Bartosz Borys: Co się dzieje w Bangladeszu?

W lutym światowe serwisy informacyjne obiegały, przez wiele dni, zdjęcia protestującego tłumu walczącego na ulicach Dhaki z policją, a także pewnego starszego mężczyzny z czerwoną brodą, który miał być jakoby przyczyną całego zamieszania. Sytuacja nie uspokoiła się do dzisiejszego dnia, a przeciętny widz zaczyna się zastanawiać, o co tak naprawdę w tym Bangladeszu chodzi?

Aby wyjaśnić bieżące wydarzenia należy cofnąć się do lat 1947–1948, kiedy dokonano podziału Indii, będących brytyjską kolonią, na dwa – mające jeszcze wtedy status dominium – państwa: Pakistan i właśnie Indie. Towarzyszyły temu oczywiście masowe migracje milionów ludzi oraz krwawy konflikt zbrojny. Wkrótce obie strony wybiły się na niepodległość. Jednakże granice Pakistanu wyglądały całkowicie inaczej niż dziś.

Pakistan Zachodni oddzielony był od Pakistanu Wschodniego, początkowo zwanego Bengalem Wschodnim, przez terytorium indyjskie. Od samego początku ich jedność była sztuczna. Bengalczycy mieli wiele powodów do niezadowolenia z rządów w Karaczi oraz Islamabadzie. Czuli się pokrzywdzeni ze względu na nierównomierny podział państwowych pieniędzy, gospodarczą eksploatację prowincji oraz zbyt mały, ich zdaniem, wpływ na sytuację w swojej części kraju. Utworzona jeszcze w 1948 roku partia Liga Awami walczyła początkowo o takie podstawowe swobody jak przyznanie językowi bengalskiemu, zamiast urdu, statusu urzędowego, czy też autonomię. Jednak po zwycięstwie w wyborach w 1954 roku ze strony władz pakistańskich spotkały ją represje, a wielu członków zostało aresztowanych.

W 1970 roku miały miejsce wydarzenia, które przelały czarę goryczy. Pierwszym z nich był cyklon Bhola, który pochłonął – przy biernej postawie rządu – wiele ofiar, których liczbę szacuje się na pół miliona[1]. Poza tym, w grudniu wybory do Zgromadzenia Narodowego w Pakistanie wygrała Liga Awami[2], czego znów w Islamabadzie nie zaakceptowano.

Operacja Reflektor

25 marca 1971 roku Pakistan rozpoczął działania zbrojne w ramach „Operation Searchlight”. Miały one na celu likwidację niepodległościowych dążeń Bengalczyków, które wysuwała zwycięska partia. Dzień później Pakistan Wschodni ogłosił niepodległość jako Bangladesz. Wojska pakistańskie, wraz z oddziałami paramilitarnymi Razakar (beng. ochotnik, dzisiaj synonim kolaboranta, zdrajcy, europejskiego Quislinga), Al-Badr oraz Al-Shams dopuściły się licznych zbrodni przeciwko ludności cywilnej, gwałtów i masowych mordów[3]. Ocenia się, że w wyniku tych działań zginęło nawet 3 miliony osób, 10 milionów uciekło do Indii, a 30 milionów zostało zmuszonych do opuszczenia swoich miejsc zamieszkania w kraju[4].

Jednym z celów militarnych działań Pakistańczyków byli bengalscy intelektualiści[5]. Dziś 14 grudnia jest Dniem Pamięci Zamordowanych Intelektualistów. Tragedia dotknęła jednak całe, niemal 75 – milionowe społeczeństwo. Szczególną grupą ofiar były kobiety, spośród których od 200 do 400 tys. zostało ofiarą gwałtów. Według Światowej Organizacji Zdrowia 170 tys. spośród nich dokonało aborcji, a w wyniku zachowania ciąży urodziło się 30 tys. dzieci. Kobiety w patriarchalnym i konserwatywnym społeczeństwie spychane były na margines, ich cierpienie po wojnie poddawano w wątpliwość, a ich udział w walce o niepodległość był niezauważony. Porównywalnie w czasie wojny domowej w byłej Jugosławii, biorąc pod uwagę najniższe statystyki, przemoc dotknęła dziesięciokrotnie mniej kobiet niż w Bangladeszu. Te pierwsze wydarzenia uznano jednak za zbrodnię przeciwko ludzkości, a te drugie przemilczano[6].

