Tym razem świętowanie zaczynamy w wigilię urodzin, lecz jutro nie byłbym w stanie opublikować okolicznościowego wpisu. Nie, nie przewiduję swoje niedyspozycji z wiadomego powodu, chociaż 7. urodziny Dyplomacji byłyby wystarczającą okazją do wyprawienia hucznej imprezy. Przez najbliższy weekend, licząc od jutra, będę miał po prostu bardzo ograniczony dostęp do sieci. Stąd, nietypowo, świętujemy urodziny z 24-godzinnym wyprzedzeniem.
Nie ma sensu, wzorem zeszłorocznego wpisu, wyliczać ilości wpisów, czy tweetów. Kto zagląda na blog, na profil Dyplomacji na Facebooku oraz na mój profil na Twitterze ten wie, jak się sprawy mają. Niewątpliwie ten mijający rok był pod względem publicystycznym dość trudny, bodaj najtrudniejszy w historii Dyplomacji. W ostatnich miesiącach nie rozpieszczałem Was zbyt często nowymi wpisami, a aktualizacje były nieregularne. Mimo to wytrwaliście ze mną, z czego jestem bardzo zadowolony. Jak każdy autor, nie mógłbym funkcjonować bez Czytelników. I bez ich wsparcia. A na Wasze mogę, w szczególności w trudniejszych chwilach, liczyć. Dziękuję za to!
Jak zwykle wypada życzyć, żebyśmy spotkali się tutaj za rok – z okazji kolejnych urodzin bloga. Dziesiątka coraz bliżej – stuknie w 2016 r. Czy dotrwamy do tej chwili? Najpierw dotrwajmy do 2014 r. Wtedy łatwiej będzie ocenić, jakie są szansę na okrągłą rocznicę. Tymczasem cieszmy się każdym dniem i kolejnymi wpisami.
Piotr Wołejko