W dniach 15-18 kwietnia wizytę w Chinach składa premier Islandii Johanna Sigurdardottir wraz z małżonką. To z pewnością nowe doświadczenie dla chińskich władz. Nas jednak bardziej interesują powody, dla których Chiny w ogóle interesują się Islandią – geopolityka, surowce naturalne, prestiż.
Chiny wchodzą w miejsce USA
Topniejące lody Arktyki sprawiają, iż rywalizacja o zasoby arktyczne nabiera tempa. Teoretycznie fory mają państwa zrzeszone w Radzie Arktycznej, których roszczenia terytorialne sięgają blisko 90 procent obszaru Arktyki. Mowa o krajach takich jak Stany Zjednoczone, Rosja, Kanada, Norwegia czy Dania (reprezentująca także Wyspy Owcze i Grenlandię). Rosnące ambicje Chin i uzależnienie od eksportu powodują, że Pekin czuje przymus zaangażowania się również w sprawy arktyczne. W końcu tzw. przejście północne, wzdłuż wybrzeży Rosji, może znacząco skrócić czas frachtu do Europy. Nie bez znaczenia pozostają też znaczące złoża surowców energetycznych, do których prawa roszczą sobie państwa arktyczne.
W tej lodowatej układance Chiny znalazły dwa słabe punkty w postaci Islandii i Grenlandii, które zamierzają wykorzystać. Islandia została w 2006 roku opuszczona przez wojska amerykańskie, które od lat 40. ubiegłego wieku stacjonowały na wyspie. Strategiczne znaczenie tego skrawka ziemi ujawniło się w latach 80., gdy sowieckie bombowce mogące przenosić głowice jądrowe testowały amerykańską obronę powietrzną. W 2006 roku Amerykanie postanowili się nagle wycofać, w wyniku czego Islandia pozostała krajem pozbawionym obrony, ponieważ nie utrzymuje własnych sił zbrojnych. Co więcej, wkrótce kryzys finansowy zmiótł miejscowe banki, kończąc okres dynamicznego wzrostu PKB. Wtedy do gry weszli Chińczycy, mając w głowie wzrastające szanse na eksploatację arktycznych bogactw naturalnych. Pojawili się także na Grenlandii, która ma dużą swobodę w swoich relacjach z Danią. Wiele mówi się o znaczących chińskich inwestycjach na tej wyspie, sprowadzeniu tysięcy chińskich robotników i szansach na wielkie zyski.
Dostęp do arktycznych surowców
Czterodniowa wizyta premier Islandii w Chinach i planowane spotkania na najwyższym szczeblu, z premierem Li Keqiangiem i prezydentem Xi Jinpingiem wskazują, iż Pekin bardzo poważnie traktuje malutkie wyspiarskie państewko. Z chęcią, i niewielkim kosztem jak dla takiego giganta gospodarczego, przychyli Islandii nieba, by zyskać przyczółek w strategicznym obszarze. Wkrótce stanie się możliwa poważniejsza eksploracja, a co za tym idzie także eksploatacja surowców w Arktyce. Mówią o tym nawet Norwegowie, których zazwyczaj uważa się za bardzo skupionych na ochronie środowiska naturalnego. Owszem, dbają oni o środowisko, lecz interes narodowy przedkładają ponad uniwersalny. Chiny, zyskawszy umocowanie w Islandii i Grenlandii, będą mogły przynajmniej pośrednio uczestniczyć w surowcowym boomie.
W międzyczasie rozbudowują flotę lodołamaczy, rozważając budowę okrętów o napędzie atomowym. Zazwyczaj warto, by polityka mogła liczyć na wsparcie hard power, gdy pojawi się taka potrzeba. Polityka Chin wobec Arktyki była przedmiotem analizy na blogu Dyplomacja w marcu 2010 r.
Piotr Wołejko