Zbliżające się spotkanie przywódców państw G20, grupy zrzeszającej największe gospodarki świata, nie przyniesie większych efektów. Waszyngtoński szczyt ma być, w zamyśle Nicolasa Sarkozy’ego, impulsem dla stworzenia nowego ładu finansowego. O ile w kontynuację rozmów, zwłaszcza na poziomie ekspertów, nie można wątpić, wiara w wypracowanie porozumienia możliwego do zaakceptowania przez kluczowych graczy jest raczej naiwnością.
Już sam skład G20 budzi wątpliwości. Co robi tam np. Argentyna, która ledwie kilka lat temu praktycznie zbankrutowała, a obecnie boryka się z dwucyfrową inflacją? Zapewne obecność Buenos Aires jest spowodowana tylko i wyłącznie obecnością Brazylii, która ma wszelkie dane do tego, żeby kształtować nowy światowy ład finansowy. Dobór państw został przeprowadzony według kryterium geograficznego, a nie realnego wpływu na gospodarkę światową.
Szeroka reprezentacja jest o tyle istotna, że nie można mówić o dyskryminacji pewnych regionów czy grup interesów. Czy ta reprezentacja wystarczy, aby wypracować nową konstrukcję światowych finansów? Chociażby udział prezydenta Busha, który za kilka tygodni żegna się z funkcją, wskazuje, iż wątpliwa staje się możliwość podjęcia szybko decyzji o dużym ciężarze gatunkowym.
Jednak to nie kwestia reprezentacji geograficzno-personalnej sprawia, że w sukces szczytu trudno wierzyć. Przywódcy państw G20 mają po prostu różne, często sprzeczne pomysły na wyjście z kryzysu. Choć bardzo głośny jest prezydent Sarkozy, nawołujący do zakończenia ery liberalizacji, jego poglądy znajdują się raczej w mniejszości. Urzędujący prezydent USA nie chce słyszeć o pomysłach Francuza, a Chiny stoją raczej po stronie Ameryki. Oba państwa są ze sobą bardzo mocno powiązane i zależne. Z ich strony nie będzie zgody na pomysły, które mogą doprowadzić do ograniczeń w wymianie handlowej czy przepływie kapitału.
Próba obalenia Bretton Woods się nie uda. Poprawki i ulepszanie obecnego systemu są natomiast jak najbardziej możliwe. Regulacja powinna zostać bardziej skoncentrowana, a przepisy muszą być jasne i precyzyjne. Państwa powinny dać jasno do zrozumienia instytucjom prywatnym, że nie będą ratowane, jeśli ich zachowanie będzie nieodpowiedzialne. Z drugiej strony, rządy muszą wyciągnąć nauczkę z losu Fannie Mae i Freddie Mac oraz przyczyn ich katastrofy.
I na koniec sprawa bardzo ważna, której z pewnością nie będzie w agendzie spotkania. Państwa muszą ograniczać deficyt budżetowy i starać się nie wydawać więcej, niż zarabiają. Zdrowe finanse państwa to podstawa zdrowej gospodarki. W trudnych czasach jest to niezwykle istotne. Ameryka płaci dużą cenę za katastrofalny stan swoich finansów. Wielka Brytania podobnie.
Piotr Wołejko