USA: Zdrowie i imigracja

Choć po prawyborach w Iowa uwaga opinii publicznej skupiła się na Baracku Obamie, ważniejsze dla Amerykanów od personaliów są poważne problemy wymagające rozwiązania. Dwa spośród nich wysuwają się na pierwsze miejsce: imigracja oraz 47 milionów obywateli bez ubezpieczenia zdrowotnego.

Wszyscy kandydaci z obu partii musieli przygotować, bardziej lub mniej szczegółowe, propozycje poradzenia sobie z imigracją oraz ubezpieczeniem zdrowotnym. Walczący o nominacje opowiadają o swoich planach na wiecach i spotkaniach wyborczych, a także podczas licznych debat telewizyjnych. Choć większe emocje wywołuje imigracja, zwłaszcza u Republikanów, to w przypadku zapewnienia bardziej powszechnego dostępu do ubezpieczenia zdrowotnego kandydaci przedstawiają o wiele bardziej kompleksowe rozwiązania.

Wachlarz poglądów jest bardzo szeroki: jeśli chodzi o imigrację, padają propozycje powszechnej amnestii, amnestii częściowej oraz wyrzucenia większości imigrantów z Ameryki. W przypadku służby zdrowia programy są bogatsze, gdyż skala problemów jest o wiele większa – od powszechnego obowiązkowego ubezpieczenia dla wszystkich do większej ilości wolnego rynku i konkurencji, tak szeroko rozciągają się pomysły kandydatów do Białego Domu.

Wszystko to jednak ma niewielki sens, dopóki nie powiąże się reformy imigracyjnej z reformą „zdrowotną”. Są one ze sobą skorelowane w sposób nierozłączny – w kraju znajduje się ok. 12 milionów nielegalnych imigrantów, którzy nie płacąc żadnych składek na ubezpieczenia korzystają z usług medycznych, a także innych usług publicznych: przedszkoli, szkół, świadczeń socjalnych etc. Najpewniej te dwanaście milionów imigrantów stanowi 1/4 spośród wszystkich, ok. 47 milionów, nieposiadających ubezpieczenia zdrowotnego w Ameryce. Druga największa podgrupa to ludzie młodzi – dwudziesto i trzydziestoparolatkowie, którzy rzadko chorują i w związku z tym nie widzą sensu płacenia sporych sum na ubezpieczenie zdrowotne. Tracą przez to możliwość tzw. kontroli prewencyjnej, co może spowodować rozwój chorób do stanu, w którym leczenie będzie bardzo kosztowne i długotrwałe – oczywiście zapłaci państwo, bo taka osoba najczęściej ubezpieczenia nie posiada; a nawet jeśli choroba ujawni się w wieku, w którym dana osoba ubezpieczenie będzie już posiadała, można było zapobiec tak dalekiemu zaawansowaniu choroby, gdyby nastąpiła prewencyjna kontrola w młodszym wieku.

Choć Stany Zjednoczone wydają już 16 procent produktu krajowego brutto na opiekę zdrowotną (z czego 7 procent stanowią wydatki państwa), liczba pozbawionych dostępu do usług medycznych rośnie. Dzieje się tak, gdyż w horrendalnym tempie rosną ceny tychże usług. Powoduje to niemożność przeznaczania coraz większych sum na ubezpieczenia zdrowotne (tzw. premiums) przez kolejne tysiące Amerykanów. Jednocześnie, ponieważ ceny usług rosną, a liczba płacących składki spada, niedobory narastają. Rządowe programy zapewniające opiekę zdrowotną dla biednych oraz starszych osób (Medicaid i Medicare) pękają w szwach, gdyż nie są w stanie finansować coraz większej liczby coraz droższych zabiegów. Dlatego radykalnie wzrastają nakłady prywatne przeznaczane na leczenie. Zrobiło się z tego już 16 procent PKB, a odsetek ten rośnie i nie zna umiaru.

