Rzadko pozwalam sobie pisać nie na temat, tj. nie o stosunkach międzynarodowych, więc mam nadzieję, że wybaczycie Drodzy Czytelnicy chwilowe uniesienie z powodu niesamowitego sukcesu mojej ukochanej drużyny – FC Barcelony. Dzisiaj zdobyła ona Klubowe Mistrzostwo Świata, pokonując w finale argentyński Estudiantes La Plata w stosunku 2:1.
Do pokonania zdobywcy południowoamerykańskiego Copa Libertadores potrzebna była dogrywka, gdyż w regulaminowym czasie na tablicy wyników widniał rezultat 1:1. Mecz od początku nie zachwycał, a skazywani na pożarcie Argentyńczycy grali dokładnie tak, jak można się było spodziewać – murowali bramkę i czyhali na kontry. Kapitan Estudiantes, legendarny pomocnik Juan Sebastian Veron (nie tak dawno gwiazda europejskich boisk, zawodnik m.in. włoskich Parmy i Lazio Rzym oraz angielskiego Manchesteru United) zapowiadał, że jeśli ludzie chcą widowiska, powinni udać się do teatru. Jednak zapomniał, że przeciwnikiem jego drużyny są artyści wśród piłkarzy, futbolowi magowie i czarodzieje.
Barcelona grała w tym meczu tak, jak w każdym innym. Przede wszystkim kontrolowała grę, posiadając piłkę przez ponad 60 procent spotkania. Jak po sznurku futbolówka wędrowała od jednego do drugiego gracza Blaugrany. Dobrze zorganizowana obrona Estudiantes nie pozwalała jednak na stworzenie klarownej sytuacji strzeleckiej. Gorzej, gdy pierwszy celny strzał Argentyńczyków zakończył się bramką. Przez ponad godzinę Barcelona biła głową w mur, atakując raz po raz, bez wytchnienia, ale także bez powodzenia. Dopiero rezerwowy zawodnik, jedyny w historii piłkarz, który zdobył gole w sześciu rozgrywkach w ciągu jednego roku – Pedro – na kilka minut przed końcem spotkania doprowadził do wyrównania.
Dogrywka to ponownie dominacja Barcelony, zakończona golem Messiego w drugiej części dodatkowego czasu gry. Dopiero wtedy Estudiantes rzuciło się do ataku, ale poza główką Desabato w ostatniej minucie dogrywki nie miało żadnej klarownej okazji. Pedro i Messi, wychowankowie Barcelony, zapewnili jej szósty w tym roku tytuł. Do tej pory takie rzeczy zdarzały się tylko w Championship (tudzież Football) Managerze i raczej trzeba było trochę oszukać, żeby zdobyć wszystkie trofea jednocześnie. Barcelonie udało się to bez żadnych trików i sztuczek. Mistrzostwo Hiszpanii, Puchar Króla, Liga Mistrzów, Superpuchar Hiszpanii, Superpuchar Europy, a teraz Klubowe Mistrzostwo Świata – sześć z sześciu tytułów padło łupem Barcy w tym roku!
Niesamowite i jedyne tego rodzaju osiągnięcie. Najprawdopodobniej nigdy nie uda się go powtórzyć, a obecna drużyna Blaugrany już teraz jest legendarna. Wielki sukces klubu, piłkarzy i trenera Josepa Guardioli, byłego piłkarza, kapitana i legendy klubu. Absolutny nowincjusz ma już ozłocone skronie i na zawsze zapisał się na kartach historii futbolu w Barcelonie, Europie i na świecie. Chwała Guardioli i jego piłkarzom, najwspanialszej drużynie XXI wieku, a może i wszech czasów: Valdes, Puyol, Pique, Abidal, Dani Alves, Xavi, Keita, Busquets, Henry, Messi i Ibrahimovic oraz Yaya Toure, Pedro i Jeffren (bohaterowie dzisiejszego spotkania). A także pozostali, którzy nie wystąpili bądź wystąpić nie mogli, a przede wszystkim filigranowy geniusz Andres Iniesta, autor cudownego gola w półfinałowym spotkaniu Ligi Mistrzów z Chelsea Londyn.
Sukces Barcelony sprawia mi radość nie tylko dlatego, że od dziecka jestem jej fanem. Jest to bowiem zwycięstwo futbolu na tak, ofensywnego, atrakcyjnego, przyjemnego dla oka. Gdy Barcelona prowadzi 1:0, stara się zdobyć kolejnego gola. To samo dzieje się, gdy prowadzi czterema golami albo gdy przegrywa 0:2. Barca zawsze chce grać piłką i zawsze dąży do zdobycia bramki. Zwycięstwo Dumy Katalonii jest zwycięstwem taktyki ofensywnej, a przy okazji sukcesem modelu funkcjonowania klubu. Wszystkie bramki podczas Klubowych Mistrzostw Świata, które odbyły się w Abu Zabi, zdobyli wychowankowie piłkarskiej szkółki Barcelony: Messi, Pedro i Busquets. W dzisiejszym meczu zagrało ośmiu (na czternastu, którzy pojawili się na boisku) wychowanków. I odegrali kluczową rolę.
Jedno tylko mnie martwi, ale jestem z tym oswojony i nie będę rozpaczał gdy nastąpi, gdyż jest to nieuniknione – w którymś momencie zwycięski pochód zostanie zatrzymany, a przynajmniej jeden z pucharów nie padnie łupem Barcelony. Nie ma możliwości, aby wygrywać wszystko bez przerwy. Stąd każdy kolejny tytuł zdobyty przez Blaugranę w tym roku cenię tak samo i cieszę się z niego całym sercem. Gdy przyjdą porażki, nie będę wybrzydzał, krytykował ani płakał. Taki jest futbol. Dla mnie Barca dokonała czegoś niesamowitego i zawsze będę ją pamiętał z tego wspaniałego 2009 roku.
Campions del Mundo! Visca el Barca!
Piotr Wołejko