Współpraca z Iranem „to nic innego, jak uleganie szantażowi krajów, z których jeden chce odzyskać kontrolę nad Libanem, a drugi zdobyć broń jądrową” – powiedziała Condoleezza Rice przed wyjazdem na dyplomatyczne tournee po krajach Bliskiego Wschodu. M.in. w Egipcie, Jordanii i Kuwejcie będzie promować nową strategię administracji prezydenta Busha, która oznacza wysłanie do Iraku dodatkowych żołnierzy oraz przyjęcie twardego kursu wobec Syrii i Iranu. Wczoraj pisałem o pierwszych oznakach tego twardego kursu, a dzisiaj w „Rz” możemy przeczytać, że aby możliwe stało się wysłanie zwiększonego kontyngentu marines do Iraku – ich liczba musi być zwiększona w ciągu pięciu lat o 92 tys. Będzie to największy wzrost od końca zimnej wojny.
Tymczasem lewackie ugrupowanie Walka Rewolucyjna wystrzeliła wczoraj rakietę w kierunku ambasady USA w Grecji. Rakieta szczęśliwie nie spowodowała śmierci czy zranienia żadnego z pracowników ambasady. Ugrupowanie przyznało się także do kilku innych zamachów, w tym do zamachu na ministra kultury w 2006 roku.
Kilkuset muzułmańskich duchownych z Turcji ma przybyć do Niemiec i przejąć opiekę nad liczną populacją wyznawców Allaha u naszego zachodniego sąsiada. Duchowni tureccy mają nauczać łagodnej wersji islam, umiarkowanej wersji islamu i zastąpić radykalnych duchownych, z którymi nie tylko Niemcy mieli sporo problemów. Pomysł wydaje się ciekawy, a Berlin już zabiega o wsparcie ze strony Unii Europejskiej. Być może i inne kraje zwrócą się po pomoc do Turcji. Tylko jak wygląda Angela Merkel – oponent wejścia Republiki Tureckiej do UE – prosząc ten kraj o tak istotne wsparcie?
Na koniec przeglądu „Rz” mała ciekawostka: „Prawie 80 proc. Szwedów zgadza się na większą kontrolę policyjną, jeśli może to pomóc w zwalczaniu terroryzmu. Według sondażu 97 proc. Szwedów zgadza się na monitorowanie miejsc publicznych.„
Dzisiejszy „Dziennik” także pisze o powstrzymywaniu Iranu przez Stany Zjednoczone. Aby się nie powtarzać zajmę się drugą najistotniejszą kwestią – wewnętrznymi rozterkami prezydenta Jacquesa Chiraca, które mogą mieć poważne skutki zewnętrzne. Otóż urzędujący (i najpewniej wkrótce odchodzący z polityki) prezydent enigmatycznie odpowiadając na pytanie dziennikarzy zasugerował, że być może będzie ubiegał się o trzecią kadencję w Pałacu Elizejskim. Na nominację partii, którą zresztą sam tworzył (UMP) nie ma co liczyć, gdyż jutro oficjalnym jej kandydatem zostanie znienawidzony przez Chiraka Nicolas Sarkozy. Chirac może jednak poważnie popularnemu „Sarko” zaszkodzić – nawet nie odbierając mu głosy, gdyż jak wynika z ostatnich sondaży, blisko 80% Francuzów chce odejścia Chiraka – ale powodując rozłam lub przynajmniej wewnętrzne spory w łonie Unii na rzecz Ruchu Ludowego. A zwarta (największa w kraju) partia wydaje się niezbędna do osiągnięcia zwycięstwa nad kandydatką socjalistów – Segolene Royal, za którą murem stanęła Partia Socjalistyczna. Czy możliwa utrata władzy przez prawicę nie powstrzyma knowań Chiraka i jego ekipy, która szczerze Sarkozy’ego nienawidzi? To pytanie proponuję umieścić w wypełnionym już po brzegi albumie innych czynników, które mają mieć „decydujący” wpływ na wynik elekcji.
Bardzo wiele ciekawych artykułów w „Gazecie„. Dlatego mało będzie komentarzy, a pozwolę sobie tylko wymienić te najbardziej interesujące i odesłać do ich lektury. Na początek korespondencja Konrada Niklewicza z Berlina – Angela Merkel zapowiada wypracowanie projektu eurokonstytucji do 21 czerwca br. i wysłała w tym celu specjalny list do stolic wszystkich państw Unii Europejskiej. Plan zaiste ambitny, jednak jak pisał tygodnik The Economist – nie można robić nic na siłę. Jeśli dodać do tego fakt, iż Angeli Merkel najbardziej podoba się obecny kształt traktatu, obawiam się, że Berlin będzie naciskał na jak najmniejszy zakres zmian. A obecny traktat wcale nie jest dobry – choć co innego twierdzą Niemcy – i powinien być poddany poważnej rewizji.
Dwa tematy dotyczące bezpośrednio Rosji, a mające swe źródło na Litwie i w Estonii. Litwini zastanawiają się bowiem, czy nie wezwać Rosji, jako prawnej spadkobierczyni ZSRR, do zapłacenia odszkodowań ofiarom zbrojnej interwencji wojsk sowieckich 13 stycznia 1991 roku. Argumenty za i przeciw znajdziecie w artykule. Estonia natomiast zamierza wyrugować ze swojej stolicy pomnik i cmentarz radzieckich żołnierzy, którzy oddali życie za wyzwolenie tego kraju spod okupacji niemieckiej. Jednak dla Estończyków był to dzień rozpoczęcia okupacji sowieckiej i nie zamierzają dłużej tolerować symboli dominacji ZSRR w swojej stolicy. Rosjanie, zarówno mniejszość rosyjska w Estonii, jak i dyplomacja rosyjska ostro protestują. Po szczegóły odsyłam do ciekawej korespondencji Tomasza Bieleckiego.
Na koniec polecam jeszcze dwa teksty: o pierwszym arabskim ministrze w rządzie Izraela oraz o walce o władzę na Ukrainie. Jeśli prezydent Juszczenko przegra batalię z Radą Najwyższą jego kompetencje zostaną drastycznie okrojone. Przykre jest to, że o pozbawieniu tych kompetencji zadecydował alians Partii Regionów i jej sojuszników oraz Bloku Julii Tymoszenko. Ponownie animozje między liderami Pomarańczowej Rewolucji grzebią jej owoce. Wkrótce o tym wielkim wydarzeniu nie będzie chciał nikt pamiętać i stanie się on wstydliwym epizodem, który prorosyjska propaganda określi zapewne puczem przygotowanym za amerykańskie pieniądze. Warto przytoczyć słynny cytat: „rewolucja zjada własne dzieci„.