Te słowa znajdują się na końcu krótkiego artykułu, który zwrócił moją uwagę. Generał Michel Aoun to przywódca największego chrześcijańskiego ugrupowania w Libanie, postać niezwykle znana na scenie politycznej tego kraju. Obecnie jego partia (Wolny Ruch Patriotyczny – Free Patriotic Movement) tworzy koalicję z szyickim Hezbollahem. Koalicja ta domaga się dymisji rządu prozachodniego Fouada Siniory a sam Aoun zapowiada, że jego partia i Hezbollah są gotowi do rządzenia. Oskarża obecny rząd o korupcję i marnotrawienie publicznych pieniędzy i wzywa do obywatelskiego nieposłuszeństwa. Jego koalicja ze wspieranym przez Iran Hezbollahem jest bardzo zaskakująca, zwłaszcza jeśli spojrzy się na wartości, które wyznaje – opowiada się za świeckim państwem, wzmocnieniem roli kobiet i cywilnymi małżeństwami.
Jak można to pogodzić z dość radykalnymi poglądami szyickiego koalicjanta? Aoun zapewne celuje w fotel prezydencki i jak donosi Guardian, może liczyć na ok. 45% poparcia według ostatnich sondaży. Warto tutaj przypomnieć, że według konstytucji Libanu, prezydentem tego kraju musi być chrześcijanin, premierem sunnita a marszałkiem sejmu szyita. Jest to dość skomplikowana mozaika religijno-etniczno-polityczna i Aoun sprzymierzając się z Hezbollahem chce dużo ugrać dla siebie. Jednak chyba nie zdaje sobie do końca sprawy z siły Hezbollahu. Jeśli to ugrupowanie zdobędzie władzę (większość w gabinecie), sprawy mogą potoczyć się zupełnie inaczej niż Aoun by tego sobie życzył. Można powiedzieć, że Aoun stoi obecnie w rozkroku: z jednej strony wspiera antyamerykański Hezbollah, z drugiej zaś obawia się wzmocnienia wpływów Syrii poprzez porozumienie Waszyngtonu z Damaszkiem w sprawie uspokojenia sytuacji w Iraku. Jednak jeśli nawet układu takiego nie będzie, a Aoun i Hezbollah doprowadzą do nowych wyborów, które najpewniej wygrają, to wpływy Iranu i Syrii i tak niepomiernie wzrosną. Powstaje pytanie, czy ofensywa Iranu, który wzmacnia swoją pozycję w regionie, może być zatrzymana?
Piotr Wołejko