Niespełna trzy miesiące temu wojska Etiopii rozbiły w pył przejmujących kontrolę nad większością Somalii islamistów z Unii Trybunałów Islamskich, przywracając tym samym władzę tymczasowego rządu powstałego pod auspicjami ONZ. Gabinet miał przenieść się ze swojej, tymczasowej – a jakże – siedziby w mieście Baidoa do stolicy kraju – Mogadiszu. Miał, gdyż sytuacja na to nie pozwala. W Mogadiszu rozgorzały regularne walki, które przedstawiciele Narodów Zjednoczonych nazywają najcięższymi od 15 lat – kiedy w Somalii stacjonowały jeszcze amerykańskie wojska, pobite i zmuszone do odwrotu przez miejscowych watażków.
W ciągu ok. dwóch tygodni ze stolicy uciekło blisko 50 tys. mieszkańców, setki codziennie zostają ranne a kilkadziesiąt osób traci życie. Okazało się bowiem, że islamiści wcale nie zostali rozbici w pył i prowadzą z etiopskimi oraz ugandyjskimi (wysłanych do Somalii w ramach misji Unii Afrykańskiej) wojskami wojnę partyzancką. Jak powiedział jeden z liderów Unii Trybunałów Islamskich, szejk Szarif Ahmed, w wywiadzie dla telewizji Al Jazeera, „wycofanie się było taktyczne” i dodał „nie możemy nazwać tego porażką„.
Ostrożne szacunki mówią, że w Mogadiszu znajduje się od 1 do 2 tysięcy islamistycznych bojowników, jednak równie dobrze liczba ta może być kilka razy większa. Trudno ustalić także, czy ataki na wojska etiopskie i ugandyjskie są autorstwa islamistów czy innych uzbrojonych sił. Tak się bowiem składa, że wraz z wojskami Etiopii do Mogadiszu wrócili przepędzeni przez UTI watażkowie – ci sami, którzy kilkanaście lat wcześniej dokonali pogromu amerykańskich Rangersów. W mieście ponownie zapanował chaos i strach, ludzie boją się gdziekolwiek ruszyć bez broni. Fiaskiem zakończyła się akcja rządu, który zaapelował o oddanie przez mieszkańców posiadanych przez nich pistoletów, karabinów i innego uzbrojenia. Tymczasem gdy w stolicy rządzili islamiści, panował tam spokój i porządek. Było naprawdę bezpiecznie. Rację ma tutaj szejk Ahmed mówiąc: „Ogromnym sukcesem UTI było zaprowadzenie bezpieczeństwa i stabilności„. Czy jednak rzeczywiście 95 procent Somalijczyków popiera UTI, o czym także mówi Ahmed, trudno stwierdzić. Nikt nie przeprowadzi wiarygodnego sondażu.
Jak zaprowadzić pokój w kraju znajdującym się w totalnej anarchii od kilkunastu lat? Czy wyprowadzenie etiopskich wojsk z Somalii coś da? Na pewno chrześcijańska Etiopia nie jest lubiana w Somalii, jednak czy pozostawienie na pastwę losu zaledwie 1200 ugandyjskich żołnierzy byłoby dobrym posunięciem? Kiedy do kontyngentu Ugandy dołączą pozostali żołnierze? Brakuje jeszcze sporo do ustalonej przez Unię Afrykańską liczby 8 tysięcy. A może Uganda powinna także wycofać swoje wojska, do czego nakłaniał niedawno ugandyjskiego prezydenta jego odpowiednik z Erytrei? Wiele pytań, niewiele odpowiedzi. Niewiele czasu, aby zapobiec gwałtownemu pogorszeniu sytuacji.
Piotr Wołejko