Druzgocąca klęska Demokratycznej Partii Postępowej w wyborach parlamentarnych na Tajwanie. Proniepodległościowa DPP zdobyła zaledwie 27 spośród 113 mandatów w jednoizbowym parlamencie. Partia kończącego w marcu swoją drugą prezydencką kadencję Chen Shui-biana znajdzie się w wyjątkowo trudnej sytuacji, gdyż jej kandydat Frank Hsieh nie ma praktycznie żadnych szans na pokonanie przedstawiciela Kuomintangu (KMT) w wyborach prezydenckich. Ma Ying-jeou prowadzi w sondażach z komfortową przewagą sięgającą dwudziestu procent.
Nacjonaliści z Kuomintangu, spadkobiercy Czang Kai-szeka, zdobyli 81 mandatów, a po pozostałe 5 sięgnęli politycy bliscy KMT. Tym samym, jeśli Ma Ying-jeou sięgnie w marcu po prezydenturę, Tajwan czeka ostry polityczny zwrot w kierunku komunistycznych Chin. Kuomintang bowiem opowiada się za bliższymi relacjami z Pekinem, a w dalszej perspektywie nie wyklucza reunifikacji z Chińską Republiką Ludową. Tymczasem prezydent Chen dążył dość otwarcie do ogłoszenia niepodległości Republiki Chińskiej pod nazwą Tajwan i zerwania fikcyjnych więzów prawnych łączących Tajwan z kontynentem.
Na politykę Chena oraz DPP alergicznie reagowało komunistyczne kierownictwo. „Niepodległościowe wyskoki” Chena doprowadziły do przyjęcia przez Ogólnonarodowe Zgromadzenie Przedstawicieli Ludowych ChRL tzw. ustawy antysecesyjnej, która otwarcie grozi Tajwanowi wojną w wypadku zerwania więzów z kontynentem. Pekin uznaje Tajwan za swoją zbuntowaną prowincję i wymusza na większości państw świata uznanie prawa do reprezentowania przez ChRL także interesów Tajwanu w imię tzw. polityki Jednych Chin.
Pekin próbuje utrzymać Tajwan w swojej orbicie zarówno pogróżkami oraz militarnym prężeniem muskułów – w wyspę wycelowanych jest ok. 1,400 rakiet – jak i polityką ekonomicznej współpracy i zaangażowania we wspólne projekty biznesowe. Przez ostatnie kilkanaście lat gospodarki obu państw stały się niemalże nierozłącznymi organizmami, a tajwańskie firmy zainwestowały na wschodnim wybrzeżu Chin miliardy dolarów.
Sukces KMT w wyborach parlamentarnych oraz przewidywane zwycięstwo kandydata tej partii w wyborach prezydenckich sprawi, że Nacjonaliści będą niepodzielnie rządzić wyspą. Poza zbliżeniem z ChRL i porzuceniem niepodległościowych marzeń Kuomintang będzie musiał zająć się także sprawami gospodarczymi. Potrzebe są reformy, które podniosą efektywność i produktywność tajwańskich przedsiębiorstw. Mając pełnię władzy, wszystkie niezbędne instrumenty do dokonania zmiany, KMT nie będzie mogło zrzucić na nikogo winy za ewentualne niepowodzenia. Prezydent Chen nie mógł marzyć o przeforsowaniu wielu swoich projektów, gdyż DPP znajdowało się w opozycji w parlamencie. Jeśli KMT sięgnie po oba ośrodki sprawowania władzy, przejmie pełną odpowiedzialność za kraj.
W jakim stopniu klęska Chena i jego partii jest wynikiem dążeń ustępującego prezydenta do niepodległości? Na pewno w znaczącym, ale nie był to chyba czynnik decydujący. Sondaże wskazywały, że liczba Tajwańczyków opowiadająca się za suwerennością wzrasta. Oczywiście, bardzo silna jest grupa przeciwników „drażnienia Pekinu” i podważania zimnowojennego status quo. Zdecydowało raczej zaniedbanie gospodarki, na którą walczący o tożsamość wyspy Chen nie miał już sił i czasu.
Kto jednak spodziewa się szybkich rozmów o reunifikacji w ramach polityki zwanej Jeden Kraj – Dwa Systemy, ten mocno się zawiedzie. KMT z pewnością poprawi relacje z Pekinem i doprowadzi do zmniejszenia napięcia po obu stronach Cieśniny Tajwańskiej, ale jest dalekie od klękania przed komunistycznym rządem na kontynencie. Tajwan tylko skręci w kierunku Chin, ale nadal pozostanie bliskim partnerem Ameryki, która gwarantuje niezależność wyspie.
Piotr Wołejko