Zwycięstwo Kuomintangu w wyborach parlamentarnych na Tajwanie, a także perspektywa niemalże pewnego zwycięstwa kandydata tej partii w wyborach prezydenckich sprawiły, że powstał dość osobliwy obraz nowej polityki tego kraju. W powszechnym odbiorze wytworzyło się przekonanie, iż Tajwan nie tylko porzuci niepodległościową retorykę i niemrawe działania podejmowane w tym kierunku, ale wręcz rozpocznie przygotowania do rozmów o reunifikacji z kontynentalnymi, komunistycznymi Chinami.
Dwunastego stycznia pisałem, że myślący w ten sposób srodze się zawiodą. Najbardziej może zawieść się Pekin, który liczy na bardziej konstruktywne stanowisko KMT. Władze ChRL przeczekały osiem lat, w trakcie których pochodzący z Demokratycznej Partii Postępu prezydent Chen prowadził dość agresywną politykę proniepodległościową i spodziewają się „nagrody” za spokojne oczekiwanie. Jednak taki scenariusz jest bardzo mało prawdopodobny.
Jak słusznie zauważa Ted Galen Carpenter z Cato Institute, KMT ma podobne poglądy w kwestii niezależności Tajwanu do DPP, ale umie je lepiej sprzedać. Tzn. w oficjalnych relacjach z Chinami nic nie wspomina o suwerenności, ale do zjednoczenia Kuomintang wcale się nie pali. Partia Czang Kaj-szeka stawia kilka warunków, które oznaczają, iż reunifikacja to mrzonki pekińskich władców. Nie do wyobrażenia jest bowiem demokratyzacja Chin kontynentalnych – a stanowi to pierwszy warunek. Drugi także zdaje się nie do przeskoczenia, zwłaszcza w obliczu badań opinii publicznej z zeszłego roku – Tajwańczycy nie popierają połączenia z „macierzą”, a zdecydowana większość z nich opowiada się za prawem obywateli do zdecydowania o przyszłości wyspy, gdy przyjdzie na to czas.
Stąd KMT, chcąc utrzymać wysokie poparcie, nie może pójść na żadne ustępstwa pod adresem Pekinu, z wyjątkiem porzucenia niepodległościowej retoryki oraz symbolicznych starań o wejście do ONZ pod nazwą Tajwan – i tak blokowanych przez Chiny jako stałego członka Rady Bezpieczeństwa. Paradoksalnie, stosunki chińsko-tajwańskie mogą się za rządów Kuomintangu pogorszyć – tym bardziej, że ChRL wiązało ze zmianą u steru duże nadzieje.
Więcej w bardzo ciekawym komentarzu na stronach Cato Institute.
Piotr Wołejko