Politycy i wojskowi reprezentujący państwa zaangażowane w misję afgańską muszą nadrabiać dobrymi minami oraz okrągłymi stwierdzeniami, lecz nie są w stanie przykryć oczywistych faktów, ani zmienić długoterminowej prognozy dla Afganistanu. Prognozy, która przewiduje szybkie pogorszenie sytuacji wkrótce po wycofaniu bądź ograniczeniu liczebności amerykańskiego kontyngentu w tym kraju (wojska NATO wycofają się do końca 2014 r.).
Szybki regres
Organizacje humanitarne i pomocowe już dziś biją na alarm, że brak zachodnich żołnierzy w znakomity sposób ograniczy ich działalność, a w wielu miejscach jej prowadzenie stanie się niemożliwe. Amerykańskie agencje wywiadowcze również nie pozostawiają złudzeń co do najbliższej przyszłości Afganistanu. Z wojskami amerykańskimi czy bez nich, osiągnięte ogromnymi kosztami – ludzkimi i finansowymi – „zyski” zostaną utracone. Mówiąc wprost, rząd centralny będzie tracił wpływ na to, co dzieje się na prowincji, a do gry oprócz talibów włączą się rozmaici watażkowie (w tym ci, którzy dzisiaj koniunkturalnie wspierają Karzaja bądź wojska zachodnie). Docelowo „zmiana” dosięgnie także rządu w Kabulu.
Rzekomy progres afgańskich sił bezpieczeństwa – w tym armii i policji – to raczej myślenie życzeniowe, niż twardy fakt. Mając u boku siły USA albo NATO, bądź mogąc liczyć na ich rychłe wsparcie, wojsko czy policja mogą osiągać mniejsze bądź większe sukcesy. Ale za rok, gdy takiego wsparcia już nie będzie (albo będzie znacznie ograniczone), afgańskie siły bezpieczeństwa zostaną poddane prawdziwej próbie. Czytając wypowiedzi żołnierzy, którzy mieli okazję współpracować bądź obserwować w działaniu afgańskie wojsko czy policję, trudno liczyć na to, że będą mogły stawić czoło zdeterminowanemu przeciwnikowi. Nie pomogą na to żadne zaklęcia ani zagrywki pijarowskie, z którymi mamy w ostatnim czasie do czynienia.
Strategiczna głębia Pakistanu
Dlatego też warto dziś zastanawiać się nad tym, jak poradzić sobie ze zbliżającym się chaosem. Nie będę oryginalny, gdy powtórzę samego siebie i powiem, że kluczem do sytuacji w Afganistanie jest Pakistan. Niestety, dotychczas pozorowano bądź w ogóle nie prowadzono rozmów z Islamabadem. A ten posiada „aktywa”, które już wkrótce odegrają bardzo istotną rolę w afgańskiej polityce wewnętrznej. Mowa o różnego rodzaju ugrupowaniach zbrojnych, chociażby siatce Haqqaniego. Nie bez powodu pakistańska armia nie prowadzi praktycznie żadnych operacji zbrojnych w Północnym Wazyrystanie, gdzie bezpieczną przystań znaleźli główni przeciwnicy rządu Karzaja i jego zachodnich mocodawców. A w obliczu wycofywania się USA, Pakistan nie może pozwolić na wypełnienie powstałej próżni przez Indie (które od lat coraz mocniej rozpychają się w Afganistanie).
Zresztą, Karzaja już wkrótce nie będzie, gdyż kończy się jego druga kadencja, a w nowych wyborach nie wystartuje. Bez względu na to, kto zostanie jego następcą, czeka go ciężka praca, a widoki na sukces są niewielkie. Zmiana na stanowisku prezydenta może przyczynić się do tarć w obozie władzy, wywołać rozłamy czy wstrząsy, które przyspieszą zbliżający się chaos. Trzeba pamiętać o skomplikowanej strukturze etnicznej Afganistanu i licznych animozjach na tym tle.
Zarządzanie zmianą
W Nowy Rok Afganistan wkracza więc z wielką niepewnością po stronie sił zachodnich i ich lokalnych sojuszników. Zegar wyznaczający czas wycofania się większości (albo wszystkich) żołnierzy USA i NATO tyka coraz głośniej. Główni gracze bez wątpienia będą pozycjonować się pod kątem zmian, które majaczą już na horyzoncie.
Piotr Wołejko