Jeszcze w ubiegłym wieku wiele małżeństw było aranżowanych przez rodziców, a młodzi nie mieli nic do gadania. Nie liczyła się miłość, uczucie, afekt, tylko towarzysko-biznesowo-polityczna kalkulacja. Panny były wydawane za mąż wiedząc, że tak po prostu musi być. Zdaje się, że podobne stosunki łączą obecnie dwóch bardzo ważnych graczy na arenie międzynarodowej, Chiny i Rosję.
Nadrabiające zaległości cywilizacyjne Chiny rozwijają się z bardzo szybkim tempie. Nawet spowolnienie gospodarcze, wywołane kryzysem finansowym, nie zatrzymało chińskiego smoka. Po chwilowej zadyszce zdaje się on wracać do formy, w czym wydatnie pomagają ogromne zasoby walutowe, zgromadzone przez Pekin w czasach globalnej prosperity. Rosja tymczasem została mocno uderzona przez finansowe zawirowania, w szczególności przez spadek cen surowców energetycznych. Po latach ogromnych zysków na drożejącej bez opamiętania ropie naftowej nadszedł czas otrzeźwienia. Jego efektem będzie skurczenie się rosyjskiej gospodarki.
Moskwa, która do niedawna chwaliła się sięgającymi pół biliona dolarów rezerwami walutowymi, została zmuszona do pożyczenia pieniędzy od Pekinu. Dwie państwowe rosyjskie firmy, Rosnieft i Transnieft, otrzymały 25 miliardów dolarów. Ceną za wsparcie zadłużonych gigantów jest oczywiście ropa naftowa, która jest pożądana przez Chiny w każdych ilościach. Ostatecznie wyjaśniło się, które państwo wygra wyścig po „pierwszą transzę” rosyjskiej ropy. W zamian za pieniądze Rosnieft zaopatrzy w ropę ropociąg, który wybuduje Transnieft – rura będzie prowadzić Daqing, gdzie znajdują się instalacje petrochemiczne.
Chiny wsparły także Kazachstan, udzielając mu pożyczki w wysokości 10 miliardów dolarów, również w zamian za udziały w sektorze naftowym. Tym samym, dzięki kryzysowi finansowemu, Chiny mogły udać się na surowcowe zakupy. Rura z Rosji do Chin jest przełomem, bowiem Rosjanie zaopatrywali do tej pory głównie Europę. Odwrócenie rurociągów, którym straszył Putin jeszcze kilkanaście miesięcy temu, ma szansę rozpocząć się właśnie teraz. Nie jest to jednak wynik rosyjskiego planowania, ale efekt słabości Rosji w stosunku do Chin.
Wydaje się, że Rosja zaczyna przegrywać rywalizację ze swoim partnerem z rozsądku. Dotychczas oba kraje często szły ręka w rękę, sprzeciwiając się hegemonii Stanów Zjednoczonych i promując multipolarny porządek światowy. Moskwa i Pekin to także dwaj główni adwokaci idei nieinterwencji w sprawy wewnętrzne innych państw. W końcu zagrożenie wewnętrzną niespójnością jest duże zarówno w Chinach (Ujgurzy, Tybet), jak i w Rosji (Czeczenia, Dagestan, Inguszetia). Wielokrotnie Rosja wraz z Chinami blokowały inicjatywy państw zachodnich ws. Iranu czy Sudanu.
O ile wcześniej Rosja mogła udawać, że rozmawia na równej stopie tylko z USA, a Chiny są o szczebel niżej, trudno będzie utrzymać ten model dłużej. Potęga państwa nie przejawia się tylko w liczbie głowic jądrowych, a historia nie daje uprzywilejowanej pozycji jednemu państwu na zawsze. Gospodarczo Chiny już dawno przegoniły Rosję, a teraz zaczynają realizować plan „supermocarstwo”. Przy wielu moich zastrzeżeniach w stosunku do rzeczywistej siły ekonomicznej i społecznej Chińskiej Republiki Ludowej, kraj ten jest na tyle silny, aby po prostu zjeść Rosję.
