Działająca od 2000 roku misja UNMEE – monitorująca przestrzeganie zawieszenia broni między Etiopią a Erytreą – może zostać zakończona w przeciągu kilku najbliższych tygodni. Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki-moon poinformował Radę Bezpieczeństwa o konieczności pilnego rozważenia przyszłości misji, która zawisła na włosku po odcięciu przez Erytreę dostaw paliwa dla błękitnych hełmów. Prezydent Erytrei Isaias Afwerki stwierdził bowiem, że po przeprowadzeniu demarkacji granicy przez rezydującą w Holandii specjalną komisję, obecność wojsk ONZ byłaby „równoważna z okupacją„.
Koreański SG ONZ jest poważnie zaniepokojony sytuacją w Rogu Afryki. Jeśli Erytrea dotrzyma nie odwoła swojej decyzji o wstrzymaniu dostaw paliwa dla misji UNMEE, w marcu żołnierze z kilkudziesięciu państw świata zostaną zmuszeni do ewakuacji. Tymczasem narasta napięcie pomiędzy Etiopią a Erytreą. Od ostatniej wojny, zakończonej wraz z końcem ubiegłego wieku, oba kraje znajdują się w stanie „zimnej wojny”. Jednak od interwencji Etiopii w Somalii w zeszłym roku temperatura sporu bardzo szybko się wzrasta. Etiopia oskarża Erytreę o wspieranie islamistów w Somalii – przez Erytreę płynie strumień broni oraz ochotników. Jestem skłonny dać wiarę tym doniesieniom, gdyż racją stanu Erytrei jest uprzykrzanie życia Etiopii, aby ta nie mogła skupić się na samej Erytrei.
Etiopia nie pogodziła się także z pozbawieniem jej dostępu do morza przez Erytreę, co było jedną z przyczyn wojny i stanowi zarzewie konfliktu do dziś. Decyzja Afwerkiego o de facto wyrzuceniu misji UNMEE może stanowić poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa w regionie. Jeśli z granicy znikną żołnierze w błękitnych hełmach, nic nie będzie już stało na przeszkodzie wznowieniu działań wojennych. Obie strony prężą muskuły, zbroją się na potęgę. I choć teoretycznie o wiele większa i bardziej ludna Etiopia nie powinna mieć problemów z pokonaniem Erytrei, poprzednia wojna pokazała, że przewagę trzeba umieć wykorzystać.
Wychodząc poza Róg Afryki należy stwierdzić, że kompromitujące dla ONZ byłoby wycofanie misji z powodu decyzji podrzędnego watażki o wstrzymaniu dostaw paliwa. Potężne Narody Zjednoczone zostałyby ośmieszone przez quasi-dyktatora maleńkiego i biednego państewka. Rada Bezpieczeństwa powinna zająć twarde i zdecydowane stanowisko, żądając zaprzestania sabotażu misji przez Erytreę. Niestety, osłabianie roli prawa międzynarodowego jest na rękę np. Chinom i Rosji, więc nie spodziewam się w tym przypadku żadnych rewelacji.
A co z nową wojną Etiopii z Erytreą? Jest prawdopodobna, ale zdrowy rozsądek nakazuje najpierw wycofać siły z Somalii i walczyć na jednym froncie. Etiopii nie stać na dwie wojny w jednym momencie.
Piotr Wołejko