Nastolatek z Los Angeles, student jednego z uniwerków z Ivy League, czy przemęczony prawnik z Nowego Jorku nie zdają sobie sprawy z tego, iż kupując u lokalnego dilera działkę kokainy bądź marihuanę, w istotny sposób przyczyniają się do destabilizacji w takich państwach jak Meksyk, Honduras, Gwatemala czy Salwador. Gigantyczne zyski producentów i handlarzy narkotyków, zwanych umownie kartelami narkotykowymi, pozwalają im powiększać wpływy i ograniczać władzę lokalnych rządów. Kartele nie tylko przekraczają kolejne granice brutalności, lecz stawiają pod znakiem zapytania funkcjonowanie państw w Ameryce Środkowej.
Organizacja Państw Amerykańskich ostrzega, iż działalność karteli narkotykowych stanowi zagrożenie dla demokracji. Instytucje państwowe nie są w stanie poradzić sobie ze zorganizowaną przestępczością. Kartele dysponują miliardami dolarów płynącymi szerokim strumieniem ze Stanów Zjednoczonych, które są największym konsumentem narkotyków na świecie. Nietrudno to zrozumieć, gdy weźmiemy pod uwagę, iż kolumbijski rolnik sprzeda liście koki za kilkadziesiąt dolarów za kilogram, a – po przetworzeniu, a następnie przetransportowaniu towaru do USA – kilogram koki będzie wart ponad 100 tys. dolarów. Taka przebitka cenowa, w połączeniu z niezaspokojonym apetytem na narkotyki w Stanach Zjednoczonych, zapewnia dopływ poważnej gotówki. Kartele mogą próbować przekupić urzędników, polityków i funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa, chroniąc swoje interesy poprzez korupcję, bądź eliminować niepokornych przeciwników.
Korupcja, zastraszanie, przemoc
Dysponując niemal nieograniczonymi zasobami finansowymi kartele stworzyły liczne i świetnie wyposażone bojówki, a także bardziej elitarne komanda śmierci – złożone z byłych członków formacji specjalnych wojska bądź policji. Jedno z takich komand w Meksyku usamodzielniło się i tworzy dziś jeden z najpotężniejszych i najbrutalniejszych karteli na świecie – Zetas. Egzekucje kilkudziesięciu osób poprzez strzał w tył głowy, obcinanie głów ofiarom i podrzucanie ich w publicznym miejscu, masakrowanie zwłok, wymyślne tortury, to dla Zetas (i innych gangów) kaszka z mleczkiem. Szokujące akty przemocy stały się codziennością, czymś w rodzaju sposobu komunikacji z władzami oraz innymi kartelami.
Tutaj dochodzimy do kolejnego problemu, jakim są wojny o wpływy pomiędzy poszczególnymi kartelami. Przestępcy ścierają się nie tylko z państwem, ale także między sobą, a stawką w tej grze są miliardy dolarów. Wojna to jak najbardziej właściwe sformułowanie, ponieważ kartele w rzeczywistości walczą o terytoria (rewiry), przez które przepływają narkotyki w drodze na północ (do USA). W efekcie toczy się coś na kształt wojny domowej.
Kartele mogą więc korumpować władze bądź eliminować jej przedstawicieli, a także skutecznie walczyć z siłami porządkowymi. Jednak to nie wyczerpuje arsenału narkoprzestępców. Zyskują oni bezpośredni wpływ na proces wyborczy, uniemożliwiając start kandydatom, którzy są nieprzychylni kartelom bądź zapewniają zwycięstwo „swoim” poprzez odpowiednie wsparcie finansowe, np. przekupując wyborców.
Dolary, narkotyki, broń
Jakby tego było mało, Stany Zjednoczone oprócz popytu na narkotyki zapewniają również łatwy dostęp do broni. Meksyk jest wręcz zalewany amerykańską bronią. Nikt nie panuje nad nielegalnym przemytem milionów sztuk pistoletów czy karabinów oraz amunicją do nich. Obrazowo można powiedzieć, że z Meksyku do USA płynie biało-zielono-czarna rzeka narkotyków, natomiast w przeciwnym kierunku płynie zielono-czerwona rzeka dolarów i krwi, którą upuszcza się w efekcie wykorzystania amerykańskiej broni. OAS szacuje, że w 2010 roku w obu Amerykach miało miejsce 150 tys. morderstw, z czego zdecydowana większość miała związek z narkotykami. W samym Meksyku od grudnia 2006 roku zginęło ponad 45 tys. osób.
Scenariusz somalijski jeszcze daleko, ale państwa coraz słabsze
Czy mamy zagrożenie upadłością państw Ameryki Środkowej? Czy przegrywają one walkę z bogatym i zdeterminowanym w obronie własnych interesów i powiększaniu zysków przeciwnikiem, jakim są kartele narkotykowe? O ile powstanie latynoamerykańskich wersji Somalii, Afganistanu czy Jemenu na razie nam nie grozi, to widoczne jest postępujące osłabienie państw. Kartele poddają w wątpliwość dwa z czterech elementów składających się na definicję państwowości – suwerenność władzy oraz sprawowanie kontroli nad określonym terytorium. Jest to wystarczający powód do obaw.
Piotr Wołejko