Rosyjsko-chińskie małżeństwo z rozsądku weszło w fazę konsumpcji związku. Obie strony stoją jednak na zupełnie innych pozycjach. Rosyjska oblubienica musi ulec chińskiemu olbrzymowi, od lat konsekwentnie realizującemu politykę osaczenia i osłabienia własnej partnerki. Zmuszenie Rosji do uległości postępuje, a pożyczka 25 miliardów dolarów oraz dopięcie projektu ropociągu do Daqing to pierwsze sygnały sukcesu tej polityki. Chiny od dłuższego czasu twardo rywalizują z Moskwą na obszarze postradzieckiej Azji Centralnej, nie wychylając się zbytnio, aby nie wzbudzić podejrzeń. Kryzys finansowy zmienił rzeczywistość w regionie i pozwolił Chinom na bardziej wyraźną projekcję własnych interesów.
Model wprowadzany przez Chiny można sprowadzić do surowcowej, a następnie gospodarczej i politycznej wasalizacji Rosji. Dywersyfikacja odbiorców rosyjskiej ropy, a w dalszej perspektywie także i gazu, w postaci włączenia się Chin do gry, może prowadzić do trwałego uzależnienia Rosji od Państwa Środka. Jak to? – zapyta uważny obserwator, wiedzący dobrze, że to dostawcy a nie odbiorcy do tej pory trzęśli światem. Odpowiedź jest prosta – pieniądze. Pekin ma ich dużo, a Rosja dramatycznie ich potrzebuje. Niezbędne są wielkie inwestycje w rosyjski przemysł naftowo-gazowy, a Chiny są gotowe wyłożyć odpowiednie środki. Pod jednym warunkiem – surowce popłyną na wschód.
Alternatywą dla Federacji Rosyjskiej jest Europa, a szerzej mówiąc, Zachód. Europa nie ma i nie będzie mieć jakichkolwiek wrogich zamiarów w stosunku do Rosji. Co więcej, większość państw z radością powitałaby Rosjan w europejskiej rodzinie, a z jeszcze większą radością ich surowce. Zbliżenie takie nie jest jednak możliwe, gdyż Kreml patrzy na Zachód z wrogością i cynizmem, próbując wszędzie ograć swoich zachodnich partnerów. Nadal dominuje sowiecki system myślenia, w którym USA są głównym wrogiem, a Europa jest nieudolna, podzielona i łatwa do rozegrania. Divide et impera. Tym samym Moskwa dobrowolnie odrzuca alternatywę dla Chin, wpychając się w ich ramiona.
Tymczasem Chiny są dla Rosji istotnym partnerem politycznym, gospodarczym i militarnym. Transfer technologii i uzbrojenia od lat jest na wysokim poziomie. Politycznie, o czym była już wyżej mowa, oba państwa działają wspólnie w wielu kwestiach. Partnerstwo chińsko-rosyjskie przekształca się jednak w chińską dominację nad Rosją. Wiele czynników – finanse, surowce, demografia, roszczenia wobec Syberii – sprawia, że Moskwa powinna patrzeć na Pekin co najmniej podejrzliwie. Chińczycy mówią niewiele, a jeśli już, to same okrągłe słowa; uśmiechają się; głównie starają nie rzucać się w oczy. Usypiają czujność Rosji, a na Dalekim Wschodzie tyka demograficzna bomba. Proces kolonizacji rosyjskich terytoriów przebiega powoli, niespiesznie, ale jest zauważalny.
Nieumiejętność zmiany paradygmatu „USA – nasz wróg” na bardziej realne podejście do świata może okazać się dla Rosji bardzo kłopotliwa. Metodą faktów dokonanych, realizowanych w imię spójnej, koherentnej strategii, Chiny stają się coraz potężniejsze. Zagrażają nie tylko interesom, głównie energetycznym, Rosji na obszarze Azji Centralnej, ale także samej Rosji. Dziś może to zabrzmieć zabawnie, ale swego rodzaju wasalizacja Rosji przez Chiny w ciągu kilku najbliższych dekad jest całkiem prawdopodobna. Stare potęgi ustępują miejsca nowym. Rosja czyni to zupełnie bez walki.
Piotr Wołejko