Gdy za oknem szaro i smutno, a godziny w pracy odlicza się kolejnymi przelotnymi opadami deszczu, na ratunek przybywają Rosjanie wraz z ich przednim poczuciem humoru.
Jak wzbudzić w Polakach emocje? Najlepiej posłużyć się historią. Przykład pierwszy z brzegu, wielokrotnie znajdujący zastosowanie, to negowanie zbrodni katyńskiej – że to niemiecka robota, albo że żadnej zbrodni nie było, a cała sprawa to antyrosyjska propaganda odzwierciedlająca polskie fobie. Katyń szczęśliwie zszedł z pierwszych stron gazet, choć Rosja zdaje się trwać na stanowisku, które z prawdą nie ma nic wspólnego.
W ostatnim czasie Rosjanie uraczyli nas dwiema wielce interesującymi interpretacjami wydarzeń historycznych. Wolność badań naukowych i wolność słowa najwyraźniej kwitną w Federacji Rosyjskiej, gdyż rosyjscy historycy spierają się aktualnie o przyczynę wybuchu II wojny światowej. Najpierw jeden z historyków umieścił na stronie internetowej rosyjskiego MON analizę, w której dowodził, że to Polska odpowiada za rozpoczęcie wojny, nie chcąc zgodzić się na „naturalne roszczenia” Hitlera.
Była to tylko uwertura do głównego przedstawienia, jakim był film wyemitowany na antenie państwowej telewizji rosyjskiej, w którym wybiela się pakt Ribbentrop-Mołotow, a także przedstawia wizję, w której Polska zawarła z Hitlerem sojusz wymierzony w Związek Radziecki. Jak uzasadniono w „dokumencie”, w gabinecie ministra spraw zagranicznych Józefa Becka wisiał nawet portret przywódcy III Rzeszy. Taka linia argumentacji specjalnie nie dziwi, gdyż rządzący od przewrotu majowego obóz sanacyjny komunistyczna propaganda określała mianem faszystowskiego. Potret Hitlera to więc oczywistość. Ciekawe, czy Beck i inni mieli także swastyki na ramionach i pozdrawiali się w typowy dla nazistów sposób, czyli 'Heil Hitler!’.
Zakłamujący historię telewizyjny paszkwil powstał z błogosławieństwem nowopowstałej komisji ds. zwalczania kłamstw historycznych działających na szkodę Rosji. Dziecko prezydenta Miedwiediewa ma w sposób agresywny odpierać „antyrosyjską propagandę” i przedstawiać wydarzenia historyczne w sposób, który nie oczernia Rosji. Bez wątpienia zrzucanie winy za wybuch II wojny światowej na Polskę jest w interesie Rosji.
Tylko jak to w końcu było? Jesteśmy winni, bo nie oddaliśmy nieistotnych skrawków ziemi, które słusznie należały się Wielkim Niemcom, czy też bezczelnie spiskowaliśmy z Hitlerem, aby zaatakować miłujący pokój Związek Radziecki i wzbogacić się o Białoruś i Ukrainę? Poprosiłbym o jasną wykładnię.
Idąc dalej tropem odkłamywania historii, należy się zastanowić, które elementy przeszłości wymagają rewizji. Proponuję, aby przyjrzeć się rozbiorom Polski i skończyć z przedstawianiem tego jako siłowej partycji niepodległego państwa, dokonanego wbrew woli jego mieszkańców. O ile ładniej brzmi wersja, w której to sami Polacy poprosili ościenne mocarstwa o wzięcie ich pod swoje skrzydła.
Wreszcie można też kategorycznie stwierdzić, że w 1920 roku to Polacy chcieli obalić najcudowniejszy na świecie ustrój komunistyczny i zakończyć rewolucję rosyjską, zdobywając Moskwę i instalując na Kremlu podległy Piłsudskiemu (wiadomo, że faszysta) marionetkowy reżim. Tym samym przebudzenie mas pracujących miast i wsi nigdy by się nie dokonało, a marzenie Polaków z XVII wieku, aby osadzić na stolcu moskiewskim polską władzę spełniłoby się.
Co więcej, Piłsudski parł do wojny, aby w przyszłości podzielić się przepastnymi rosyjskimi terenami z Hitlerem, którego marsz ku władzy w Niemczech od początku był usilnie przez Polskę wspierany. Nadrzędnym celem było ujarzmienie pod niemiecko-polskim, czyli faszystowskim butem narodu rosyjskiego, jako podległego rasie panów.
Zapewne przekłamań aż proszących się o sprostowanie jest wiele i już wkrótce zostaniemy poinformowani o kolejnych poprawkach dokonywanych ku chwale Rosji. Dla Polaków najlepszą receptą na historyczny bełkot jest ignorancja, zaś dla polskich władz kategoryczne protesty i żądanie sprostowania kłamstw. I tak niewiele to pomoże, ale nie można pozwolić ujść potwarzom bez jakiejkolwiek reakcji. нельзя!
Piotr Wołejko