Niektórzy zaczęli tworzyć już różne teorie, szukając odpowiedzi na pytanie, dlaczego Władimir Putin nie odpowiedział jeszcze na propozycję Dimitrija Miedwiediewa objęcia fotela premiera. Tymczasem, o czym należy pamiętać, każda decyzja musi zostać ogłoszona w odpowiednim entourage’u. Dziś, na kongresie Jednej Rosji, prezydent Putin zaakceptował propozycję Dimitrija Miedwiediewa. Zgodził się objąć tekę premiera w rządzie, który powstanie po marcowych wyborach, o ile oczywiście Miedwiediew wygra – zażartował Putin (na zdjęciu jako premier, w 1999 roku).
Pisząc to wszystko, ledwo mogę powstrzymać się od śmiechu. Władimir Putin zaakceptował po kilku dniach swoją własną propozycję złożoną ustami Dimitrija Miedwiediewa. Tym samym, obaj politycy niemalże zamienią się za nieco ponad trzy miesiące stanowiskami – Miedwiediew pełni obecnie funkcję pierwszego wicepremiera (a przy okazji szefa rady nadzorczej Gazpromu – ciekawe, czy i tą funkcję przejmie Putin. Wtedy byłby swego rodzaju nadprezydentem i nadprezesem Gazpromu).
Zdaniem Dimitrija Miedwiediewa, tylko taki układ [on jako prezydent, Putin jako premier oraz Jedna Rosja dominująca w Dumie] zapewnia „efektywne działanie władz„. Władimir Putin stwierdził natomiast, że „przyszły rząd będzie kontynuował politykę, która rodziła owoce przez ostatnie osiem lat”. Urzędujący prezydent dodał również, że propozycja, aby został premierem, wychodzi od czterech partii reprezentujących różne interesy społeczne większości, w tym stabilnej większości w parlamencie, co daje szansę na „sformowanie stabilnego rządu Federacji Rosyjskiej po marcowych wyborach”.
Powstanie więc układ z Putinem jako premierem? Putin zapewnia, że uprawnienia szefa rządu i głowy państwa pozostaną bez zmian. Tymczasem mit dobrego cara i złych urzędników uczy, że na premiera spada odium wszelkich porażek. Czy popularny Putin uniesie ten ciężar? Czy w ogóle to on rozdaje karty, czy też wykonuje polecenia kremlowskiego klanu, który rozstawia polityków w państwie jak pionki na szachownicy? Jak to w przypadku Rosji, masa pytań i niewiele odpowiedzi. Póki co, nie podejmuję się oceny sytuacji. Operacja „następca” jest jeszcze we wczesnej fazie. Zbyt wczesnej, aby odważyć się nawet na przedwstępne prognozy.
Piotr Wołejko