Miałem przyjemność komentować dziś wyniki wyborów parlamentarnych na Ukrainie dla telewizji BTB TV, więc postanowiłem podzielić się tym komentarzem również z Czytelnikami Bloga Dyplomacja. Nie rozpieszczam Was ostatnimi czasy (ostatni wpis sprzed dwóch tygodni, a ostatni artykuł mojego autorstwa sprzed trzech tygodni), ale czasoprzestrzeni nie zagnę. Zbliżają się jednak ósme urodziny Bloga (już w grudniu) i nie mam zamiaru wtedy gasić światła. Wróćmy jednak do meritum:
- W wyborach zwyciężyły partie urzędującego premiera i prezydenta. Koalicja jest nieuchronna. Większość w izbie będą miały, jak ocenił to Adam Eberhardt, wiceszef Ośrodka Studiów Wschodnich, „siły proreformatorskie, prozachodnie, antyrosyjskie, ale bynajmniej nie radykalne”. Klęskę w wyborach poniosły siły skrajne, w tym ugrupowania, którymi Rosjanie straszą na wszystkich kanałach telewizyjnych. Jednak nawet ta nieliczna grupa polityków skrajnych, której udało się dostać do Rady Najwyższej, będzie przytaczana przez Moskwę jako przykład zagrożenia nacjonalistycznego i faszystowskiego.
- Zapewne większość z 450 deputowanych będą stanowiły „nowe twarze”. Może im brakować doświadczenia, ale z drugiej strony dają nadzieję na jakąś formę odnowy izby.
- Frekwencja wyniosła nieco ponad 50%. Nie jest to imponujący poziom, ale w obliczu trudnej sytuacji wewnętrznej, ingerencji Rosji w postaci zaboru wschodniej części kraju i uniemożliwienia udziału w wyborach dużej grupie wyborców, nie można go dyskredytować. Na pewno jednak istotna część społeczeństwa nie poszła do urn celowo, pokazując w ten sposób czerwoną kartkę całej ukraińskiej scenie politycznej. Niby jest sporo nowych twarzy oraz partii bądź bloków wyborczych, ale krajobraz nadal jest naznaczony oligarchami i ich interesami. A to kojarzy się jednoznacznie negatywnie i jest odrzucane przez część społeczeństwa. Odbudowa zaufania obywateli do polityków to zadanie niezmiernie istotne – bez zaufania trudno mówić o demokracji.
- Wybory skazują na dalszą bliską współpracę prezydenta Poroszenkę i premiera Jaceniuka. Stojące przed nimi wyzwania reformatorskie są ogromne. Wyborcy dali mandat do przeprowadzenia zmian. Kluczowe dla powodzenia reform są dwa czynniki, na które Poroszenko i Jaceniuk mają wpływ – realna współpraca, a nie walka o władzę wzorem obozu Pomarańczowych po 2004 r. oraz czas, gdyż zwlekanie z reformami będzie utrudniało, a w ostateczności może uniemożliwić niezbędne zmiany – oraz jeden, na który wpływu nie mają – Rosja i jej działania. W tym aspekcie pierwszym problemem będą tak zwane wybory w stworzonych na rosyjskich bagnetach republikach na wschodzie Ukrainy.
- Nie można wykluczać żadnego scenariusza, włącznie ze wznowieniem walk na wschodzie kraju. Kijów nie pogodzi się z utratą kontroli nad Ługańskiem czy Donieckiem, a Rosja ma twardy orzech do zgryzienia – wspierać „rebeliantów”, którzy coraz bardziej się radykalizują (opowiadają np. o wymazaniu z mapy państwa ukraińskiego), czy „odłączyć im prąd” i zezwolić Kijowowi na odzyskanie utraconego terytorium. Trzecią opcją jest zamrożenie konfliktu i tworzenie kolejnego Naddniestrza, Abchazji, Osetii Płd. czy Górskiego Karabachu – czarnych dziur wykorzystywanych do ingerencji w politykę wewnętrzną państw ościennych.
Piotr Wołejko