Choć rosyjski uran w ciągu dwóch miesięcy ma zostać dostarczony do elektrowni w Bushehr, w południowym Iranie, nie zacznie ona działać przed końcem 2008 roku. Reuters podał, powołując się rosyjską agencję RIA, że szef Atomstroiexportu (rosyjskiej firmy budującej elektrownię w Bushehr) powiedział podczas wizyty w Chinach, że budowa nie zostanie ukończona przed końcem przyszłego roku. Dodał, że na taki termin umówili się właśnie Rosjanie z Irańczykami. Dokładna data oddania elektrowni nie jest jeszcze znana i zostanie ustalona później.
Czyżby Rosjanie znowu grali czas? Bushehr mogło być ukończone już co najmniej rok temu. Jednak spowolnienie prac oraz odmowa dostarczania paliwa przez Moskwę sprawiły, że termin oddania był przesuwany. Pojawia się także pytanie, po co dostarczać paliwo już teraz, skoro elektrownia ma ruszyć dopiero za rok? Tym samym, przez ok. 10 miesięcy uran będzie czekał na wykorzystanie. Pamiętajmy, że Irańczycy kategorycznie odmawiają wstrzymania wzbogacania uranu, który może być później wykorzystany dla celów militarnych. Z pewnością sytuacja ta nie wywoła entuzjazmu w Waszyngtonie oraz Tel Awiwie.
Jak to wszystko oceniać? Na chłodno. Same amerykańskie agencje wywiadowcze nie dalej jak trzy tygodnie temu stwierdziły z dużą pewnością, że żadne prace nad militarnym programem nuklearnym nie są prowadzone. Irańczycy kategorycznie zaprzeczają, że dążą do zdobycia broni A, a duchowy przywódca – de facto pierwsza osoba w państwie – ajatollah Ali Chamenei co kilka miesięcy powtarza, że broń A jest sprzeczna z islamem. Z drugiej strony, Iran próbował broń A usilnie zdobyć, niekoniecznie przejmując się układem NPT, którego jest sygnatariuszem. Podważa to w pewnej części zaufanie, jakie można życiwć wobec Teheranu, ale jednocześnie nie wyklucza, iż obecne intencje są szczerze. Jestem ostrożnie sceptyczny – irański program nuklearny jeszcze wielokrotnie będzie gościł na łamach tego bloga.
Piotr Wołejko