Asertywna polityka zagraniczna, która tworzy problemy na Bałkanach i we wschodniej części Morza Śródziemnego. Grecja stała się enfant terrible Europy, trzymając w szachu europejskie i światowe potęgi. Działania rządu w Atenach nie mogą być już odbierane jako kabaretowe, ale jako skrajnie szkodliwe, krótkowzroczne i egoistyczne – a do tego, nieracjonalne.
Odrzucenie kandydatury Macedonii do NATO z powodu… nazwy niepodległego państwa, które jest powszechnie uznawane w świecie, to przykład bezmyślnego uporu i szkodnictwa na scenie międzynarodowej. Zwyczajna głupota i ośli upór sprawiły, że Macedonia – przynajmniej na razie – do Sojuszu nie wstąpi. Poza Grekami nikt nie rozumie o co w tym sporze chodzi. Grecy tłumaczą, że sąsiadujący z ich państwem kraj nie może nazywać się tak samo, jak ich starodawna prowincja. Jest to powód rzeczywiście tak poważny i kluczowy, że Macedonia nie może być Macedonią, a jeśli nią będzie, to poza NATO.
To tylko najświeższy przykład bezczelności i arogancji Greków. Jednak takich przykładów jest więcej. Chociażby sytuacja Cypru, a konkretnie podziału wyspy na część grecką (powszechnie uznawaną i będącą m.in. członkiem Unii Europejskiej) oraz turecką (uznawaną jedynie przez Turcję). Gdy cofniemy się do początków cyprysjskiej państwowości zobaczymy, że to Grecy od samego początku jątrzyli i byli „tymi złymi”. Tymczasem, panuje przekonanie, że podział Cypru to wina Turcji i Turków. Nic bardziej błędnego.
Przejdźmy do roku 2004, kiedy – tuż przed akcesją Cypru do UE – odbyło się referendum ws. połączenia obu państw cypryskich. Turcy większością dwóch trzecich głosów opowiedzieli się za zjednoczeniem, natomiast 3/4 Greków powiedziało zjednoczeniu zdecydowane nie. Efekt? Turecka Republika Cypru Północnego pozostaje do dziś w legalnej próżni, a Greków w ogóle to nie obchodzi.
Unia Europejska straciła bodaj jedyne narzędzie nacisku na Greków, które pozwalało wymusić zakończenie trwającego (w chwili akcesji Cypru do UE) 30 lat konfliktu. Kiedy grecka część wyspy znalazła się w Unii, Grecy mogą dalej bojkotować wszelkie inicjatywy i odrzucać kolejne pomysły, które mają na celu rozwiązanie spornej sytuacji. Grecy nie zgadzają się bowiem ani na uznanie niepodległości Cypru Północnego, ani na przyłączenie tureckiej części wyspy do Turcji, ani na zjednoczenie. Mówiąc krótko, przyjęli pozycję tak asertywną, że bardziej już nie można.
Pomysł na tytuł podsunął mi w rozmowie kolega już kilka tygodni temu, kiedy określił Greków najbardziej bezczelnym narodem na świecie. Tylko bowiem swej bezczelności i tupetowi Grecy zawdzięczają swoją, bardzo korzystną, pozycję na arenie międzynarodowej. Dość mały kraj w południowej Europie tak rozegrał największe światowe i regionalne potęgi (oraz ONZ), że wszystko jest po jego (Grecji) myśli. Nic tylko podziwiać i się uczyć, można rzecz z przekąsem.
Piotr Wołejko