dziennikarzy i innych w celu dotarcia do Kopenhagi. Czy dowiemy się, ile drzewek posadzono w Panamie, by zrównoważyć emisje dwutlenku węgla do atmosfery? Więcej, czy wykorzystywany podczas spotkania papier pochodzi z recyklingu, a zużyty zostanie w większości ponownie przetworzony? Czy oświetlenie szczytu zapewniają wyłącznie elektrooszczędne żarówki, a prąd pozwalający im pracować pochodzi w 100 procentach z odnawialnych źródeł energii?
Można mnożyć tak absurdalne pytania i dobrnąć donikąd. Odpowiedź na nie w żadnym razie nie jest istotna. O ile należy uznać, że politycy i naukowcy popierający jakieś tezy powinni stanowić wzór propagowanego stanowiska czy stylu życia, bez nas, obywateli, nic z proponowanej zmiany nie wyjdzie. Aż żal było patrzeć na porażające informacje o ledwie pięciu „elektrycznych” samochodach. Równie żałosne były polskie dyskusje o dymisji ministra Nowickiego, który miał zaszczyt odegrać istotną rolę podczas pierwszego dnia szczytu. Jako abstrakcyjny zaś odebrałem filmik przygotowany na okazję konferencji. Pokazana w nim apokalipsa jest groteską, obrazem jak z taniego filmu sensacyjnego klasy B. Zabrakło tylko Chucka Norrisa i legendarnego już kopniaka z półobrotu. Chyba, że intencją autorów było rozbawienie widowni. W tym przypadku dowcip był przedni.
Witam ponownie po kilku dniach przerwy. W najbliższym czasie wpisy będą pojawiać się rzadziej i będą krótsze. Wprowadzona zostanie nowa forma zatytułowana „Krótko i na temat”. Odnoszę wrażenie, że po długiej strategii polskiej polityki zagranicznej Czytelnicy są już zmęczeni i należy im się odpoczynek. Klient, nasz pan.
Piotr Wołejko