Jeszcze w czasie konfliktu świat nie wiedział zbyt wiele o tym, co miało miejsce w byłej brytyjskiej kolonii. Dopiero 13 czerwca brytyjski Sunday Times napisał po raz pierwszy o zbrodniach, których dopuścili się Pakistańczycy. Wszystko dzięki relacji reportera Anthonego Mascarenhasa, który jako pierwszy poinformował o nich opinię publiczną. Szokujące relacje wpłynęły na premier Indii Indirę Gandhi, co sprawiło, że kraj ten zaangażował się pod względem politycznym i militarnym w konflikt. W wyniku trzeciej wojny indyjsko – pakistańskiej doszło 16 grudnia do zawieszenia broni i uznania przez Islamabad niepodległości Bangladeszu[7].

Walka o pamięć

Przez niemal 40 lat tragedia Bengalczyków była zapomniana. Dopiero w 2010 roku władze Bangladeszu z prezydent Sheikh Hasiną na czele zdecydowały o powołaniu Międzynarodowego Trybunału ds. Zbrodni (ICT, International Crimes Tribunal). Ciało to miało osądzić winnych zbrodni ludobójstwa, przemocy oraz gwałtów wobec ludności cywilnej.

Większość oskarżonych brało aktywny udział w życiu publicznym będąc członkami największej islamskiej partii w kraju – Jamaat-e-Islami. Winnym odpowiedzialności za masowe mordy, gwałty, podpalenia, plądrowanie i prześladowania na tle religijnym został lider ugrupowania, siedemdziesięciotrzyletni starzec z czerwoną brodą, Delwar Hossain Sayedee (na zdjęciu; źródło: newagebd.com). Skazano go na karę śmierci, z czym główny zainteresowany się nie zgodził, zaprzeczając wszystkim zarzutom. Podobny wyrok padł w przypadu Maolana Abdula Kalama Azada, z tym że w jego przypadku wydano go zaocznie, gdyż skazany ukrywa się, najprawdopodobniej w Pakistanie. Wyrok dożywotniego więzienia usłyszał Abdul Quader Mollah, asystent sekretarza generalnego partii, którego uznano winnym śmierci 344 osób[8]. Pozostali oskarżeni są również członkami tego ugrupowania, za wyjątkiem dwóch członków Narodowej Partii Bangladeszu (Bangladesh Nationalist Party), największej partii opozycyjnej w kraju.

Zamieszki, czyli to co widzimy w TV

Odkąd 21 stycznia Trybunał wydał swój pierwszy werdykt, w zamieszkach zwolenników skazanego i partii Jamaat z policją zginęło ponad 50 osób, a co najmniej 300 zostało rannych[9]. Epicentrum zdarzeń, znane z telewizyjnych przekazów, to Plac Shahbag. Władze odpowiedzialność zrzucają na przeciwników wyroku. Wśród nich znajdują się osoby zamieszane w zbrodnie z czasów wojny o niepodległość, których wielu bierze udział w życiu publicznym. Obawiają się oni, że wyroki będą tylko początkiem i że wkrótce przyjdzie kolej na nich.

Z drugiej strony wsparcie dla wyroku wyraża wielu Bengalczyków, którzy stanowią drugą grupę demonstrantów. Dowodzi to istnienia wśród dużej części społeczeństwa chęci rozliczenia winnych zbrodni z przeszłości. Shahriar Kabir, jeden ze zwolenników wyroku, nazwał wydarzenia z 1971 roku „najbardziej brutalnym ludobójstwem w historii rodzaju ludzkiego od czasów Holocaustu[10]”. Nie ulega wątpliwości, że rodziny ofiar, zgwałcone kobiety, a także wszyscy poszkodowani w tamtym okresie czasu zasłużyli na sprawiedliwość.

Co dalej?

Demonstracje na ulicach Dhaki oraz innych miast pokazują głęboki podział w bengalskim społeczeństwie wokół interpretacji wydarzeń sprzed czterech dekad. Wyroki Trybunału po ponad 40 latach otworzyły dawne rany. Dzisiejsi islamscy opozycjoniści z Jamaat, wspierający dawniej Pakistan przeciwko niepodległościowym działaniom Bengalczyków, nie poczuwają się do odpowiedzialności za cierpienia ludności cywilnej w czasie wojny. Jednak sprawiedliwy i uczciwy proces, ocena tamtych wydarzeń i ukaranie odpowiedzialnych za zbrodnie wojenne może być dla kraju krokiem w przód, w przeciwieństwie do wymazywania niewygodnych momentów w historii ze zbiorowej pamięci.

