Manewry na Morzu Czarnym

Wojna o Osetię Południową zakończyła się wczoraj symbolicznym uznaniem niepodległości tej prowincji oraz Abchazji przez Federację Rosyjską. Nie zakończyło się natomiast wycofywanie rosyjskich wojsk z terytorium Gruzji. Wręcz przeciwnie – Rosjanie nadal kontrolują m.in. port w Poti, wokół którego toczą się teraz niezwykle interesujące manewry.

Na Morzu Czarnym znajduje się teraz dziewięć natowskich okrętów – w tym 4 tureckie, jeden polski, jeden hiszpański oraz trzy amerykańskie: USS McFaul, który już wcześniej zacumował w Batumi oraz USCGS Dallas i USS Mount Whitney (na zdjęciu), które zmierzały prosto do znajdującego się w rosyjskich rękach Poti. Rosjanie wprowadzili kontrolę wszystkich kontenerów przechodzących przez port. Amerykanie zapowiadali, że nie pozwolą na takie kontrole.

Nagle okręty US Navy zmieniły kierunek i zamiast do Poti udały się do Batumi, znajdującego się w gruzińskich rękach. Amerykanie przestraszyli się możliwej konfrontacji z Rosjanami, którzy przez cały wykazują ogromną determinację i pewność siebie. O zmianie portu docelowego przez Dallas i Mount Whitney informuje m.in. DEBKA, turecka gazeta Hurriyet oraz świetny blog poświęcony marynarce wojennej – Information Dissemination.

Reuters donosi, że amerykańskie okręty wyładowują w Batumi kontenery pełne niezbędnych środków dla pomocy ofiarom wojny, głównie osobom zmuszonym do opuszczenia swoich domostw. Agencja prasowa informuje, że decyzję o zamianie Poti na Batumi podjęto”na najwyższych szczeblach Pentagonu”.Tymczasem, rosyjski prezydent Dimitrij Miedwiediew oskarża Stany Zjednoczone o transportowanie broni dla gruzińskiej armii. Biały Dom odrzuca oskarżenia Miedwiediewa jako „niedorzeczne”.

Na manewry na Morze Czarne wypłynął flagowy okręt rosyjskiej floty czarnomorskiej, krążownik rakietowy Moskwa. Co ciekawe, krążownik wypłynął w morze zaledwie kilkadziesiąt godzin po powrocie do Sewastopola. Jednocześnie, w kierunku Morza Śródziemnego płynie grupa sześciu okrętów US Navy z lotniskowcem Iwo Jima na czele. Być może Dallas i Mount Whitney zostaną wkrótce zmienione na dwa okręty ze zgrupowania Iwo Jimy – Ramage i San Antonio

Problemem dla Amerykanów, którzy chcieliby wprowadzić większą ilość okrętów na Morze Czarne, staje się podpisana w 1936 roku konwencja z Montreux, która ogranicza tonaż statków jednego państwa do maksimum 45 tysięcy ton. Stany Zjednoczone chciałyby tymczasem wprowadzić na akwen okręty o wyporności 70 tysięcy ton. Więcej na temat w Hurriyet.

Mamy do czynienia z bardzo ciekawymi manewrami Rosji i Ameryki, które prężą muskuły. Coś na kształt współczesnej „dyplomacji kanonierek”. Na razie górą są Rosjanie – Amerykanie unikają możliwości konfrontacji. Zmuszenie Dallas i Mount Whitney do zmiany kursu i skierowania się do Batumi to policzek wymierzony US Navy. Z pewnością będą kolejne akty tej pasjonującej sztuki. Czy będą ofiary?

Piotr Wołejko

Share Button