Szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej Mohamed ElBaradei rozpoczął dziś dwudniową wizytę w Iranie. Podczas 48-godzinnego pobytu w Teheranie spotka się m.in. z najwyższym przywódcą ajatollahem Ali Chamenei, prezydentem Mahmudem Ahmadineżadem oraz głównym negocjatorem ds. programu nuklearnego Saeedem Jalilim.
ElBaradei zamierza nakłonić Irańczyków do przedstawienia kompletu dokumentów oraz dopuszczenia inspektorów agencji do większej liczby instalacji atomowych. Egipcjanin ma przedstawić w marcu raport przedstawiający ustalenia MAEA pochodzące z czteroletniego dochodzenia ws. irańskiego programu nuklearnego. Z niecierpliwością na dokument oczekuje nie tylko składający się z 35 przedstawicieli państw zarząd agencji, ale przede wszystkim Rada Bezpieczeństwa ONZ.
Irańczycy jak zwykle przeciągają sprawę i pod pozorem szczerych i otwartych rozmów zwodzą MAEA. Teheran nie tylko nie ujawnił całości dokumentacji, której domaga się ElBaradei, ale także nie dopuszcza inspektorów międzynarodowych do większości swoich instalacji nuklearnych. Retoryka Iranu rozmija się z rzeczywistymi działaniami, które polegają na przedłużaniu negocjacji, czyli ewidentnej grze na czas. Taktyka ta doprowadziła do uchwalenia przez Radę Bezpieczeństwa dwóch rezolucji wzywających Iran do wstrzymania wzbogacania uranu pod groźbą sankcji ekonomicznych. Obie rezolucje Teheran puścił mimo uszu, a prezydent Ahmadineżad buńczucznie i w bezczelny sposób zapowiadał, że jego kraj nie ma zamiaru podporządkować się dyktatowi Rady. Broniony przez Rosję i Chiny Ahmadineżad mógł bez żadnych konsekwencji otwarcie demonstrować swoje lekceważenie wobec rezolucji.
Atmosfera wokół programu atomowego zagęściła się, gdy na początku grudnia ubiegłego roku szesnaście amerykańskich agencji wywiadowczych opublikowało raport, który wskazywał z dużą dozą pewności, że Iran wstrzymał swój militarny program atomowy wraz z końcem 2003 roku. Rosjanie uznali dokument za podstawę do natychmiastowego odrzucenia forsowanej przez USA oraz Europę kolejnej rezolucji zaostrzającej sankcje wobec Iranu. Amerykanie natomiast byli zmieszani: z jednej strony wskazywali, że silna presja międzynarodowa skutecznie powstrzymała Iran i powinna być kontynuowana; z drugiej zaś, Stephen Hedley, doradca ds. bepieczeństwa narodowego, twierdził, iż sytuacja jest poważniejsza i groźniejsza, niż wcześniej zakładano.
Wizyta szefa MAEA w Teheranie i spotkania z najwyższymi przedstawicielami władz nie przyniesie żadnego przełomu. Po raporcie amerykańskich służb Irańczycy wyraźnie zaostrzyli retorykę oraz ruszyli do dyplomatyczno-propagandowej ofensywy. Liczne spotkania irańskich przedstawicieli z dyplomatami państw regionu Zatoki Perskiej oraz Egiptu wskazują, że Iran wychodzi z politycznej izolacji. Co więcej, państwa regionu nie ufają w możliwości Waszyngtonu i wolą zacieśnić współpracę z Teheranem.
Irańczycy dalej będą grać na czas, a ElBaradei wyjedzie najpewniej z kolejnymi zapewnieniami, że już wkrótce dostanie większość z tego, czego się domaga. Tymczasem, w interesie Iranu jest utrzymywanie w tajemnicy wielu elementów programu nuklearnego, gdyż nie jest on do końca legalny i zgodny chociażby z traktatem NPT. Zarzuty o kupowanie na czarnym rynku pewnych elementów m.in. do wirówek (niezbędnych do wzbogacania uranu) to najmniejszy problem.
Aura tajemniczości oraz masa niedomówień, które są dla Iranu tak korzystne, z drugiej strony dyskredytują władze w Tehranie twierdzące, iż program jest w całości pokojowy, transparentny i zgodny z międzynarodowymi umowami. Skoro tak jest w rzeczywistości, dlaczego MAEA nie może się doprosić odpowiedzi na wiele pytań, udostępnienia całości dokumentacji oraz dopuszczenia do wszystkich instalacji nuklearnych? Spełnienie wymagań MAEA nie przyniosłoby Iranowi ujmy, gdyż byłoby wyłącznie wypełnianiem międzynarodowych zobowiązań.
Jeśli ktoś jest uczciwy, nie musi bać się transparentności; nie ma powodu, żeby cokolwiek ukrywać. Stąd wywodzą się wszelkie wątpliwości wobec programu atomowego Iranu. Oczywiście, możliwe jest bardziej prozaiczne wytłumaczenie, niż próba ukrycia militarnej aktywności w rzekomo pokojowym programie – Iran celowo utrzymuje „stan niepokoju” na umiarkowanym poziomie, gdyż podbija to cenę ropy naftowej, która stanowi gros przychodów budżetowych. Nie sądzę jednak, aby był to jedyny powód, dla którego Irańczycy zwodzą MAEA. Wytłumaczeniem nie może być także strach przed ujawnieniem i upublicznieniem przez raport ElBaradei wcześniejszych przypadków łamania lub obchodzenia prawa i nielegalnej działalności na polu aktywności nuklearnej. Przeszłe grzechy zostałyby potępione i po pewnym czasie zapomniane. Iran jest zagadką, ale w przypadku swojego programu nuklearnego jest bardziej zagadkowy, niż w jakiejkolwiek innej kwestii.
Piotr Wołejko