Problem imigracji nie jest wcale mniej palący. Choć Ameryka to potężny kraj – zarówno terytorialnie, jak i pod względem liczby ludności – to 12 milionów nielegalnych imigrantów stanowi duży kłopot. Ich obecność jest co prawda błogosławieństwem dla amerykańskiej gospodarki – słabo wykształceni imigranci wykonują najprostsze prace, których nie chcą wykonywać Amerykanie, np. sprzątanie domów, opieka nad dziećmi, zbieranie plonów etc. – to stanowią dla niej także poważne obciążenie. A wszystko przez to, iż przebywają w kraju nielegalnie. Pomijając kwestie przestępczości, koszty obecności tak dużej liczby zagranicznych pracowników oraz ich rodzin powoduje nadwyrężenie systemu usług i świadczeń publicznych (public services), m.in. słuzby zdrowia. Jednocześnie, skoro są nielegałami, nie płacą podatków, a więc wszystkie gro kosztów ponoszą władze lokalne i stanowe.

Brak ubezpieczenia zdrowotnego oraz niedobory finansowe w służbie zdrowia zazębiają się w wielu miejscach z problemem ogromnej liczby nielegalnych imigrantów. Tylko wspólne rozwiązanie obu tych problemów może uzdrowić sytuację. Nieuchronne jest przyznanie zdecydowanej większości imigrantów prawa do pozostania w Ameryce, wraz ze wskazaniem tzw. drogi do obywatelstwa (path to citizenship). Amerykańskiej gospodarki nie stać, zwłaszcza w okresie recesji, na wydalenie milionów niezbędnych pracowników. Niewielka grupa obcokrajowców zostanie usunięta ze Stanów, najpewniej z powodów kryminalnych – musi się to jednak odbywać na podstawie i w granicach prawa, aby arbitralnie nie decydować o czyimkolwiek losie. Operacja taka musi być przeprowadzona delikatnie i ostrożnie, z powodu wieloetnicznej struktury amerykańskiego społeczeństwa – złe traktowanie imigrantów spotka się z bardzo krytyczną reakcją.

Kwestia ubezpieczenia zdrowotnego niechybnie zmierza ku powiększeniu zakresu powszechności – choć bardzo wątpliwe wydaje się wprowadzenie obowiązkowego ubezpieczenia. Amerykanie, czy to z prawa, czy z lewa, bardzo niechętnie patrzą na wszystko co pachnie przymusem państwa. Żeby można było osiągnąć zwiększenie liczby ubezpieczonych, konieczne stanie się obniżenie płaconych co miesiąc składek. Jest to klucz do sukcesu. Obniżenie składek może oznaczać inną konieczność – zatrzymania niesamowitego wręcz wzrostu cen zabiegów medycznych. W tym samym czasie zostanie zwiększona konkurencja, a także wprowadzone zostaną zachęty dla firm i przedsiębiorstw, aby oferowały swoim pracownikom pakiety ubezpieczeń zdrowotnych. Obecnie czyni to ok. 63 procent firm w Stanach, spadek z 69 procent kilka lat temu. Ostatnia z istotnych spraw, to ubezpieczenie dla bezrobotnych – powiązanie pracy z ubezpieczeniem pozbawia ochrony zdrowotnej niepracujących. Przez pewien okres powinno być finansowane – przez stan lub rząd federalny – aby zwolniona osoba mogła szukając pracy być spokojna o swój stan zdrowia.

Problem nie w tym, że brakuje pomysłów na rozwiązanie problemów imigracji oraz dostępu do opieki zdrowotnej. Problem w tym, że nie słyszałem, aby któryś z kandydatów poważnie mówił o nieuchronności powiązania obu tych spraw i wspólnego ich rozwiązania. Tylko razem można zająć się tymi kwestiami. Podział uwagi, energii oraz rozwiązań legislacyjnych może doprowadzić tylko do fiaska.

Piotr Wołejko

Share Button