Dyplomacja energetyczna Rosji robi wiele, aby powstrzymać budowę elektrowni jądrowej w litewskim Visaginas, która ma zastąpić zamknięty z końcem 2009 roku obiekt w Ignalinie. Zabezpieczał on ok. 70% potrzeb na energię elektryczną na Litwie. Podczas gdy rząd w Wilnie próbuje doprowadzić do podpisania kontraktu na nowe reaktory, Rosja proponuje budowę elektrowni w Obwodzie Kaliningradzkim, a także – choć to raczej blef – sugeruje powstanie siłowni na Białorusi.
Pomagamy Rosjanom
Dla Rosjan wykorzystanie energetyki w polityce zagranicznej to nie pierwszyzna. Od lat grają z wspomnianą wcześniej Białorusią czy Ukrainą w gazowe szachy w sezonie zimowym. Budowa gazociągu Nord Stream to nic innego jak projekt polityczny, w którym racjonalny rachunek zysków i strat zawsze stał na drugim miejscu. Moskwa robi co w jej mocy, aby utrzymać kraje tzw. bliskiej zagranicy, swoich dawnych satelitów i byłe republiki, w orbicie swoich wpływów. Chce też jak najbardziej uzależnić państwa zachodnie od własnych surowców energetycznych.
Będąca efektem katastrofy w Fukushimie decyzja niemieckiego rządu o definitywnym zamknięciu wszystkich elektrowni atomowych do końca 2022 roku okazała się gigantycznym prezentem dla Gazpromu. Ogłoszone w ostatnich dniach wyniki niemieckiego koncernu E.ON – ponad miliard euro strat – i podobne problemy jego głównego konkurenta RWE zmuszają te firmy do nagłej zmiany strategii biznesowej. Alternatywą dla atomu, wobec piętnowania przez Unię Europejską korzystania z łatwo dostępnego i najtańszego w użyciu węgla, jest gaz ziemny. Gazprom zaciera ręce i szykuje się na intensywną penetrację niemieckiego rynku energetycznego. A docelowo również i innych.
Test skuteczności i determinacji
Wracając do litewskiej elektrowni w Visaginas, Wilno ogłosiło chęć podpisania do końcu bieżącego roku umowy z konsorcjum GE i Hitachi na budowę dwóch reaktorów o mocy 1300 MW każdy. Projekt ma być finansowany przez Litwę, pozostałe kraje bałtyckie i Polskę, która zamierza w nim uczestniczyć niezależnie od budowy własnych siłowni. Krajom trudno się jednak porozumieć, a projekt jest odkładany w czasie.
Na tym grają Rosjanie, którzy doskonale wiedzą, że nieopłacalne będzie budowanie drugiej elektrowni w regionie. Liczą też na zapotrzebowanie na tanią energię z Niemiec i Polski. Wydaje się, że wyścig atomowy wykazuje pewne podobieństwa do rywalizacji gazowej pomiędzy rurociągami South Stream i Nabucco. Pierwszy lansują Rosjanie, drugi ma poparcie USA i UE. W obu przypadkach wygra ten, kto wyprzedzi konkurentów i przejdzie z fazy planowania do realizacji.
Możliwe są trzy scenariusze: każda ze stron może wygrać wszystko i zrealizować oba projekty albo będą musiały zadowolić się jednym z nich. Patrząc na trudności w Visaginas oraz przy rurociągu Nabucco, a także na determinację Moskwy w realizacji Nord Streamu, w tej energetycznej rywalizacji obstawiałbym raczej zwycięstwo Rosji z podpórką. Dla bezpieczeństwa energetycznego Europy taki rezultat nie byłby najlepszy.
Piotr Wołejko