Najmłodsza premier w historii Pakistanu, a jednocześnie pierwsza kobieta na tym stanowisku w jakimkolwiek państwie muzułmańskim; liderka świeckiej Pakistańskiej Partii Ludowej (PPP) ; charyzmatyczna przywódczyni, w której Zachód (zwłaszcza Stany Zjednoczone) pokładał ogromne nadzieje – Benazir Bhutto zginęła dziś w wyniku ran odniesionych w zamachu na jej życie. W Rawalpindi, mieście symbolicznym z dwóch względów – uważa się je za bastion armii (poważnego gracza w Pakistanie); powieszono tam także w 1979 roku jej ojca, ówczesnego premiera Zulfikara Alego Bhutto. Zamachowiec oddał w kierunku Benazir Bhutto kilka strzałów, a następnie wysadził się w powietrze. Ex-premier zmarła albo po drodze do szpitala, albo w szpitalu – doniesienia agencyjne są w tej kwestii sprzeczne.
Powszechna opinia po śmierci Bhutto jest taka, że Pakistan pogrąży się w największym w 60-letniej historii istnienia kryzysie politycznym. W wielu miastach trwają już zamieszki, wzniecone przez zwolenników zmarłej liderki PPP. Partia ta miała największe szanse na zwycięstwo w zaplanowanych na początek stycznia wyborach parlamentarnych, a sama Bhutto bardzo liczyła na objęcie teki premiera już po raz trzeci. Wybory miały zamknąć okres niestabilności w Pakistanie, który trwał od pierwszego kwartału kończącego się właśnie roku. Okres islamistycznej rewolty, której symbolem była wielotygodniowa okupacja Lal Masjid (Czerwonego Meczetu) w stolicy państwa, Islamabadzie, zakończonego szturmem wojska i śmiercią ponad 100 osób.
Rok ten skończył się równie nerwowo, jak się zaczął. Prezydent Musharraf, tuż przed ogłoszeniem przez Sąd Najwyższy decyzji w sprawie legalności reelekcji generała na stanowisku głowy państwa, wprowadził stan wyjątkowy i zawiesił obowiązywanie konstytucji. Tysiące opozycjonistów trafiło do więzień, pani Bhutto została osadzona w areszcie domowym, drugi główny lider świeckiej opozycji Nawaz Sharif został zmuszony do powrotu na wygnanie, choć uprzednia decyzja Sądu Najwyższego zezwalała mu na powrót. Musharraf wyrzucił też wszystkich niechętnych mu sędziów SN i mianował na ich miejsce posłuszne sobie marionetki, które niedawno potwierdziły legalność jego wyboru – choć konstytucja zabraniała mu startu przed zrzuceniem munduru i przejściem do cywila. Wkrótce po zatwierdzeniu wyników wyborów, Musharraf zrzekł się funkcji szefa sztabu armii i mianował nim swojego przyjaciela, dotychczasowego szefa wywiadu ISI. Plan prezydenta zakładał, że po styczniowych wyborach będzie rządził wraz z partią Bhutto – negocjacje z liderką PPP w tej sprawie trwały wiele miesięcy, toczyły się pod auspicjami Waszyngtonu.
Niestety, śmierć Bhutto może wywrócić scenę polityczną do góry nogami. Nie wiadomo, czy styczniowy termin wyborów zostanie dochowany – niepokój w kraju zapewne to uniemożliwi. Nawet jeśli uda się je przeprowadzić, trudno wyobrazić sobie, co dalej. PPP po stracie lidera trudno będzie się otrząsnąć – choć paradoksalnie, śmierć Bhutto może przysporzyć tej partii głosów (jak stało się np. w przypadku holenderskiej partii Pima Fortuyna). Sęk w tym, że bez Bhutto dawne układy z Musharrafem zostaną uznane za nadal obowiązujące. Nie było to pewne nawet kiedy żyła, gdyż bardzo źle przyjęła ona decyzję prezydenta o wprowadzeniu stanu wyjątkowego.
Jeżeli PPP podąży drogą PML (N) – partii Nawaza Sharifa, drugiego głównego lidera opozycji – i zbojkotuje wybory, powstały w ten sposób parlament będzie pozbawiony wszelkiej legitymacji. Zasiądą w nim głównie stronnicy prezydenta Musharrafa z PML (Q) oraz islamiści. Słaby rząd nie będzie w stanie poradzić sobie z radykalnym islamem, który w błyskawicznym tempie ogarnia cały Pakistan. W tej sytuacji prezydent Musharraf byłby zmuszony uciec się do wsparcia zostawionej niedawno armii, możliwy byłby powrót rządów wojskowych. Niepokój, chaos i anarchia ogarnęłyby kraj posiadający broń jądrową, kluczowego sojusznika Ameryki i Zachodu w walce z Talibami oraz islamskim ekstremizmem.
O tym, jak poważna jest sytuacja, świadczą nie tylko wypowiedzi największych tego świata, jak prezydent George W. Bush czy sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon, ale również reakcje ze świata gospodarki: spadki na giełdach w Ameryce, czy rekordowe ceny platyny oraz złota. Oczy wszystkich są teraz „wlepione” w Pakistan.
Tragiczna śmierć Benazir Bhutto sprawi ogrom kłopotów wszystkim. Choć nie była ona postacią krystaliczną, jako charyzmatyczny i popularny polityk, miała ogromny wpływ na polityczną scenę w Pakistanie. Mogła być elementem stabilizującym kraj, premierem w czasach transformacji państwa z autorytarnej quasi-demokracji w demokrację prawdziwą. Rozwój sytuacji w Pakistanie jest teraz nie do przewidzenia. Nikły promyk nadziei na niewielką poprawę sytuacji prysł ze śmiercią Bhutto niczym bańka mydlana.
Piotr Wołejko