Przestępczość to jeden z największych problemów trapiących najludniejszy kraj kontynentu południowoamerykańskiego, znany bardziej z piaszczystych plaż, słońca, pięknych kobiet, piłki nożnej oraz największej na świecie zabawy karnawałowej – Brazylię. Niestety kraj kawy nie jest najbezpieczniejszym miejscem nie tylko dla turystów, ale przede wszystkim dla miejscowych. Wskaźniki przestępczości są zatrważające, zwłaszcza w dwóch największych stanach i aglomeracjach – Sao Paulo i Rio de Janeiro. Zagranicznym gościom nawet biura podróży odradzają spacerowanie w rzucających się w oczy strojach, zalecają także zostawianie w hotelowych sejfach pieniędzy i biżuterii. Takiego „komfortu” nie mają mieszkańcy Rio i Sao Paulo, dla których kradzieże i morderstwa to chleb powszedni. Niezwykle popularnym rodzajem przestępstw w Brazylii są porwania – najczęściej zorganizowane gangi uprowadzają najbliższą rodzinę znanych osób, przedsiębiorców, polityków, a najczęściej piłkarzy grających w Europie. Znamienny jest przypadek Romario, znakomitego napastnika, który odmówił gry w reprezentacji, dopóki porwana bliska mu osoba nie zostanie uwolniona. Zamiłowanie do piłki nożnej wygrało tym razem z chęcią wzbogacenia się, jednak był to jednostkowy przypadek.
Przypominam o tym wszystkim, gdyż kilka dni temu zakładnikiem przestępców stał się minister finansów (urzędujący) Guido Mantega. „Minister i jego małżonka byli gośćmi znanego przedsiębiorcy budowlanego w jego posiadłości koło miejscowości Ibiuna w stanie Sao Paulo. Przestępcy, którzy dokonali napadu, przez trzy godziny przetrzymywali jako zakładników ministra, jego żonę i kilka innych osób. Gospodarza zmusili w tym czasie do podejmowania znacznych sum z okolicznych bankomatów, grożąc „krwawą łaźnią” w razie odmowy. Przedtem okradli napadniętych z pieniędzy i biżuterii. Gospodarz wynegocjował z napastnikami sumę, która miała ich zadowolić – 20 tys. reali (7315 euro) – i pojechał do Sao Paulo po pieniądze.” – taki opis sytuacji możemy znaleźć na portalu Gazeta.pl. Co więcej, minister – ani żadna z osób obecnych podczas napadu – nie zawiadomiła policji. Mantega nie popisał się, jednak zachował się dokładnie tak, jak większość Brazylijczyków. Nie mają oni bowiem wątpliwości, że słaba i skorumpowana policja poradzi sobie ze świetnie zorganizowanymi, uzbrojonymi i wyszkolonymi gangsterami. Tym bardziej, że nawet w więzieniach członkowie gangów potrafią radzić sobie na tyle dobrze, że przejmują kontrolę nad zakładami karnymi. Wielokrotnie dochodziło też do zmasowanych ataków na stróżów prawa w Rio czy w Sao Paulo, gdzie przestępcy bez zahamowań zabijali policjantów na ulicy.
Problem przestępczości to poważna bolączka Brazylii. Jest to problem, który hamuje rozwój kraju w wielu aspektach, pokazując, że faktycznie nie obowiązują żadne przepisy prawa – tylko prawo silniejszego. Wybrany na drugą kadencję pod koniec ubiegłego roku prezydent Inacio Lula da Silva ma wiele do zrobienia w dziedzinie poprawienia bezpieczeństwa na ulicach. Muszą wspomóc go, potężni w brazylijskim systemie ustrojowym, gubernatorzy stanów, gdyż fala przestępczości zalewa cały kraj.
Piotr Wołejko