Wokół procesu oraz działalności Trybunału i samych wyroków narosło wiele kontrowersji. Społeczność międzynarodowa, a także ambasadorowie Francji i Niemiec oraz Departament Stanu USA wyraziły poparcie dla procesu, mającego na celu zaprowadzenie historycznej sprawiedliwości. Oczekują jednak, by działanie te cechowała przejrzystość, uczciwość oraz wolność, a także zgodność z międzynarodowymi standardami. Niemniej jednak Sheikh Hasina zapowiada, że niezależnie od wszelkich kontrowersji, proces i sama działalność Trybunału będą kontynuowane.

W Bangladeszu praktycznie każda rodzina została dotknięta przemocą ze strony pakistańskiego wojska i paramilitarnych bojówek w czasie konfliktu z 1971 roku. Pamięć o tamtych wydarzeniach, ich odpowiednia interpretacja, przekazywanie wiedzy w szkolnych podręcznikach, a także ukaranie winnych jest i powinno być priorytetem obecnego rządu. Powinno jednak przynieść korzyści nie tylko społeczne, ale i polityczne. Sama działalność trybunału i pierwsze wyroki pokazały, że zmowa milczenia została przerwana i nadszedł koniec przemilczania niewygodnych faktów. Z drugiej strony, korzyści polityczne, które rząd niewątpliwie odniesie, budzą wątpliwości, gdyż wyroki padają póki co wyłącznie na opozycję.

Wśród samych ofiar pojawiają się opinie, że sprawiedliwość przyszła nie tylko za późno, jak twierdzi Qamrul Islam z Ligi Awami, ale też dotyczy tylko niewielkiej liczby osób odpowiedzialnych za ludobójstwo. Działalności trybunału przygląda się natomiast z niepokojem opozycyjna BNP, która zdaje sobie sprawę, że bez Jamaat nie ma szans w wyborach parlamentarnych.

Po latach ofiary wojny domowej w Bośni, czy ludobójstwa w Rwandzie doczekały się, przynajmniej częściowej sprawiedliwości. Wydano wiele książek, powstały również filmy, jak chociażby świetny „Hotel Rwanda”, które przybliżyły całemu światu tamte wydarzenia. Bengalczykami przez ponad 40 lat nikt się nie interesował, trudno wobec tego oczekiwać, że będą zwlekać z rozliczeniem swojej przeszłości czekając na powołanie międzynarodowego ciała, które osądzi winnych zbrodni z 1971 roku. Jednakże ze względu na przywołane wcześniej kontrowersje władze Bangladeszu muszą uważać, by proces nie stał się działaniem czysto politycznym. Nie ma jednak wątpliwości, że wydarzenia w Bangladeszu warto śledzić ze zwiększoną uwagą.

Bartosz Borys – historyk, czytelnik bloga Dyplomacja


[1] http://www.guardian.co.uk/commentisfree/2010/aug/15/pakistan-flood-warning

[2] http://www.scribd.com/doc/26035089/17/AWAMI-LEAGUE-AND-1970-ELECTIONS

[3] http://www.yourcommonwealth.org/2012/12/07/the-war-crimes-tribunal-is-expected-to-rule-soon/

[4]http://mukto-mona.net/new_site/mukto-mona/Articles/kasem/mathematics_genocide.htm; http://www.sacw.net/article2603.html; http://www.bbc.co.uk/news/world-asia-16207201

[5]http://www.docstrangelove.com/uploads/1971/foreign/19711219_nyt_125_slain_in_dacca_area_believed_elite_of_bengal.pdf

[6]http://www.themorningsidepost.com/2012/06/27/commentary-pakistan-should-apologize-to-bangladesh-for-1971-war-crimes/

[7] http://www.bbc.co.uk/news/world-asia-16207201

[8] http://www.aljazeera.com/news/asia/2013/02/201322865638456746.html

[9] http://www.aljazeera.com/news/asia/2013/03/20133165748731729.html

[10] http://www.aljazeera.com/programmes/insidestory/2013/02/20132161077954941.html

Share Button